Witam Szanownego Pana!
W związku z jutrzejszym wywiadem (tj. 7 lipca 2014 roku) chciałabym Pana poinformować, żeby spotkanie odbędzie się w siedzibie New York Times. Sesja zdjęciowa również będzie tam przeprowadzona.
Zapraszam na godzinę 10, pokój numer 54, piętro 6.
Za wszelkie niedogodności najmocniej przepraszam.
Redaktor New York Times
Melanie Smith.
~*~
Odłożyłem tablet na szafkę nocną i przekręciłem się na drugi bok.
Westchnąłem i podniosłem się na łokciach. Spojrzałem po moim pokoju, w którym panował cholerny bałagan. Wieczorem Harry wparował tutaj i uznał, że jestem zbyt porządny i muszę czasem mieć bałagan jak prawdziwy facet.
Życiowe rady od (nie)doświadczonego geja są na prawdę ciekawe.
Zwłaszcza, że on nie wie, że mam sprzątaczkę.
Zwłaszcza, że on nie wie, że mam sprzątaczkę.
Wyprostowałem się i uśmiechnąłem na widok zdjęcia leżącego na podłodze. Pochyliłem się i sięgnąłem po ramkę. To było wtedy, gdy pierwszy raz byliśmy w jego studio. Wpatrywałem się tak przez dłuższą chwilę i opadłem na poduszkę z głębokim westchnięciem. Za 2 godziny mam być w tej głupiej siedzibie, a ja jeszcze nie odpocząłem po wczorajszym dniu.
Harry zabrał mnie na długi spacer i robił miliony zdjęć. Wszystkim, wszystkiemu, dosłownie. Nawet gołębiom...
- One mogą na pomóc w wielu rzeczach!- zawył.
- Na przykład, żeby srać na ludzi?- zaśmiałem się.
- A żebyś wiedział!- wystawił mi język- Chodzi o to, żeby nie przejmować się opinią innych i robić to co leży w twojej naturze. Żebyś był sobą.
Jak zwykle jego słowa mnie poruszyły. Nie wiedziałem co odpowiedzieć, więc przez część spaceru szliśmy po prostu obok siebie w ciszy, którą przerywał tylko dźwięk aparatu. Później wróciliśmy do tego studia, a on poprzyczepiał zdjęcia. Zrobił ich tyle, że myślałem, że jego projekt będzie już skończony, a on dokleił tylko dwa. Dwa z jakiegoś tysiąca.
Jakim cudem?
W sumie - nie jestem fotografem, nie znam się na tym.
Podniosłem się w ostateczności i schowałem zdjęcie do teczki, którą miałem zabrać ze sobą. Przedostałem się przez góry ubrań i różnych rzeczy - cóż, pani Jordan będzie miała co robić dzisiaj. Zbiegłem po schodach do kuchni i zacząłem przeszukiwać szafki. W końcu wziąłem płatki truskawkowe z kawałkami czekolady. Wyjąłem mleko z lodówki i wlałem wszystko co dużego talerza. Myślałem, że usnę nad jedzeniem.
- Nienawidzę poniedziałków.- westchnąłem ziewając.
Louis - jesteś przecież porządnym mężczyzna. Nie znęcasz się fizycznie nad innymi.
- Kim jesteś?- powiedział ochrypłym głosem, a ja zacisnąłem usta w wąską linię.
Harry zabrał mnie na długi spacer i robił miliony zdjęć. Wszystkim, wszystkiemu, dosłownie. Nawet gołębiom...
- One mogą na pomóc w wielu rzeczach!- zawył.
- Na przykład, żeby srać na ludzi?- zaśmiałem się.
- A żebyś wiedział!- wystawił mi język- Chodzi o to, żeby nie przejmować się opinią innych i robić to co leży w twojej naturze. Żebyś był sobą.
Jak zwykle jego słowa mnie poruszyły. Nie wiedziałem co odpowiedzieć, więc przez część spaceru szliśmy po prostu obok siebie w ciszy, którą przerywał tylko dźwięk aparatu. Później wróciliśmy do tego studia, a on poprzyczepiał zdjęcia. Zrobił ich tyle, że myślałem, że jego projekt będzie już skończony, a on dokleił tylko dwa. Dwa z jakiegoś tysiąca.
Jakim cudem?
W sumie - nie jestem fotografem, nie znam się na tym.
