wtorek, 16 grudnia 2014

Rozdział 25

Zdjęcia są podlinkowane! Zaznaczyłam je gwiazdką i są one tylko do pomocy, żeby mniej więcej skojarzyć jak o wygląda, bo Harry oczywiście obił o wiele lepsze zdjęcia :P a czerwona czcionka, żeby wam się wrzuciło w oczy XD

~Louis' POV~


    Wiązałem krawat po raz setny i myślałem, że chyba coś potłukę, jeśli znowu zrobię to źle. Niestety, nie wyszło mi. Jęknąłem głośno i rzuciłem materiał na podłogę. Oparłem się o szafkę za mną i złapałem się za skronie.
    Zacząłem liczyć do 10, żeby się uspokoić Dzięki Bogu, do pomocy przyszła mama, która pogładziła mnie po włosach i stanęła przede mną z delikatnym uśmiechem na twarzy.
     - Mamoooo...- jęknąłem. Kobieta schyliła się, podnosząc krawat z ziemi i stanęła naprzeciwko mnie. Zaczęła przekładać palce wraz z materiałem i po chwili wyglądałam idealnie.- Dlatego noszę muszki, albo nic.- skróciłem i wyszedłem z pokoju, kierując się na dół. Chłopaki grali w fifę i wykłócali się o joysticki. Podszedłem do niech od tyłu i zmierzwiłem włosy. Dan i Jerry pisnęli oburzeni, bo jak zawsze musieli mieć ułożone idealnie włosy (jak ja), a Max tylko zachichotał, bo jego fryzura była definicją abstrakcji.
     - Dobrze się baw.- prychnął młodszy z bliźniaków i wrócił do gry.
     - Jak będzie coś dobrego to zwiń do kieszeni.- zawołał za mną starszy, a ja pokręciłem głową i założyłem marynarkę. Kierunek - Central Park.
~*~
    Zająłem miejsce gdzieś w tylnym rzędzie, przede mną rozpościerała się wielka scena, na której była mównica, ekran do prezentacji i miejsce na ogólny wizerunek projektu. Harry dużo mi o tym mówił, miały wystąpić dwie najlepsze osoby. Byłem na prawdę dumny z niego, że dostał się, aż tak wysoko. Nagrodą były pieniądze oraz kontrakt z magazynem "People", co było wielkim wyróżnieniem dla tak młodego fotografa, opowiadał też, że będzie tutaj dużo menadżerów sławnych osób i liczyłem na to, że ktoś się nim zainteresuje, bo był na prawdę świetny w tym co robił. Mimo młodego wieku, na pewno jest lepszy niż większość osób w jego zawodzie w całym NYC. Poprawiłem się na krześle i obejrzałem po rzędach rozstawionych w parku, większość była z nich zajęta i obok mnie pozostało jedno wolne miejsce, a przede mną dwa. Błagam, żeby nikt śmierdzący nie usiadł tak blisko...
    Nie rozumiałem sensu robienia wystawy na zewnątrz, bo to nie to samo, gdy w sali jest ciemno, światła są skierowane na tą jedną osobę, nie ma dzieci biegających w okolicy, a ni toi toi, tylko zwykłe, czyste łazienki. Westchnąłem i poczułem, że ktoś dotyka mojego ramienia. Odwróciłem się i spojrzałem na szczupłego, trochę wystraszonego mężczyznę mniej więcej w moim wieku. Oczy miał przekrwione, trząsł się i nie chciał zbyt na mnie patrzeć. Miał kruczoczarne włosy, oliwkową skórę, długie rzęsy i ciemne tęczówki. Spojrzałem na jego plakietkę i koszyk, który trzymał w ręce.
     - Więc... Zayn, prawda?- pokiwał głową niepewnie.- Co chcesz ode mnie?
     - Proszę... to folder dzisiejszej wystawy...- szepnął i wyciągnął broszurkę. Wziąłem ją od niego i uśmiechnąłem się delikatnie. Spuścił wzrok i ruszył dalej, nawet się nie obracając. Otworzyłem plan wystawy i zacząłem go oglądać. Pierwsze 2 strony to przykłady zdjęć obu fotografów oraz ich tematy. Jednym z nich był Harry, drugim jakiś Niall Horan z "Cuda i cudeńka w naszym życiu", a prezentowała go fotografia małej, słodkiej dziewczynki. Może temat sam w sobie był ciekawy, ale to zależy jak go zaprezentuje. Mowa Harry'ego... była niesamowita, z tego co pamiętam, gdy mi ją opowiadał. Przeglądałem folder dalej. Najpierw miał mówić rywal Loczka, później krótka przerwa, Harry ze swoim tematem, a potem poczęstunek na pobliskiej sali dla zaproszonych gości. No cóż, może przynajmniej tam coś zjem. Nagle na krzesło obok mnie ktoś usiadł. Kobieta w pięknej fioletowej sukni do kolan, czarnych szpilkach i długich paznokciach w tym samym kolorze. Usta miała umalowane czerwoną szminką, ściśnięte w wąską linie, a brązowe włosy z blond końcówkami opadały falami na jej ramiona.
    Vivienne.
~*~
