niedziela, 14 września 2014

Rozdział 12

POD SPODEM KONKURSIK I WAŻNA NOTKA c:
  Minęły 3 dni, odkąd widziałem się z Harrym. Nie wyobrażałem sobie, ile powieści można przeczytać w ciągu kilku dni. Cała ta sytuacja wpłynęła na nas obu:
  Ja - zastanawiałem się czym jest miłość.
  Oczywiście z tych książek, no bo skąd indziej? Każda z tych 4, jak dla mnie zbyt nierealistycznych, lektur podtrzymała moje zdanie - zakochanie się to bzdura. Wszyscy tylko cierpią, jest płacz i zgrzytanie zębów, a serca przepełnia pustka (Choć z drugiej strony te osoby są bardziej empatyczne i zdolne do poświęceń). To nie dla mnie.
  On - zaczął zachowywać się do mnie z dystansem i uważał na słowa. Co w porównaniu do mnie było bardzo widoczne (oczywiście czytałem to wszystko zamknięty w gabinecie, albo u siebie w domu. Raz tylko podpytałem Vivienne o jej związki, ale krzywo się na mnie spojrzała i wróciła do sporządzania faxów), bo nasze rozmowy wyglądały następująco:
     "Co robisz wieczorem?"
     "Umówiłem się z kolegą, zaraz wychodzę. Nie mogę pisać."
     "Baw się dobrze."
  To było tego dnia co miałem kaca, ale na wieczór, gdy wróciłem z budowy. Byłem padnięty i miałem ochotę się z kimś spotkać, więc moją pierwszą myślą był Harry. Potem jak on mi odmówił, zadzwoniłem do Vivienne, ale nie odebrała, a mój stary kumpel - Liam, chciał się spotkać, ale był akurat na lotnisku. Jechał do swojej dziewczyny do Los Angeles, ale mieliśmy spotkać się w najbliższym czasie.
  Wtedy sięgnąłem po pierwszą książkę z mojej biblioteki. Akurat musiałem trafić na jakiegoś smęta. Jak to się nazywało? Gwiazd Naszych Wina? Siedziałem całą noc w kuchni i czytałem, robiąc co jakiś czas krótkie przerwy na zrobienie sobie kolejnej kawy.
  Rano poszedłem z podkrążonymi oczami do pracy z dwoma kolejnymi powieściami. Jedną z nich były Wichrowe Wzgórza - klasyk, na którego widok Viv pisnęła cicho i zaczęła się nią zachwycać. Przeczytałem ją szybko, bo opuściłem pierwszych parę rozdziałów o ich dzieciństwie (dziewczyna zdążyła mi wszystko opowiedzieć w drodze od jej biurka do mojego gabinetu).
  Po południu zacząłem czytać Jesienną Miłość Nicholasa Sparksa i uznałem, że ta do tej pory najbardziej mi się podobała, więc uznałem, że zajmę się lekturą jego pozostałych powieści. Gdy wróciłem do domu znowu próbowałem spotkać się z Harrym, tym razem odpowiedział podobnie, ale miał spotkać się z koleżanką. Na początku straszliwie się wkurzyłem i poczułem ukłucie zazdrości, ale przypomniałem sobie, że on nawet nie ogląda się za kobietami.
  Noc z czwartego na piątego lipca przespałem w swoim łóżku z książką na drugiej poduszce. Jednak dopiero rano zabrałem się za nią i po paru rozdziałach okazało się, że jest ona o gejach. Nie wiedziałem skąd 17 black and 29 red wzięło się na mojej półce, ale z wielkim zaangażowaniem ją czytałem, tak, że dopiero w porze lunchu zobaczyłem sms'a od Harry'ego, którego wysłał już rano.
     "Spotkamy się dzisiaj?" głosiła jego treść, a ja przygryzłem wargę i zastanawiałem się co mogę odpowiedzieć. Zbyć go, czy zgodzić się na spotkanie?
