Minął tydzień od tej wystawy Harry'ego. Nie mogłem wytrzymać klimatu Nowego Yorku, zachowania Vivienne wobec mnie oraz świadomości, że Loczka tu nie ma, więc również wyjechałem. Od rana do wieczora siedziałem na budowie kolejny dzień z rzędu i pilnowałem jednej z najlepszych inwestycji tego roku. Obecnie opierałam się o płot z papierosem w ręce (tak, tak... nigdy nie lubiłem tego świństwa, a teraz paczka fajek to moja przyjaciółka), na głowie miałem żółty kask, na oczach okulary przeciwsłoneczne, a na garniturze pomarańczową kamizelkę odblaskową. Rozglądałem się po ogromnym placu i obserwowałem pacę robotników, gdy nagle poczułem czyjąś dłoń na ramieniu. Obróciłem się i ujrzałem starszego mężczyznę w czerwonej koszuli z krótkim rękawem i szelkach. Na głowie miał kapelusz i uśmiechał się szeroko, ale również z zaciekawieniem lustrował mnie wzrokiem.
- Przykro mi, nie może pan tutaj przebywać.- prychnąłem i uniknąłem mężczyzny.
- Pan Louis Tomlinson?- zapytał serdecznym tonem. Nie zwróciłem na niego zbytniej uwagi i wróciłem do swoich zajęć.- Zna pan Harry'ego, prawda?- zapytał, a ja zamarłem w pół kroku. Przełknąłem ślinę i spojrzałem na niego. Nadal się uśmiechał ciepło i zachęcał, żeby mu zaufać.
- Co jest z Harrym?- zapytałem łamiącym się głosem. Nie widziałem nic w gazetach, żadnej wzmianki, nic. Bałem się, że mogłoby coś być nie tak.
- Chodź ze mną.- odwrócił się i ruszył. Chwilę stałem zdezorientowany i nie wiedziałem co robić. Westchnąłem i odłożyłem wszystko na ławkę i pobiegłem za mężczyzną, który mimo swojego wieku (a wyglądał na jakieś 60) chodził bardzo szybko. Kiedy się z nim zrównałem, usłyszałem, że pogwizduje wesoło. Kierował się w stronę jakiegoś stogu siana. Zatrzymał się przed nim, podniósł i przerzucił przez ramię. Ruszył dalej, nadal gwiżdżąc, a ja szedłem krok w krok za nim. Nagle się zatrzymał i obrócił się, spoglądając na mnie.
- Na co czekasz chłopie? Taki dobrze zbudowany, silny mężczyzna i siana nie weźmie?!- zawołał radośnie i ruszył dalej. Jęknąłem ociężale. Zdjąłem marynarkę i zaplotłem ją wokół bioder i ostrożnie zrobiłem to, o co prosił mnie mężczyzna.
Szliśmy dobrą godzinę, przedzierając się przez ogromne pole. Były tu wydeptane ścieżki, jednak nie chciałem po nich chodzić, bo niedawno padało, a ja miałem nowe buty. W dodatku siano na moim ramieniu było straszliwie ciężkie, a ten zgred nie miał ze sobą nawet butelki wody. Wkurwiał mnie niemiłosiernie, swoim pogwizdywaniem, aż miałem ochotę to rzucić i wrócić na budowę. Jednak nie miałem zielonego pojęcia gdzie jestem, komórka straciła zasięg, a on pewnie by mi nie pomógł. Jak tylko skręciliśmy między jakimiś roślinkami (bodajże była to kukurydza) to myślałem, że zacznę skakać z radości. Zobaczyłem mały domek... stajnię, oborę, szopę i inne drewniane budynki dla zwierząt. Wzdrygnąłem się, gdy poczułem zapach charakterystyczny dla wsi. Starszy pan (którego od jakiś 15 minut zacząłem nazywać w myślach Zgredem) rzucił stóg gdzieś obok domu i ruszył do drzwi. Zrobiłem to samo i podbiegłem w jego stronę.
- Powinienem mieć jakieś ubrania Harry'ego, jeśli chcesz się przebrać...- spojrzał się na mnie.- A chyba chcesz.
Spuściłem wzrok. No cóż, nie wyglądałem jak światowej sławy biznesmen. Byłem spocony, trochę brudny i cały w słomie. Pokiwałem głową, choć w podświadomości ciągle zastanowiłem się, skąd on ma ubrania Hazzy.
- Ma pan tu zasięg?- zapytałem odbierając od niego jakieś spodenki i białą bokserkę.