   Rywal Hazzy był bardzo dobry, jego fotografie były urocze, ale i poruszające. Mówił o wspaniałości tego świata, o naszych bliskich, o osobach, na których nam zależy, bo są one cudem w naszym życiu. Kilka kobiet zaczęło płakać i gdy skończył, wstały i biły brawo tak długi i tak głośno, aż spiker nie ogłosił przerwy. Teraz wszyscy już siedzieli z powrotem na swoich miejscach i czekaliśmy, aż chłopak stanie przy mównicy. Zaczął wspinać się po schodkach z kieliszkiem szampana w ręce i wielkim uśmiechem na twarzy. Ochrona wprowadziła jego projekt, który stanął w rogu sceny. Obejrzał się po wszystkich i upił łyk ze swojego kieliszka. Cmoknął głośno w mikrofon i widownia się roześmiała.
     - Czasami słowo kocham nie jest równoznaczne ze słowem na zawsze.- wyraz jego twarzy zrobił się poważny, a uśmiechy z twarzy pozostałych osób zniknęły, a zamiast nich pojawiły się zaciekawione i rozczarowane spojrzenia.- Czasami ludzie, których znamy nie są tymi, za których ich mieliśmy. Tajemnica Nowego York'u. Niby takie skomplikowane, a jednak takie proste. Tajemnicę skrywa każdy z nas i przez to dzieję się to co się dzieje. Udajemy osoby, którymi nie jesteśmy, robimy coś, czego nie chcemy, boimy się stracić akceptację... autorytetu... może popularności?- uniósł brwi do góry. Ludzie zaczęli oglądać się po sobie, a moje serce ścisnął żal, gdy na ekranie pojawiła się pierwsza fotografia*. Przedstawiała ona tłum ludzi przedstawiony z lotu ptaka. Na środku siedziała kobieta, która mimo iż była z innymi to była samotna- Życie zaskakuje nas w najmniej oczekiwanych momentach, wtedy, gdy tracimy wszystkie przeszkody i po prostu ufamy. Jednak, potem okazuje się, że jesteśmy po prostu krzywdzeni. Dlatego wszystko chowamy w sobie i stajemy się zamkniętą skrzynią, kufrem, do którego nikt nie ma dostępu. Może wam to sprostuję, pokazując na konkretnym przykładzie. Jako obiekt mojego przekazu, wybrałem sobie Louisa Williama Tomlinsona.- Na ekranie pojawiło się moje zdjęcie*, a ja ze zdumienia otworzyłem szerzej usta. Vivienne prychnęła i założyła nogę na nogę. To było tak dawno... skąd on jeszcze miał takie zdjęcia? Czerwona koszulka, jasne spodnie i te okulary... wyglądałem w nich ohydnie, dlatego cieszę się, że teraz mam soczewki.- Milioner, jak i nie miliarder, znany na całym świecie, cholernie przystojny, możliwe, że obecny na sali.- Teraz ukazało się nowsze zdjęcie*, dokładnie z sesji do tego wywiadu.- Wybaczcie, że pierwsze zdjęcia nie są zbyt profesjonalne, miałem 16 lat i nie sądziłem, że stanę tu gdzie obecnie jestem. To wszystko właśnie dzięki Louisowi. Jego Zdrowie!- Harry uniósł kieliszek do góry i większość osób zrobiła to samo. Moje policzki pokrył rumieniec, gdy Viv uniosła swojego szampana z cichym "Za zdrowie idiotów" - Wracając do naszej prezentacji. Louis, pozwolę się do niego zwracać po imieniu, ponieważ już dawno przeszliśmy na "ty", już od szkoły średniej się... no cóż wyróżniał.- Hazz spojrzał się z uśmiechem na kolejną fotografię*, musiał zrobić ją krótko przed tym jak wyjechałem, bo przestałem ubierać się jak dziecko, tylko jak ktoś poważny, czyli w koszule i zwykłe jeans'y, a nie jakieś kolorowe rurki.- Tylko na przestrzeni lat, to troszkę uległo zmianie. Wcześniej, delikatny, skromny, zawsze uśmiechnięty, przynajmniej starał się uśmiechać.- kolejne zdjęcie*, zakryłem twarz w dłoniach. Nie obyło się bez pasków i wyszczerzu na mojej twarzy- Miał swojego przyjaciela, wyróżniał się swoim strojem i gdyby nie obelgi ze strony kolegów, pewnie byłby też popularny.- zdjęcie* z Liamem, kiedy miał jeszcze bardziej kręcone włosy niż Harry i zanim mnie namówił do noszenia koszul w kratę.- Teraz natomiast jest chłodnym, surowym i wymagającym pracodawcą.- fotografia*, gdzie nie zwracałem uwagi na Harry'ego, zanim rozwaliłem aparat. Włosy wzniesione do góry, tak jak i wzrok.- Jednak w ciągu ostatniego miesiąca zbliżyłem się do niego, można powiedzieć, że zostaliśmy bliskimi przyjaciółmi. Każdego dnia poznawałem jego osobowość.- o nie... tylko nie to zdjęcie*. Spłonąłem jeszcze większym rumieńcem, gdy na ekranie pojawiła się fotografia jak Harry całuje mnie w policzek.- Tą czarująca stronę... romantyczną... nawet tą załamaną, czy pocieszającą... delikatną... zawziętą... ostrą... smutną, szczęśliwą, ale przede wszystkim prawdziwą. Powiedzmy szczerze, kto poznał go BLIŻEJ?