Podniosłem się w ostateczności i schowałem zdjęcie do teczki, którą miałem zabrać ze sobą. Przedostałem się przez góry ubrań i różnych rzeczy - cóż, pani Jordan będzie miała co robić dzisiaj. Zbiegłem po schodach do kuchni i zacząłem przeszukiwać szafki. W końcu wziąłem płatki truskawkowe z kawałkami czekolady. Wyjąłem mleko z lodówki i wlałem wszystko co dużego talerza. Myślałem, że usnę nad jedzeniem.
- Nienawidzę poniedziałków.- westchnąłem ziewając.
~*~
Wysiadłem z samochodu i chwilę później kierowca odjechał na parking. Co to za redakcja, która każe przyjeżdżać do siebie? Wywróciłem oczami i ruszyłem w kierunku wejścia. Ochroniarz siedzący z okienkiem przy wejściu popijał kawę i czytał gazetę. Chrząknąłem krótko, a on uniósł wzrok znad magazynu wędkarskiego. Zmarszczył brwi i zlustrował mnie wzrokiem. We mnie narastała ochota, żeby poobijać jego tłustą buźkę.Louis - jesteś przecież porządnym mężczyzna. Nie znęcasz się fizycznie nad innymi.
- Kim jesteś?- powiedział ochrypłym głosem, a ja zacisnąłem usta w wąską linię.
- Nie przypominam sobie, żebym był z panem na "ty"- mruknąłem.- Nazywam się Louis Tomlinson i byłem umówiony z panią Melanie Smith.- odpowiedziałem, a on upuścił papierowy kubek ze Starbucksa rozlewając resztkę kawy po swoich spodniach. Gwałtownie się podniósł, tak, że kartki wiszące u góry szyby ograniczały mi widok na niego.
A może to i lepiej?
Po chwili wyszedł ze swojego pokoiku i podszedł do mnie. Tym razem to ja mu się przyjrzałem. Granatowy mundur, otyły, koło 30. Na palcu obrączka - więc ma żonę. Wzruszyłem ramionami i poszedłem za nim w stronę windy udając, że słucham jego przeprosin.
~*~
Gdy wysiadłem z windy miałem ochotę rzucić się na ziemię i zacząć dziękować Bogu, że ten facet musiał wracać na swoje stanowisko. W podróży na 6 piętro słowo "przepraszam" padło ze sto razy, a ja myślałem, że tam wykituję.
Rozejrzałem się po korytarzu i okazało się, ze na pietrze 6 są tylko dwie pary drzwi. Ruszyłem do tych z numerem 54. Były do połowy otwarte, wiec wsunąłem się po cichu do środka. Spojrzałem, że dziennikarka siedzi już przy stoliku i wpatruje się uważnie w Harry'ego. Loczek rozmawiał z makijażystką, ale nie zwracał na nią najmniejszej uwagi. Ona co chwilę poprawiała bluzkę, żeby pokazać jak najwięcej ze swojego ciała, ale chłopak ciągle przeglądał zdjęcia w aparacie i uśmiechał się pod nosem. Dziewczyna próbowała zwrócić na niego swoja uwagę, więc położyła dłoń na jego policzku. Miałem ochotę już tam podejść, ale to co zrobił Harry strasznie mnie rozśmieszyło. Złapał nadgarstek dziewczyny i odsunął go od siebie, po czym puścił go i wrócił do oglądania zdjęć.
- Harry.- powiedziałem troszkę głośniej, ale neutralnym tonem. Chłopak od razu podskoczył i szybko znalazł się przy mnie.
- Cześć.- uśmiechnął się szeroko i mnie przytulił. Spojrzałem znad jego ramienia w kierunku dziewczyny. Na jej twarzy malował się szok. Wysłałem jej łobuzerski uśmiech i odsunąłem się od Loczka.
O to sposób, żeby poderwać Harry'ego - bądź facetem.
Louis 1 punkt, laska od makijażu 0.
Rozejrzałem się po korytarzu i okazało się, ze na pietrze 6 są tylko dwie pary drzwi. Ruszyłem do tych z numerem 54. Były do połowy otwarte, wiec wsunąłem się po cichu do środka. Spojrzałem, że dziennikarka siedzi już przy stoliku i wpatruje się uważnie w Harry'ego. Loczek rozmawiał z makijażystką, ale nie zwracał na nią najmniejszej uwagi. Ona co chwilę poprawiała bluzkę, żeby pokazać jak najwięcej ze swojego ciała, ale chłopak ciągle przeglądał zdjęcia w aparacie i uśmiechał się pod nosem. Dziewczyna próbowała zwrócić na niego swoja uwagę, więc położyła dłoń na jego policzku. Miałem ochotę już tam podejść, ale to co zrobił Harry strasznie mnie rozśmieszyło. Złapał nadgarstek dziewczyny i odsunął go od siebie, po czym puścił go i wrócił do oglądania zdjęć.