  Wtedy przeszła mi myśl, że wypadałoby go przeprosić. Na początku próbowałem się jej pozbyć - przecież ja nikogo nie przepraszam! - ale sumienie nie dawało mi spokoju i umówiłem się z Loczkiem na 19, co skomentował krótkim "spoko", które doprowadziło mnie do szału. Zwykle odpowiadał "do zobaczenia" albo "dzień dobry!" i na końcu każdej wiadomości stawiał uśmiechniętą emotkę lub "x".
  Nie wiedziałem jak mam zareagować na tą zmianę w TYM chłopaku, bo nie podobała mi się w żadnym procencie. Wolałem go niepewnego, nieśmiałego, ale jednak zawsze opowiadającego o sobie otwarcie.
  Ale jednak nadal chce się ze mną spotkać.
  Czas pokaże co z tego wyszło.
  Żeby dobrze się bawić trzeba złamać zasady, nawet jeśli samemu je sobie ustaliłeś...
          Louis
~*~
Wróciłem z biura o 17 i rzuciłem się na kanapę z głębokim westchnieniem. Pieprzone sumienie nakazywało mi przeprosić Loczka za moje zachowanie, a zarazem podziękować za to, że mnie nie wygonił na zbity pysk, tylko zajął... w krytycznym stanie. Co mogę zrobić? Co on lubi?
 Wytężyłem umysł i zacząłem zastanawiać się co o nim wiem. Piekarz... odpada, nie upiecze mu bułek. Fotograf... też nie, bo moje zdjęcia nie są tak dobre jak jego. Nieśmiały... w czym to może pomóc?
 Wyliczałem różne jego cechy i nic nie mogło przyjść do głowy, a miałem ledwo co półtorej godziny, żeby to zorganizować. Gdybym był taki romantyczny jak Harry...
 Bingo!
 Gwałtownie podniosłem się z łóżka i wyjąłem mojego iphone'a, wysłałem Harry'ego krótką wiadomość, żeby nie dzwonił tylko wcisnął kod, a pod spodem znajdował się rząd 7 cyferek. Rzuciłem telefon na kanapę i pobiegłem na górę, wszystko przygotować.
~*~
 Dochodziła 19, więc zniecierpliwiony czekałem w mojej bibliotece z bukietem w rękach. Po całym mieszkaniu rozłożyłem karteczki ze wskazówkami, gdzie ma przyjść.
 Dębowe półki były wbudowane w ściany, które... no nie miały swojego określonego koloru, bo po prostu nie było ich widać. Tylko biały sufit, na którym znajdowały się halogeny. Mogłem je kontrolować pokrętłem, które wisiało przy drzwiach. Teraz było ustawione minimalnie, rzucając tylko delikatny pobłysk. Siedziałem na wielkim fotelu, jednym z 5 znajdujących się w tym pomieszczeniu. Każdy miał inny wygląd i rozmiar. Ja opadłem na czarną poduchę i wsłuchiwałem się w ciszę.
 Po chwili usłyszałem dźwięk windy, oznajmujący, że ktoś jest na górze. Przygryzłem wargę i starałem się nie ruszać, żeby wiedzieć, kiedy mam wstać.
 - Louis?- krzyknął Harry, a jego głos odbił się echem. Nie słyszałem dokładnie co się dzieje, ale po chwili zaczął chichotać. Uśmiechnąłem się pod nosem i czekałem co będzie dalej.
 No i się doczekałem...
 Nagle zgasło światło. Zdezorientowałem się i podniosłem z mojego stałego miejsca.
 - Lou! Boję się!- pisnął Harry, więc wyszedłem z pomieszczenia. Trzymałem się cały czas ściany, i choć znałem to mieszkanie na pamięć, to znalezienie schodów zajęło mi wielką trudność. Gorzej było z zejściem z nich. Gdy schodziłem z ostatniego stopnia moja głowa uderzyła w coś twardego. A dokładniej kogoś. Moje czoło zderzyło się prawdopodobnie z klatką Harry'ego. Dotknąłem obolałego miejsca dłonią, ale po chwili moja ręka powędrowała do przodu. Poczułem jak Loczek robi to samo, a po chwili obaj chichotaliśmy.