- zaakcentował ostatnie słowo i spojrzał się po tłumie ludzi. Niektórzy niepewnie podnieśli ręce, a wśród pozostałych przebiegły szepty. Obejrzałem się po wzniesionych dłoniach... 27 osób. Z samej tej sali. O kurwa.- Tak sądziłem. Pewnie każdy został tak samo potraktowany, nie zagłębiajmy się w szczegóły, bo nie o to tutaj chodzi. Zobaczmy, każdy po krótki spotkaniu z nim pomyślał o nim tak samo - "skurwiel", bądź inne synonimy tego słowa. Jednak, czy ktoś pomyślał, co może być pod tą maską? Co może być powodem jego zachowania? Jaką tajemnicę może skrywać? To samo dzieje się z każdym z nas. Problemy, przeżycia, ból, to wszystko powoduje, że chcemy udawać inne osoby. Niewzruszone, z zewnątrz twarde jak skała, w środku kruche jak porcelana. Zamykamy się na innych, zatrzaskujemy drzwi przed ludźmi i myślimy, że udając, że problemu nie ma, to on rozwiążę się sam. Przykro mi stwierdzić, że tak nie jest. Utrzymujemy, że nasze kłopoty są najważniejsze, że my mamy najgorzej. Zwróćmy uwagę, że jest to trochę samolubne, aczkolwiek dla nas lepsze... teoretycznie. Może właśnie otwierając się na niektóre osoby, bo nie mówię, że każdemu mamy ufać, możemy właśnie pomóc drugiej osobie i sobie samemu. Na przykład odnajdując swoją miłość.- Harry przerwał na chwilę i uparcie próbował wychwycić jedną osobę. Gdy w końcu nasze spojrzenia się skrzyżowały odetchnął ciężko- Może warto komuś oddać klucz do naszego serca? Do naszych sekretów? Naszego życia? Może ta osoba będzie jak lekarstwo na cierpienie, jak narkotyk na szczęście, jak spełnienie wszystkich marzeń? Może. Jedyny sposób, żeby się tego dowiedzieć to spróbować. Złamać swoje własne zasady, zaufać, pomóc.- jego głos się załamywał i nie mogłem odwrócić spojrzenia od tych zielonych oczu, które z każdą sekundą hipnotyzowały mnie swoim blaskiem.- Przestać interesować się tylko ludziom we własnej klasie, randze społecznej, ale uśmiechnąć się i do tych najbiedniejszych. Każdy z nas zaczął inaczej, ale każdy skończy tak samo. Jak to powiedział Jan Paweł II: Nie żyje się, nie umiera się, nie kocha się - na próbę.- zakończył szeptem i zbiegł ze sceny bez żadnego ukłonu. Na ekranie nadal przewijały się zdjęcia, na szczęście już nie moje. Ludzie wiwatowali, bili brawa, niektórzy nawet gwizdali. Ludzie stojący najbliżej mnie rzucali ukradkiem spojrzenia, pełne obrzydzenia i zniesmaczenia. Westchnąłem, bo teraz oprócz łez ściekających po moich policzkach, nie liczyło się nic.
    Po kilku minutach na scenę weszli obaj mężczyźni. Blondyn w białej koszuli, siwych jeansach i szerokim uśmiechem na twarzy z uśmiechem, którym zaraziłby nawet ponurego kosiarza oraz cudownym, irlandzkim akcentem. Drugi był Harry, w czarnych spodniach, rozpiętej koszuli w takim samym kolorze, która ukazywała jego dwa tatuaże w postaci jaskółek i delikatnym spojrzeniem, ukazującym jego łagodną naturę.
    Mężczyzna z białą kopertą uśmiechał się delikatnie raz do fotografów, raz do publiczności i powoli otwierał papier, żeby dodać dramatyzmu tej scenie. Przewróciłem oczami, to było wiadome, że Harry wygra, bo powiedział coś, na co wszyscy czekali. zdradził tajemnice kogoś sławnego, odkrył przed nimi jego tożsamość. Szkoda, że tym kimś byłem ja. Czułem się jak małe dziecko, które kłamie do mamy, a ona go na tym przyłapuje, albo nagi, z którego zdarli wszystkie ubrania. Zdradził coś, czego nie chciałem, żeby inni we mnie widzieli. Widzieli moją słabą stronę.
    Mężczyzna ogłosił wygraną Loczka, Vivienne i dwie osoby siedzące przede mną, aż wstali, żeby chłopak mógł widzieć to, że są z niego dumni. Hazz przytulił swojego (obecnie już byłego) rywala. Był to dość długi uścisk, po którym brunet wskazał palcem w moją stronę. Oboje się odwrócili, brunet z delikatnym uśmiechem, a blondyn ze zdziwieniem. Spojrzał się na Hazzę i coś mu szepnął na ucho. Harry posmutniał, ale chwile później znów się wyszczerzył, bo ten cały Niall wybuchł śmiechem.
    Moje serce było w kawałeczkach. Gdy obserwowałem miłość mojego życia, jak jest szczęśliwy u boku kogoś innego. Nie zasługuję na kogoś takiego jak on. Przynajmniej teraz będzie szczęśliwy. Znalazł kogoś, kto jest dla niego odpowiedni.
    A ja jak zwykle zostanę sam.
    Podniosłem się z krzesła, w oczach miałem łzy, bo nie chciałem dopuścić do siebie wiadomości, że to nie ja jestem powodem jego szczęścia.