- Harry.- powiedziałem troszkę głośniej, ale neutralnym tonem. Chłopak od razu podskoczył i szybko znalazł się przy mnie.
- Cześć.- uśmiechnął się szeroko i mnie przytulił. Spojrzałem znad jego ramienia w kierunku dziewczyny. Na jej twarzy malował się szok. Wysłałem jej łobuzerski uśmiech i odsunąłem się od Loczka.
O to sposób, żeby poderwać Harry'ego - bądź facetem.
Louis 1 punkt, laska od makijażu 0.
~*~
-Cześć, nazywam się Melanie.- kobieta podała mi rękę, a ja delikatnie ją ująłem i pochyliłem się, żeby pocałować jej dłoń. Zarumieniła się od razu i odchrząknęła.
- Louis Tomlinson. Miło mi.- uśmiechnąłem się delikatnie i usiadłem na wyznaczonym miejscu.
- Więc tak, na razie będzie wywiad, podczas którego ... - kobieta spojrzała na Loczka- Harry będzie robił zdjęcia.
- Jak uznam, że mam wystarczająca ilość zdjęć to sobie pójdę tam.- wskazał palcem drzwi znajdujące się na prawo ode mnie.- Przygotuje tło, światło i te sprawy, a wy na spokojnie sobie skończycie.- uśmiechnął się, a ja nie mogłem ukryć westchnięcia.
- Więc możemy zacząć?- powiedziałem odwracając się do kobiety.
- Co?- pokręciła głową, jakby chciała wytrząsnąć niepotrzebne myśli z głowy.- Ah, tak tak.- włączyła dyktafon. - Jest pan jednym z największych biznesmenów na świcie. Pańska firma jest znana w obu Amerykach, a nawet posiada swoją siedzibę poza granicami kontynentu. Jak pan osiągnął mając niecałe 23 lata? ,,,
~*~
Prezenterka uważnie słuchała moich wypowiedzi. Padały pytania o karierę, na które odpowiadałem tak jak każdemu. Później przeszliśmy na temat rodziny, co omówiłem bardzo okrężnie. Wspomniałem o braciach, mieszkaniu w Wielkiej Brytanii i tej dobrej stronie dzieciństwa.
- Masz jakieś pasje?- kobieta wpatrywała się we mnie jak w obrazek, co mnie powoli wkurzało, ale nie chciałem tego komentować.
- Nie, chyba nie...- spojrzałem na Harry'ego, który udawał, że jego aparat to gitara i próbował na nim grać, robiąc dziwne miny. Parsknąłem śmiechem.- Chociaż uwielbiam muzykę. Zwłaszcza grę na gitarze.- odpowiedziałem, a usta Melanie ułożyły się na kształt literki "o". Widziałem, że chce to jakoś skomentować, ale chyba się powstrzymała. Słusznie.
- Większość biznesmenów lubi jakieś sporty, podróże, czy nawet czytanie książek. Nigdy nie spotkałam się z upodobaniem do muzyki, zwłaszcza tworzenie jej samemu...
- Nie jestem jak większość.- uciąłem, a ona znowu się zarumieniła. Spojrzałem na Harry'ego, który wygłupiał się z aparatem i co chwilę wydawał jakieś komendy. Najczęstszą było "uśmiechnij się", na którą wywracałem oczami, ale i tak się uśmiechałem. Wystawiał mi język, a ja miałem ochotę zrobić to samo, ale nie powinienem zachowywać się jak dzieciuch.
Po kolejnych 3 czy 4 pytaniach, które zresztą były okropnie nudne i oklepane, Harry wyszedł do pomieszczenia, o którym wspominał wcześniej. Gdy znalazł się za drzwiami, Melanie się zacięła i patrzyła na mnie wyczekująco.
- Coś się stało?- uniosłem brew, a ona uśmiechnęła się szeroko.
- Czy ciebie i Harry'ego coś łączy?- zapytała wlepiając we mnie swoje dziennikarskie ślepia.
To nie wróży dobrze.