 - Chyba mi nie wyszła niespodzianka.- mruknąłem cały czas trzymając bukiet.- A no tak! To dla ciebie.- wystawiłem kwiaty do przodu i Hazz próbował je złapać. Gdy mu się wreszcie udało zaprowadziłem go powoli do salonu. To było jedyne miejsce, gdzie było jaśniej, dzięki wielkiej szybie na całej ścianie. Rzuciłem chłopakowi koc i wróciłem do kuchni.
~*~
 - To już ostatnia.- stwierdziłem zawiedzionym głosem. Postawiłem ostatnią świeczkę na stoliku, a w pokoju było troszeczkę jaśniej. Niestety miałem tylko 4 zapachowe świeczki, 3 malutkie i 2 ozdobne, których za bardzo nie wiedziałem jak rozpalić, bo knoty były cholernie krótkie. Ale, gdy się z nimi uporałem dawały delikatny płomień rozświetlający pomieszczenie.
 Podszedłem do okna i spojrzałem na Nowy York. Było nadzwyczaj ciemno, jak nigdy dotąd. Dotychczasowy gwar, neonowe napisy oznajmiające, że tu znajduje się bar, a nawet muzyka - wszystko zniknęło. Poczułem się trochę jak w Doncaster, gdzie zawsze panowały cisza i spokój, a nocą można było usłyszeć jedynie świerszcze, a raz do roku, gdy była odbudowa drogi to robili to po zmierzchu.
 - Nie wiem co możemy robić.- szepnąłem smutnym głosem i odwróciłem się do Loczka, który był okryty kocem, aż po czubek nosa. Ten widok był rozczulający, gdy zza materiału wystawały jego piękne, zielone oczy, które wyglądały jakby błyszczały od blasku świec, a loczki stały w każdą stronę świata. Wyglądał kal mały, zagubiony chłopczyk.
 - Ja też nie.- westchnął, ale był ledwo słyszalny przez ten koc. Uśmiechnąłem się do niego i w mojej głowie zaświtał pewien pomysł...- Poczekaj tutaj chwilę.- wziąłem jedną świeczkę i poszedłem do mojej sypialni. Z przyzwyczajenia próbowałem włączyć światło, ale w pokoju nadal panował półmrok. Westchnąłem i postawiłem świeczkę na białej komodzie i podszedłem do rozsuwanych drzwi, znajdujących się obok mojego łóżka. Odsunąłem je szybko i spojrzałem na malutkie pomieszczenie, może wręcz komórkę.
 - Witaj piękna.- uśmiechnąłem się z błyskiem w oku i wziąłem moją przyjaciółkę do ręki. Przejechałem ręką wzdłuż krawędzi i przygryzłem wargę. Tak bardzo za nią tęskniłem. Zabrałem również zeszyt, który leżał obok i wróciłem do Harry'ego.
~*~
 Usadowiłem się na ziemi przed chłopakiem, a on spojrzał na mnie zaskoczony.
 - Umiesz grać na gitarze?!- pisnął i zrzucił koc z siebie. Usiadł na przeciwko mnie, również na podłodze i zabrał mój zeszyt z chwytami. Oblizałem usta i obserwowałem jego rozdziawioną buzię, jak z niedowierzaniem przekartkowywał moje bazgroły.
 - Gram już paręnaście lat, ale nie miałem na to zbytnio czasu.- wzruszyłem ramionami. Trzymałem moje maleństwo delikatnie, z większym uczuciem, niż przytulałem własną matkę. Palce trzymałem na strunach, a dłoń świerzbiła mnie, by zacząć już wreszcie grać.
 - Wow.- pokręcił głową i podniósł głowę.- Na co czekasz? Graj!- uśmiechnął się szeroko i pokazał mi piosenkę. Chwilę mi zajęło przypomnienie sobie poszczególnych chwytów. Po krótkim czasie można było usłyszeć melodię Teenage Dirtbag. Gdy byłem młodszy Wheatus był moim ulubionym zespołem, więc te piosenki grałem najczęściej. W odpowiednim momencie zacząłem również śpiewać słowa, które znałem na pamięć, jakby ktoś napisał je w mojej głowie niezmywalnym piórem. Zamknąłem oczy, a pojedyncza łza spłynęła po moim policzku. Byłem tak cholernie szczęśliwy, tak za tym tęskniłem... Zapomniałem nawet, że nie jestem sam, dopóki Harry nie dołączył do mnie. Spojrzałem się na niego i uśmiechnąłem się szeroko. Nasze głosy idealnie się ze sobą komponowały. Jego niski, lekko zachrypnięty, a mój dużo niższy, czasem nazywany kobiecym, co mnie czasem denerwowało, ale teraz nie zwracałem na to najmniejszej uwagi.