- Mhm, powinien być.- uśmiechnął się i zaprowadził mnie do łazienki.
~*~
Oddychałem powoli, skupiając cały wzrok na mężczyźnie przede mną. Podał mi grzane piwo, choć wcale nie miałem na nie ochoty, wolałbym zwykłą wodę, jednak nie chciałem go denerwować i jedyne na czym mi zależało, to żeby dowiedzieć się co z Harrym.- Jak się czuje?
- Bardzo dobrze! W przyszłym tygodniu jego zdjęcia będą na każdym wielkim bilbordzie w Wielkiej Brytanii i USA.- uśmiechnął się ciepło i upił łyk ze swojego kufla.- To ulubiony napój Harolda, jak do mnie przyjeżdża.- zacmokał i spojrzał się na mnie.- Ale nie o tym chciałem rozmawiać. Chcę ci coś po prostu wytłumaczyć, coś czego możesz się domyślać, więc uważnie mnie słuchaj chłopcze i potem będziesz mógł zadawać pytania. Rozumiesz?- pokiwałem głową i zacisnąłem dłonie na kolanach.
- Harry w wieku 18 lat przyjechał tutaj, ponieważ jak ci pewnie wspominał, chciał się uwolnić od chłopaka, którego kochał...
- I tym chłopakiem byłem ja.- przerwałem mu. Zmarszczył brwi, przytaknął i kontynuował:
- Jak tylko cię poznał, został zauroczony i polubił robienie zdjęć właśnie tobie. Od małego to było jego pasją, jednak, gdy spotkał pewnego chłopaka o karmelowych włosach i niebieskich oczach, to jakby odnalazł swoją muzę. Jego słowa, nie moje. Jednak na początku była to tylko miłość platoniczna, zwykłe zauroczenie, coś w tym stylu. Więc, gdy tylko stał się pełnoletni chciał wyjechać, jak to ujął, chciał znaleźć siebie... no może to jeden z powodów, dlaczego przyjechał akurat tutaj. Zamieszkał u mnie i pomagał mi w zamian za nocleg i pożywienie, traktowałem go jak własnego wnuka, w sumie od mojej kochanej wnusi jest starszy tylko dwa lata, ale teraz to nie ważne. Po jakimś czasie wyprowadził się do miasta, ale nadal przyjeżdżał tu codziennie chociaż na chwilę, żeby coś pomóc lub po prostu posiedzieć. Rok temu, też mniej więcej w wakacje zaczęło się robić o tobie coraz głośniej, a że mieszkałeś w tym samym mieście co on, to Harry równie szybko się dowiedział.
Pamiętałem dokładnie ten czas, moja siedziba się rozrastała, w ciągu krótkiego czasu zostałem jednym z najbogatszych mężczyzn poniżej 25 roku życia, moje nazwisko było wypowiadane na całym świecie. Od 2013 do chwili obecnej moja firma wybudowała budynki znane ze swojej jakości i szybkości, zainwestowałem w parę wielkich inwestycji dotyczących lotnictwa, a także gospodarki. Miałem nadzieję, że w ciągu najbliższych lat jeszcze bardziej się rozwinie. W między czasie pootwierałem parę innych zakładów, takich jak "Styles photography" czy różnego rodzaje spa i sklepy.
- Bardzo to przeżywał, bał się, że cię spotka, że go rozpoznasz, że jego uczucia wrócą. Powtarzałem mu, że to niemożliwe, no bo kurczę! Tam mieszka prawie 20 milionów ludzi, więc to mało prawdopodobne, żeby cię spotkał. Nakłoniłem go, żeby zajął się konkursem, bo wcześniej niestety nie dostał się. Nawet rzucił studia, żeby zająć się fotografią. Jednak w między czasie, dokładnie w jego 20 urodziny przez przypadek cię spotkał. Nie wychodził później z pokoju przez jakiś tydzień i tylko płakał. Nie mógł uwierzyć w to, że tak się zmieniłeś, że jesteś taki oschły i to we mnie poruszyło chęć delikatnej zemsty. Wiem, że nie powinienem się wtrącać, ale uznałem, że Hazz może wykorzystać cię do swojej wystawy. Na początku miał być to tylko wzór osoby, która na przestrzeni lat się zmieniła, jednak jak zacząłeś dzwonić do mnie i próbować mnie nakłonić do sprzedaży pola na budowę osiedla to poprosiłem Harry'ego o pomoc. Chciał cię rozkochać w sobie i nakłonić do zmiany decyzji, a także pomocy w wystawie. Zmienił pracę, a dokładniej przeniósł się do innej piekarni, bo tak jak wcześniej zauważył, twoja gosposia, czy inni pracownicy właśnie tam kupowali pieczywo. Czekał, aż wreszcie ty pojawisz się w progach tej skromnej piekarni. Dobrze mu wychodziło udawanie niewinnego i uroczego chłopaka, gdy tak na prawdę, śmiał się z twojej naiwności i krytykował twoje zachowanie. Wszystko szło dobrze, a nawet lepiej. Harry trochę źle się czuł z tym, że wykorzystuje twoje pieniądze, ale uznał, że masz ich za dużo i nie potrzebujesz ich, aż tyle. Jednak w między czasie się zakochał w tobie. Nie wiedział, czy może ci zaufać, pokazać samego siebie i żałował, że tak wobec ciebie wcześniej postępował. I cóż, potem po prostu się rozstaliście... może nie tak po prostu, bo do tej pory przeżywacie, ale nie umiecie się po prostu dogadać. Uznałem, że powinieneś znać prawdę.