~Harry's POV~

    Po ogłoszeniu wyników przytuliłem Nialla, bo byłem z niego dumny tak samo jak on ze mnie. Może nie przyjaźniliśmy się nigdy, ale ostatnio dużo rzeczy nas zbliżyło, zwłaszcza, gdy obaj trafiliśmy na tą wystawę. Był wspaniałym chłopakiem, uroczym, zabawnym i bardzo optymistycznym.
     - Jeśli się odwrócisz i spojrzysz na przed ostatni rząd to zauważysz śliczną szatynkę, która przez całą wystawę nie mogła oderwać od ciebie wzroku.- wskazałem palcem na miejsce, gdzie siedziała- Siedzi dokładnie przed  Louisem Tomlinsonem, ma na imię Rosmery i chyba wpadłeś jej w oko.- odwróciliśmy się w stronę publiczności. Uśmiechnąłem się w stronę Rose, a ona delikatnie mi pomachała z uśmiechem na twarzy. Niall ściągnął brwi i spojrzał się na mnie.
     - Coś ty stary, nie w moim typowe.- powiedział, a mój uśmiech przygasł. Ugh... to było dziwne, tylko się zbłaźniłem... a może jednak nie, bo blondyn wybuchnął śmiechem i położył dłoń na moim ramieniu.- Żartuje, jest śliczna, a ty idź odbierz nagrodę.- powiedział i puścił mi oczko.
~*~
    Bankiet był wyśmienity, każdy gratulował mi szczerej i odważnej przemowy. Inni uważali, że nie mogą się doczekać, kiedy pojawią się moje pierwsze zdjęcia w "People", a parę osób zasugerowało, że wynajmie mnie teraz na swoje wesele. Rose była bardzo dumna, ale musiała szybko wracać do Teddy, bo ta już tęskniła za nią. Wszystko to przyjmowałem z uśmiechem na twarzy, chociaż w sercu czułem wyrzuty sumienia, że zraniłem Louisa. On to wszystko słyszał, może teraz zrozumie niektóre sprawy, ale nadal - zachowałem się wobec niego nie fair.
     - Panie Styles, gratuluję wystawy!- powiedział mężczyzna w czarnych okularach, którego włosy były przyprószone siwizną.- Nazywam się Michael Smith i prezentuję panią Cher Lloyd.
     - Czyli menadżer?- spytałem przyglądając się mężczyźnie z jednym złotym zębem.
     - Otóż to. Pani Cher byłaby zachwycona, gdyby poświęciłby pan trochę czasu, przyjechał do Wielkiej Brytanii i urządził małą sesję, hm?- zapytał, a ja zmarszczyłem brwi.- Oczywiście, wszelkie koszty pokryjemy.- odpowiedział. Westchnąłem i uśmiechnąłem się delikatnie. Cóż, może trochę czasu w rodzinnym kraju trochę pomoże.
     - Z przyjemnością.
***
notka od autorki: nie zabijcie mnie za brak rozdziału, dobrze? po prastu tyle działo się w moim życiu, że jestem do tyłu o 3 rozdziały, ale do końca tygodnia pojawi się 26 i 27, chociaż niczego nie obiecuję! Macie tutaj taką rozpiskę (mniej więcej):
26 i 27 - do 21 powinny być
28 - 20/21, zależy kiedy dodam wcześniejsze
29- 23
30- 28
epilog- Sylwester
Ogarniacie że tylko 5 rozdziałów i koniec? ._. nie wierzę, 2 tygodnie.... 
Rozdział dedykuje każdemu, który to przeczyta xxx Dziękuję, że ze mną jesteście, bez was nie byłoby tego bloga :) 
Wasza Lucy xx