- Wyłącz dyktafon.- rozkazałem rzucając groźne spojrzenie. Speszyła się trochę, ale posłusznie wykonała moje polecenie. Wziąłem urządzenie do rąk i spojrzałem na nią.- Nie oszukasz mnie.- wcisnąłem guziczek.- Nie jestem idiota, uwierz.- kobieta jeszcze bardziej się speszyła.
- Więc jak... ty i Harry...?
- Jest przystojny, ale nie wiem czy to coś więcej.- stwierdziłem.
- Żartujesz? Przecież widać uczucie między wami... w jego oczach, w twoich...
- W moich?- przerwałem jej.
- No tak. Niby to co robi, czasem cię irytuje, ale zarazem śmieszy, prawda?- pokiwałem głową na potwierdzenie jej słów. Mówiła jakby czytała mi w myślach.- Jesteś inny jak rozmawiasz ze mną, a potem patrzysz na niego i to jest jak grzmot - jesteś milszy. Nie wiem jak to wytłumaczyć. Po prostu się nie da.
Przygryzłem wargę i już nic nie odpowiedziałem
~*~
Po 3 godzinach mogłem wreszcie wyjść z tego okropnego budynku. Trzymałem Harry'ego za łokieć, bo szczerzył się do aparatu, więc musiałem go sprowadzić.
- Zobacz jak tu ślicznie wyszedłeś.- wetknął mi urządzenie przed twarz, a ja cmoknąłem z niezadowolenia.
- Hazz, daj spokój.- wyszliśmy z windy, a ja nadal musiałem go ciągnąć. Spotkałem tego ochroniarza. Ukłonił się przede mną i znowu przeprosił, a ja tylko pokręciłem głową. Tym razem był z żoną, która wyglądała na tylko trochę młodszą. Skądś ją znałem...
- Dzień dobry, panie Tomlinson.- odpowiedziała swoim piskliwym głosikiem, a ja zwolniłem kroku, ale się nie zatrzymałem.
To było... rok temu przed świętami. Mówiła mi, że ma męża, ale miałem jej załatwić dobrą posadkę w biurze znajomego. Jedna z nielicznych, która była starsza ode mnie.
Nie odpowiedziałem jej i wyszliśmy ze środka. Harry nawet nie zauważył zaistniałego zajścia.
- Gdzie teraz?- zapytał rozglądając się. Skierowałem się w stronę taksówki, a on za mną.
- Statua Wolności.
- Jest świetnie. Uwielbiam tu przychodzić. Odkąd mieszkam w Nowym Yourku, przychodzę tu przynajmniej raz w miesiącu. Często grałem tu na gitarze.- uśmiechnąłem się i spojrzałem w dół.
Odwróciłem głowę, a Harry'ego nie było. serce zabiło mi szybciej i zacząłem rozglądać się w powietrzu, czy przypadkiem nie wypadł. Miałem łzy w oczach i chciałem krzyczeć.
- Harry, kurwa.- jęknąłem i usłyszałem cichy pisk. Odwróciłem się gwałtownie i zobaczyłem jak stoi przy samym płomyku. Kamień spadł mi z serca.
- Lou. Mam lęk wysokości.- szepnął. Podszedłem do niego i chwyciłem jego dłoń.
- Przy mnie nic ci nie grozi.- spojrzał się na mnie i rozluźnił mięśnie. Mocno ścisnął moją rękę i spojrzał mi w oczy.
Mogę go o to zapytać?
Skoro złamałem inne reguły to chyba ta też mogę.
Nie miałem zbyt odwagi, żeby wypowiedzieć to od razu. Co chwila otwierałem i zamykałem usta, a Harry chyba to zauważył.
- Coś się stało?
- Wiesz... mam sprawę.- zarumieniłem się, chyba pierwszy raz od bardzo dawna.- Może.. może chciałbyś...- westchnąłem i poczułem jak mocniej ściska moją dłoń dodając mi otuchy.- Chciałbyś zostać u mnie na noc? No wiesz... nie w pokoju gościnny,- poczułem, że teraz już totalnie jestem rozgrzany i zawstydzony. Loczek mnie przytulił i powiedział:
- Bardzo by chciał, ale za 2 godziny mam pociąg i wyjeżdżam... służbowo.- mruknął, a ja myślałem, że zapadnę się pod ziemię.- Wracam 11, to już niedługo. Obiecuję, że od razu się z tobą spotkam.- pocałował mnie w czoło, a ja tylko mruknąłem ciche "dobra" i spuściłem wzrok.- Idziemy już? Muszę się spakować.