 Gdy zagrałem ostatnie nuty usłyszałem ciche klaskanie. Pochyliłem głowę w geście ukłonu i wyczekiwałem na to co może powiedzieć Harry.
 - To było niesamowite! Grasz świetnie, a jeszcze lepiej śpiewasz! Nigdy bym nie pomyślał, że lubisz muzykę... no oprócz tych płyt, ale to się nie liczy.
 - Za mało mnie znasz.- zauważyłem, a z jego twarzy zniknął uśmiech.
 - Bo nie dajesz mi się poznać.- szepnął. Nie wiedziałem co mogę odpowiedzieć, więc tylko odchrzaknąłęm  starałem się zmienić temat.
 - Masz jakieś specjalne życzenie co mogę zaśpiewać?
 - Hm... raczej nie. Jest coś czego nie umiesz grać, choć zawsze chciałeś lub ci po prostu nie wychodziło?- zapytał, a ja uznałem, że chyba na to mogę odpowiedzieć.
 Bo mogę?
 - Hey There Delilah. Niby umiem grać, ale zawsze na refrenie za wysoko wyciągam i strasznie fałszuję.- westchnąłem na wspomnienie konkursu piosenki w szkole średniej. Pamiętam, że spaliłem się ze wstydu, ale wszyscy uważali, że nic nie zauważyli. Od tamtej pory grałem bardzo rzadko.
 - Może spróbujesz teraz dla mnie to zagrać...- powiedział nie pewnie, a ja jęknąłem cicho. Mogłem jednak mu nie mówić o tym. Co mnie napadało, że znowu złamałem swoją zasadę?
    Nie opowiadaj o sobie.
 - Spróbuję, ale tylko pierwszą zwrotkę i refren.- zgodziłem się.- Ale masz się nie śmiać, bo będziesz zbiegał po schodach, aż na sam dół.- zagroziłem m palcem i sam się wzdrygnąłem. A co jeśli do wieczora nie będzie prądu? Może zostanie na noc, bo chyba nie będzie miał ochoty schodzić z 95 piętra Park Avenue Tower. W sumie- nikt nie miałby ochoty.
 Otworzyłem zeszyt pod koniec i spojrzałem na chwyty, a potem na znajdujące się pod drugiej stronie słowa piosenki. Wypowiedziałem nieme ja pierdolę i zacząłem grać, wbrew pozorom ładną piosenkę. Bardzo podobało mi się jej przesłanie, ogólnie TE słowa. Na początku nawet dobrze mi wychodziło śpiewanie, lecz refren już nie... jak zwykle fałszowałem. Nie mogłem się tego nauczyć, co doprowadzało mnie do nerwów. Chciałem przestać, ale zobaczyłem jak Harry zachęca mnie do dalszej gry. W sumie... nie było tak źle, więc spokojnie skończyłem piosenkę i westchnąłem ciężko.
 - Ne byłoby najgorzej, gdybym posiadał zatyczki.- chłopak zaczął chichotać, a ja wywróciłem oczami, choć w głębi serca sam się śmiałem i przyznawałem mu rację.
 - Cóż, od dzisiaj zacznę cię nazywać Delilah, co ty na to?- uniosłem znacząco brew, a on lekko się zarumienił.
 - Tylko nas nie dzielą tysiące mil.- odpowiedział cicho. Widać było błysk nadziei w jego oczach.
 - Może ty chcesz zagrać?- zapytałem rozładowując atmosferę. Spojrzał się na mnie jak na idiotę.
 - Nie umiem.- prychnął. Podałem mu moją gitarę, a on niepewnie ją złapał. Usadziłem się bo jego lewej stronie i ustawiłem instrument na jego kolanach.