11 komentarzy:

  1. Jezuu! *,* Jakie to jest śliczne. Przepiękna przemowa. W ogóle cały rozdział jest taki przeniknięty emocjami! Genialny! Kocham cię xx
    @UfoPornotic

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeju masz talent *.* To było takie cudne, że mam w oczach łzy. Mam nadzieję, że jak skończysz to opowiadanie napiszesz kolejne...

    @luvmydreams

    OdpowiedzUsuń
  3. Piękne<3 Czekam na następny rozdział:)
    @Jumbie189

    OdpowiedzUsuń
  4. Podczas przemowy, sama miałam ochotę wstać i zacząć klaskać Harry'emu. Nie uważam, by zranił on Louisa, tylko pokazał jego piękno i prawdziwość. Tylko strasznie szkoda, że ze sobą nie porozmawiali, nie wyjaśnili całej sytuacji - naprawdę czekam na ich spotkanie. Może Lou całkowicie otworzy się przed Harry'm i wyzna mu wszystkie uczucia? To byłoby niesamowite...
    Kochanie, nie przejmuj się, powinnaś pisać wtedy, kiedy masz na to ochotę. zawsze czekam na nowy rozdział, ale nie pospieszam ;)
    Serdecznie dziękuję za informowanie xx
    @smolipaluch

    OdpowiedzUsuń
  5. 5...5... to chyba żart:(
    Rozdział super
    Harry trochę nie fair się zachował ale cóż... miał powody..

    Btw mam nadzieję, że bedziesz pisać dalej po Rules xx
    /@bizzmefever

    OdpowiedzUsuń
  6. Hejo! xx
    Świetny rozdział i ta przemowa Harrego z jednej strony jestem lekko zła na loczka, bo naruszył prywatność Lou ale z drugiej str pokazał ludziom jego prawdziwe ja :) Szkoda że żaden nie ruszył tyłka żeby pogadać :/
    Mam nadzieję że dotrze w końcu do Louisa, że zasługuje na Harrego i że te jego zasady nie są warte utraty miłości...
    No cóż to chyba tyle,czekam na nowy rozdział xx

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetny rozdział ale że tylko 5 do końca ??
    A może tak 2 część też jest w planach ??
    @PrimEverdeen74

    OdpowiedzUsuń
  8. Boże, jakie to śliczneeeee *_*
    ALE JAK TO TYLKO 5?! ;_;
    /Hi!

    OdpowiedzUsuń
  9. Kocham Cię. Nie wiem co powiedzieć o tym rozdziale...genialny? Tak, genialny. Przepraszam, że później czytam. Normalnie to przeczytałabym to w ten sam dzień co dodałaś. Niestety ostatnio miałam dużo sprawdzianów i musiałam nadrobić, niektóre lekcje, więc nie miałam zbytnio czasu. Jeszcze raz przepraszam. Nie wierzę, że jeszcze tylko 5 rozdziałów + epilog...smutam. Życzę Ci weny i pozdrawiam - @AJDirectioners xx

    OdpowiedzUsuń
  10. Wygrał, BA! To bbyło wiadome.

    @HarryIsMyyBaby

    OdpowiedzUsuń
  11. awwww <3333
    kocham kocham kocham ;3333
    chcę już kolejny ;**
    oo niee tak mało ?;(
    ja nie chce końca :'(
    @nxd69

    OdpowiedzUsuń