- Tak, tak. Chodźmy.
~*~
Czemu tak jest, że boimy się pytać? Wymyślamy tysiące odpowiedzi, których może udzielić ta druga osoba i zawsze mydlimy, że to własnie ta najgorsza będzie tą właściwą. W głębi serca mamy nadzieję, że się mylimy i wszystko pójdzie według naszego planu.
Ale niestety tak nie jest.
Przynajmniej nie zawsze.
Gdy w końcu udaje nam się przełamać to niestety zostajemy odtrąceni.
Pogrążeniu w smutku, bo nasza wyobraźnia spłatała nam figla.
Czy nie po to są reguły?
Żeby nie czuć się bezradnym i bezsilnym w takich sytuacjach?
Louis
- Hazz, daj spokój.- wyszliśmy z windy, a ja nadal musiałem go ciągnąć. Spotkałem tego ochroniarza. Ukłonił się przede mną i znowu przeprosił, a ja tylko pokręciłem głową. Tym razem był z żoną, która wyglądała na tylko trochę młodszą. Skądś ją znałem...
- Dzień dobry, panie Tomlinson.- odpowiedziała swoim piskliwym głosikiem, a ja zwolniłem kroku, ale się nie zatrzymałem.
To było... rok temu przed świętami. Mówiła mi, że ma męża, ale miałem jej załatwić dobrą posadkę w biurze znajomego. Jedna z nielicznych, która była starsza ode mnie.
Nie odpowiedziałem jej i wyszliśmy ze środka. Harry nawet nie zauważył zaistniałego zajścia.
- Gdzie teraz?- zapytał rozglądając się. Skierowałem się w stronę taksówki, a on za mną.
- Statua Wolności.
~*~
- Jak tu wysoko.- Harry przełknął ślinę i spojrzał się w dół.- Jest świetnie. Uwielbiam tu przychodzić. Odkąd mieszkam w Nowym Yourku, przychodzę tu przynajmniej raz w miesiącu. Często grałem tu na gitarze.- uśmiechnąłem się i spojrzałem w dół.
Odwróciłem głowę, a Harry'ego nie było. serce zabiło mi szybciej i zacząłem rozglądać się w powietrzu, czy przypadkiem nie wypadł. Miałem łzy w oczach i chciałem krzyczeć.
- Harry, kurwa.- jęknąłem i usłyszałem cichy pisk. Odwróciłem się gwałtownie i zobaczyłem jak stoi przy samym płomyku. Kamień spadł mi z serca.
- Lou. Mam lęk wysokości.- szepnął. Podszedłem do niego i chwyciłem jego dłoń.
- Przy mnie nic ci nie grozi.- spojrzał się na mnie i rozluźnił mięśnie. Mocno ścisnął moją rękę i spojrzał mi w oczy.
Mogę go o to zapytać?
Skoro złamałem inne reguły to chyba ta też mogę.
Nie miałem zbyt odwagi, żeby wypowiedzieć to od razu. Co chwila otwierałem i zamykałem usta, a Harry chyba to zauważył.
- Coś się stało?
- Wiesz... mam sprawę.- zarumieniłem się, chyba pierwszy raz od bardzo dawna.- Może.. może chciałbyś...- westchnąłem i poczułem jak mocniej ściska moją dłoń dodając mi otuchy.- Chciałbyś zostać u mnie na noc? No wiesz... nie w pokoju gościnny,- poczułem, że teraz już totalnie jestem rozgrzany i zawstydzony. Loczek mnie przytulił i powiedział:
- Bardzo by chciał, ale za 2 godziny mam pociąg i wyjeżdżam... służbowo.- mruknął, a ja myślałem, że zapadnę się pod ziemię.- Wracam 11, to już niedługo. Obiecuję, że od razu się z tobą spotkam.- pocałował mnie w czoło, a ja tylko mruknąłem ciche "dobra" i spuściłem wzrok.- Idziemy już? Muszę się spakować.
- Tak, tak. Chodźmy.
~*~
Czemu tak jest, że boimy się pytać? Wymyślamy tysiące odpowiedzi, których może udzielić ta druga osoba i zawsze mydlimy, że to własnie ta najgorsza będzie tą właściwą. W głębi serca mamy nadzieję, że się mylimy i wszystko pójdzie według naszego planu.