 - Będziemy grać razem. Chyba jeszcze umiesz ruszać ręką?- zaśmiałem się, a on pokiwał głową. Jego loczki skakały wraz z nią i wyglądało to na prawdę słodko.- Ja zajmę się chwytami, ale możesz obserwować jak to robię. Może kiedyś sam się nauczysz.- wytłumaczyłem mu. Przeanalizował moje słowa i tylko wzruszył ramionami.
 - I tak nie będę grał jak ty.- burknął zawiedziony.
 - Nikt nie będzie taki jak ja. Tak samo nikt nie będzie taki jak ty. I to jest w tym wszystkim najlepsze.- odpowiedziałem łagodnie i przybliżyłem się do niego.- Co chcesz zagrać?
 - Hm... może Ed'a Sheerana? Uwielbiam jego piosenki.
 - Chyba nie znam żadnej.- mruknąłem, a z jego ust wydobyło się ciche oh.- Ale jeśli masz na telefonie to mogę zagrać ze słuchu.- dodałem, a jego twarz się rozpromieniła.
 - Potrafisz?
 - Pewnie. To nie jest takie trudne dla osoby, która praktykuje tyle lat.- Harry podniósł delikatnie biodra do góry, a moja wyobraźnia zaczęła działać. Odwróciłem wzrok, żeby go nie zniechęcić. Spojrzałem się na niego z powrotem, gdy melodia zawisła w powietrzu. Była bardzo charakterystyczna, a jego głos idealnie pasował do tej piosenki. Moje palce od razu zaczęły wystukiwać rytm na gryfie. Nie wyobrażałem sobie, że on jest takim świetnym wokalistą! Słyszałem dosłownie kilka jego piosenek, ale ta podobała mi się najbardziej.
 - Jak się nazywa?- zapytałem przerywając ciche pogwizdywanie chłopaka.
 - Little Bird.- odpowiedział powtarzając słowa piosenki. Cóż, mogłem się domyśleć.
 - Więc jak? Próbujemy?- zapytałem, a on pokiwał głową. Zanuciłem sobie początek pod nosem i spojrzałem na chłopaka. Ułożyłem odpowiednie palce i szturchnąłem go głową, żeby zaczął. Początek wyszedł mu dobrze, ale szybko się pomylił i tylko głośno jęknął.
 - Nie umiem.- zawył i spojrzał się na mnie.
 - Spróbuj jeszcze raz!- i ułożyłem palce w ten sam sposób co na początku.
~*~
 Po niecałych dwóch godzinach zagraliśmy tą piosenkę od początku do końca, a Harry nawet podśpiewywał pod nosem. 
 - Brawo!- odłożyłem ostrożnie gitarę, opierając ją o sofę i przytuliłem Loczka. Nie wspomniałem o tym, że parę razy się pomylił, choć tego nie zauważył. Nie chciałem psuć jego dobrego nastroju.
 W między czasie prawie wszystkie świeczki się wypaliły, została jedna największa, której knot coraz szybciej stawał się krótszy. Puściłem Harry'ego i delikatnie się uśmiechnąłem. Radość w jego zielonych oczach była zaraźliwa, więc poczułem ciepło rozchodzące się po moim ciele. Ciepło, którego nigdy nie czułem, ale zarazem wiedziałem, że za nim tęsknie...
 Chłopak zbliżył się do mnie i pocałował kącik moich ust. Oparłem głowę na jego ramieniu i wtuliłem się mocniej. Czułem błogie poczucie bezpieczeństwa. Czułem, że wszystko może się zmienić. Nagle w pokoju zrobiło się jasno. Podniosłem trochę głowę i przez wielką szybę spojrzałem, że wszystko wróciło do swojego pierwotnego stanu. Westchnąłem.
 A było tak pięknie... 
 Miałem wrażenie, że Nowy York mnie już przytłacza. Szum, gwar, dużo roboty. Ogólnie życie tutaj było nie spokojne. Czasem tęskniłem za Doncaster, ale gdy przypominałem sobie czas tam... 
 Wtuliłem z powrotem głowę w Harry'ego, a jego palce muskały linię mojego kręgosłupa, przejeżdżając po całej jego długości. Przed oczami miałem siebie z dawnych lat...