Moje serce pękło na tysiące części. Harry nie zakochał się we mnie. On chciał wykorzystać mnie do zdobycia nagrody. Chciał, żebym nie kupił tej ziemi. Chciał... nic nie chciał tak na prawdę. Nie chciał mnie. Chciał moich pieniędzy. Wykorzystał mnie, bardziej niż ja jego.
Łzy zaczęły spływać po moich policzkach i nie wiedziałem, co mam ze sobą robić. Trzęsłem się bardziej niż kiedykolwiek w życiu. Nie mogłem się opanować i tylko szlochałem głośno w poduszkę, która leżała na łóżku. Starszy mężczyzna nic nie powiedział, tylko czekał, aż moja reakcja minie. A ja nie mogłem już nic zrobić. Czułem jego zapach, czułem jego głos, czułem jego delikatny oddech na mojej szyi, jego miękkie usta na moich i jego loczki na mojej skórze. Czułem silne ramiona, ciepłe dłonie i czułem miłość, której nigdy nie było. A może i była, ale była nieprawdziwa.
- Masz chłopcze jakieś pytania?- po jakimś czasie usłyszałem delikatny głos tego rolnika. Podniosłem głowę i spojrzałem mu prosto w oczy.
- Czy Teddy to córka Harry'ego?
***
notka od autorki: cóż, żeby wyrobić się do sylwestra będę do Wigilii dodawała codziennie rozdziały, a wy możecie je nadrobić przez święta, czy coś. Jutro powinien być 27, w poniedziałek 28, we wtorek 29, a 30 dopiero w niedzielę, więc będziecie mieli troszkę czasu :) Rozdziały może nie będą jakieś mega długie, czy coś, ale będą emocjonalne. Ah i miało być tak, że wszystko będzie w 26 rozdziale, ale podzieliłam go na 2 części(rozdziały) i Teddy i Rose poznacie dopiero w następnym ^^. Więc, jakbym później zapomniała, czy coś WESOŁYCH ŚWIĄT! <przezorny zawsze ubezpieczony hehehe> i pamiętajcie o #RulesMemories, bo to dla mnie ważne!
Wasza Lucy xx
Oo fuck! To takie afafauacdjduafsczyw! Czekam na next
OdpowiedzUsuń@UfoPornotic
Kocham<3 Czekam na następny:)
OdpowiedzUsuń@Jumbie189
Najpierw szkoda mi Hazzy, a teraz szkoda mi Lou. Nie ma to jak wykorzystywać się wzajemnie. Dzisiaj chyba nie napiszę długiego komentarza. Przepraszam, nie wiem co napisać. Czekam na następny rozdział. Życzę weny i pozdrawiam - @AJDirectioners xx
OdpowiedzUsuńRany, po prostu cholernie niecierpliwie czekam na kolejny rozdział :o
OdpowiedzUsuńŚwietneeeeee, ba! Jak zawsze.
OdpowiedzUsuń@HarryIsMyyBaby
Fajny.
OdpowiedzUsuńCzekam na następny.
/Hi!
Kurde nie wiem co napisac
OdpowiedzUsuńSzkoda mi Lou.. obaj nawzajem się ranili i nie byli wobec siebie uczciwi..
Ah.. czekam na nn xx
/@bizzmefever
o boziu ;o
OdpowiedzUsuńlecę czytać kolejny ;***
@nxd69