Ale niestety tak nie jest.
Przynajmniej nie zawsze.
Gdy w końcu udaje nam się przełamać to niestety zostajemy odtrąceni.
Pogrążeniu w smutku, bo nasza wyobraźnia spłatała nam figla.
Czy nie po to są reguły?
Żeby nie czuć się bezradnym i bezsilnym w takich sytuacjach?
Louis
***
notka od autorki: hejka, hejka! wybaczcie za poślizg, ale tyle działo się w weekend! Masakra. A w następny weekend jadę na OM'a (oaza modlitwy), więc rozdział też będzie później.
Jeśli chodzi o konkursik to większość odpowiedzi była podobna, więc nie miałam wyboru co do nagrody. Heloł, możecie wymyślać najgłupsze rzeczy na świecie! Macie czas do 16 rozdziału (pozostawiam pełne pole do popisu). Możecie pod każdym rozdziałem dodać JEDEN zawód, w JEDNYM komentarzu. Każdy kolejny nie będzie brany pod uwagę, aż do kolejnego rozdziału :).
KOLEJNY ROZDZIAŁ = 17 KOMENTARZY
LUCY XX
Louis, odwagi. Jestem LouisTops. XDD jak ja kocham Larrego, ach. XD <3 myszko, śiwetnie Ci idzie. <3 KCKCKCKCKC ♥ do OM-a (może i wcześniej). Z Bogiem! <3 :* | Ł. xx
OdpowiedzUsuńAwww Lou nie zepsuj tego
OdpowiedzUsuńO rany, o rany.
OdpowiedzUsuńLouis już się otworzył, a Harry musiał mu odmówić :( Mam nadzieję, że miał dobry powód, bo to był duży krok dla Boo Bear'a. Ja tam sądzę, że Harold jest prywatnym striptizerem... :D
Co do rozdziału: jest cudowny (jak każdy zresztą, haha). Każdy ma czasami dużo zajęć i mało czasu, więc nie tłumacz się, kochanie.
Miłego wyjazdu, i jeszcze więcej weny :)
@smolipaluch
Wow, wow, wow. Jestem w szoku, że Lou odważył się zapytać Harry'ego czy u niego zostanie, ale skoro już to zrobił to mam nadzieję na jakąś gorącą scenę *o* Cieszę się, że ktoś pomału zauważa że coś dzieje się między Lou i Hazzą, tylko miejmy nadzieję, że Louis tego nie spapra ;-; Wybaczam spóźniony rozdział i mam nadzieję, że ten weekend był niesamowity i kolejny też będzie :) czekam z utęsknieniem na następny @dreamstobottom <33 dzisiaj coś się nie rozpisałam xD
OdpowiedzUsuńŚwietny, a Lou się zakochał !! Hahahahahahahahahah
OdpowiedzUsuń@HarryIsMyyBaby
Jezu nie mogę się doczekać dalszej części!
OdpowiedzUsuńCudowny! *.*
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, ze ostatnio mnie nie było, ale mam "małe"..problemy.
+zaczęliśmy dzisiaj przygotowania do bierzmowania, od początku tygodnia mamy próbne egzaminy, a na dodatek jestem chora :/
Nie ma lekko, przynajmniej w mojej szkole.
Rozdział jest fenomenalny, czuję się wręcz zaszczycona, że go mogłam przeczytać xD
Pozdrawiam i czekam na następny ;*
/Hi!
Cudny jak zawsze :) Przepraszam, że dopiero teraz komentuję ale miałam problemy z netem :)
OdpowiedzUsuńAlexxx
Rozdział jest genialny, jak i całe ff. Czekam na następny ;)
OdpowiedzUsuńJejku dużo się dzieje
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać ciągu dalszego
Rozdział genialny
Jak zwykle zresztą ^^
Czekam na następny rozdział
Piękny rozdział. Boże bardzo podoba mi się ten ff, cieszę się, że ktoś wpadł na taki pomysł. Już nie mogę doczekać się następnego rozdziału!
OdpowiedzUsuńhttp://larrystylinsontruestory.blogspot.com/ <--- zapraszam również na moje opowiadanie, dopiero zaczynam także miłe byłby komentarze.
<3
OdpowiedzUsuńnie wiem czemu ale mam przeczucie, ze czytalas 50 twarzy Greya, nie jest to az takie podobne ale sa podobne watki, a tak to genialnie!
OdpowiedzUsuń