    Chłopak w czerwonych rurkach, kolorowych T-shirtach, z grzywką delikatnie okrywającą jego błękitne, pełne radości oczy. Na ramieniu miał zawieszoną torbę szkolną, a na stopach czarne vansy, na które zbierał kilkanaście miesięcy. Pamiętał jak bardzo się starał, żeby je kupić i choć trochę dorównać swoim bogatym kolegą. Dumnie ruszył przez szkołę i każdy odwracał wzrok, żeby spojrzeć na jego uśmiechniętą twarz.

 Gdzie zniknął tamten chłopak przez tyle lat? Czemu teraz patrząc w lustro mogę się uśmiechnąć, ale w oczach nie błyszczy radość? życie tam wpłynęło na mnie całkowicie...Do tej pory nie mogę z boleć, że dałem sobą tak pomiatać.

    Pierwszą lekcją tego dnia była chemia. Krzesła były dla niego za wysokie, więc jak na nich siedział, stopy opierał na metalowych rurkach w połowie krzesła. Po chwili poczuł dym, spojrzał w dół, a jego nowiutkie trampki były w ogniu. Szybko wylał probówkę z wodą na nie, ale i tak czarna sadza pokrywała miejsca, gdzie nie zrobił się dziury. Wybiegł z klasy ze łzami w oczach i skierował się do wyjścia ze szkoły. W miedzy czasie ściągnął zniszczone buty i wrzucił je do kosza. Z obijającą nogi torbą i słonymi kroplami wpływających do jego ust wyszedł z budynku. Szedł całą drogę na boso, bo jak zwykle nie miał skarpet. Zatrzymał się przed swoim domkiem i nie chciał do niego wejść.
    4 miesiące harował, żeby zarobić na te buty. Pielęgnował ogródki, sprzątał mieszkania, raz nawet zajmował się małą grupką dzieci swojej sąsiadki. Jego mama była zawsze dumna, że jest pracowity, ale gdy go chwaliła to miała smutek w oczach - było jej przykro, że sama nie może mu kupić prezentu. Zawsze uczył swoich braci, żeby nie wyciągali od mamy niepotrzebnie pieniędzy, bo ledwo co ją stać na ich utrzymanie. Jerry to jakoś zrozumiał - w końcu był od Louisa tylko 3 lata młodszy - i często chodził wraz z nim i też zbierał pieniądze. Ale bliźniacy byli nie do wytrzymania. Ich matka w duchu dziękowała, że Lou i Jerry szanują sytuacje w ich życiu.
    Jak najstarszy uzbierał wystarczającą ilość pieniędzy pobiegł do sklepu i kupił sobie nowe, czarne vansy. Mama była z niego bardzo dumna, więc jak teraz miał się jej powiedzieć, że po prostu je podpalili? Spuścił głowę i ruszył w przeciwną stronę. Postanowił, że do wieczora nie pokaże się mamie, a kolejnego dnia wyjaśni sprawę z kolegami. Oczywiście, wrócił 15 minut przed tym, zanim mama poszła na nocną zmianę do pracy. Nie obyło się bez wykładu, jak to bardzo się o niego martwiła, gdy nauczycielka zadzwoniła, że Louis wyszedł ze szkoły z nieznanych przyczyn. Gdy kobieta wyszła do pracy, chłopak rzucił się na kanapę i ukrył twarz w dłoniach.
       Życie 16- latka nie jest łatwe, pomyślał, zwłaszcza, gdy chodzi się do klasy z najbogatszym, a zarazem budzącym postrach uczniem w szkole.
    Louis nienawidził tego chłopaka jeszcze bardziej, po tym jak zaczął pomiatać jego 10-letnimi braćmi. Maxa zamknął w szafce w nieludzkiej pozycji, a Dana wrzucił do kosza na śmieci w szkolnej stołówce. Jednak im wypadało pójść z tym do dyrektora, a jemu nie- w końcu miał już 16 lat!
    Wtedy obiecał sobie, że kiedyś będzie bogaty, a jego pracowitość mu w tym pomoże. Bo tu nie chodzi o charakter - w tym świecie liczyły się pieniądze i status społeczny. A Louis jeszcze go zdobędzie, a jego prześladowcy będą wypowiadali jego imię z wielkim szacunkiem. Cóż, może któryś będzie się starał o pracę u niego?
      Będę jak Voldemort, zachichotał.

 Poczułem jak ktoś trzęsie moim ramieniem. Uniosłem gwałtownie głowę i spojrzałem w zlęknione oczy Harry'ego. Poczułem ukłucie zazdrości. Jego tęczówki zawsze błyszczały, a spojrzenie wyrażało różne emocje. Ja jedynie czułem pożądanie lub gniew.
 - Lou, nic ci nie jest?- zapytał z troską w głosie i pogładził mnie po policzku.
 - A coś ma być?- uśmiechnąłem się blado.
 - Usnąłeś... i zacząłeś mówić przez sen dziwne rzeczy.- przełknąłem ślinę i chciałem zapytać jakie?, ale on mnie uprzedził- Coś o spalonych butach, o braciach, mamie i chyba Voldemorcie.- zmarszczył brwi, a na jego czole pojawiła się mała bruzda.
 - Za dużo Harry'ego Pottera.- skłamałem, a on tylko kiwnął głową.
 - Przy mnie nie musisz się bać.- pocałował mnie w czoło, a ja znów poczułem nieznajome uczucie... inaczej: dawno utracone uczucie.- Chyba będę się już zbierał.- dodał, a ja tylko kiwnąłem głową na znak, że przyjąłem to do wiadomości i podniosłem się.
~*~
    Ktoś w tej chwili umiera. Ktoś jeszcze inny się rodzi. W tym momencie dwie osoby całują się ze sobą po raz pierwszy, a kolejne uprawiają sex. Ktoś próbuje popełnić samobójstwo albo walczy o życie na stole operacyjnym. Kolejna osoba ma wypadek, a inna rodzi w bólach. Nie jesteśmy tego świadomi, bo to nie dotyczy nas, prawda?
    Może ktoś w tym momencie się zakochuje?

Przekreśliłem ostatnie zdanie i napisałem je troszkę w innym kontekście.
  
  Może ktoś w tym momencie się zakochuje?
     Może ja się zakochuje?
    Czy to możliwe, że czuję uczucie, którego do tej pory nie znałem? Czy to możliwe, że tęskniłem za tym, chociaż nie wiedziałem, że takie coś istnieje?
    Czy da się tęsknić za czymś, czego się nigdy nie miało?
    Można tak myśleć i myśleć, ale każdy ma inne zdanie - nie każdy przeżył to na własnej skórze. Czy mogę tęsknić za miłością, której nigdy nie czułem, a poznałem ją dzięki tylko i wyłącznie filmom, które oglądała moja mama?
    I ostatnie pytanie:
               Jakie są zasady miłości?
                                               Louis

 Zamknąłem zeszyt i spojrzałem na wyświetlacz laptopa. 2 bilety na koncert Ed'a Sheerana w pierwszym rzędzie, aż prosiły się, żeby je kupić. Przed oczami miałem wizerunek zaskoczonego Harry'ego, który najpierw nie chce ich przyjąć, a potem cieszy się, że tam pójdzie. Ciekawe czy będzie cieszył się z tego, że ja tam będę?
 Nagle mój telefon za wibrował i usłyszałem sygnał sms'a. Kliknąłem znaczek koperty w dolnym rogu i rozpoznałem numer Harry'ego. Kiedy nauczyłem się go na pamięć?
    "Śpij dobrze i mam nadzieję, że tym razem nie przyśni ci się nic złego. Przykro mi z powodu butów, ale cieszę się, że teraz jesteś szczęśliwy. xx"
 Serce mi się zatrzymało i osłupiały wpatrywałem się w wiadomość. Przeczytałem ją chyba z 6 razy, zanim do końca dotarło do mnie sedno tego sms'a. Nabrałem dużo powietrza i wypuściłem je ze świstem.
 - Nie wiem jak ja to teraz odkręcę... 
***
notka od autorki: rozdział wyszedł dłuższy niż zamierzałam, ale chyba dobrze :) znowu troszkę dowiedzieliście się o naszym Louisie! Liczę na komentarze co sądzicie na temat tego wszystkiego. W miarę podoba mi się ten rozdział :) To po pierwsze. Po drugie- nadal nikt nie powiedział, czy chcecie, żeby założyła aska bloga :D. Po trzecie: konto Louisa i Harry'ego na tt! Możecie tam rozmawiać z naszymi bohaterami, zadawać pytania i ogólnie ich obserwować. No i po 4 - słynny konkurs o którym wspominałam! Pod ostatnim rozdziałem zastanawialiście się nad 2 pracą Harry'ego. Soł: piszcie w komentarzach wasze przypuszczenia, a najciekawsza odpowiedź zostanie nagrodzona :). Jeszcze nie wiem co to dokładnie będzie - może powiem jaką pracę na prawdę ma Harry, lub wyśle któryś z rozdziałów "przedpremierowo"? Ale coś wymyślę, wyniki podam w notce pod następnym rozdziałem, więc zachęcam!

15 KOMENTARZY = NOWY ROZDZIAŁ 

Wasza Lucy xxx

18 komentarzy:

  1. ŚWIETNY ROZDZIAŁ
    A HARRY BEDZIE TRENEREM DELFINÓW!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Dobra jestem pierwsza bo szybko czytam i już przeczytałam.
    Ten rozdział jest najlepszy ze wszystkich.
    Taki awwwww i jxnxjxnxm.

    I chyba myślę, że Harry gra w filmach wiesz jakich albo jest chłopakiem do towarzystwa. No bo tak się wstydził powiedzieć.
    @awwharrex

    OdpowiedzUsuń
  3. Genialny, kocham *.* czekam na nn <3

    OdpowiedzUsuń
  4. wiem, ze mnie informowałaś, ale dopiero teraz to czytam (tak, jestem taka głupia). MEGA FF GHAFJHSGFJGSDJ
    szczerze? harry będzie męską prostytutką.
    a ten wpis louisa jest TAKI prawdziwy. serio.
    powodzenia w dalszym pisaniu :)
    @stylinsondemz :)

    OdpowiedzUsuń
  5. och wow

    to ff jeste niesamowite!!!

    kocham je

    szkoda mi Louisa...

    ale to w pewnym sensie duzo wyjasnia...

    @SaraZapora

    OdpowiedzUsuń
  6. świetny rozdział i do tego długi ;)
    jak ja uwielbiam Louisa i Harrego razem <3

    OdpowiedzUsuń
  7. O boziu fhhkhfgcdghkh *.* Świetny <3 kocham kocham kocham czekam na następny ;3 @nxd69

    OdpowiedzUsuń
  8. A jednak, Louis miał trudne dzieciństwo...
    Domyślałam się, że coś było na rzeczy, przecież Boo ot tak nie byłby człowiekiem, którym jest teraz. Albo był, bo już coś w jego życiu się zmienia :)
    Myślę, że Harry go teraz lepiej zrozumie i nie będzie go unikał.
    Jesteś przewspaniałą, przecudowna. Naprawdę pokochałam to opowiadanie!
    Życzę weny i dziękuję za informowanie :)
    @smolipaluch (przepraszam za tak późny komentarz) xx

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie spodziewałam się, ze Lou miał tak ciężko w życiu. Tak bardzo chciałabym wiedzieć więcej i więcej o nim i nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału. Sms Harry'ego był taki słodki. Cieszę się że nie uwierzył w to głupie kłamstwo. Oczywiście chce, żebyś mnie dalej informowała. Szczerze nie wyobrażam sobie życia bez tego opowiadania. Co do tej pracy to nie będę nic zdradzać, ale nie mogę się doczekać aż w końcu się wyda *o* pozdrawiam i czekam :) @dreamstobottom

    OdpowiedzUsuń
  10. Super rozdział! Xx A Harry bedzie męska prostytutka, albo twinkiem, grającym w gejowskim porno, haha xd

    OdpowiedzUsuń
  11. Mega. Coraz bardziej mi się podoba. Zawsze czekam z niecierpliwością na kolejny. Pozdr ;-)

    OdpowiedzUsuń
  12. Świetny jak zawsze !
    Czekam na nn
    @HarryIsMyyBaby

    OdpowiedzUsuń
  13. Kocham to opowiadanie! Na prawdę. Jedno z tych najlepszych!
    @upsscalum

    OdpowiedzUsuń
  14. Omg kocham kocham kocham.
    czekam na nowy rozdział

    OdpowiedzUsuń
  15. ewww biedny mały Lou

    OdpowiedzUsuń
  16. Jaaaaki romantyczny rozdział!! (Ale kiedy czerwona czcionka, nie moge sie doczekac) xx

    OdpowiedzUsuń