wtorek, 11 listopada 2014

Rozdział 20

ważna notka ludu!

~Harry's POV~

    Obudziłem się rano z uśmiechem na twarzy i sięgnąłem ręką, żeby objąć Louisa. Jednak jego tam nie było. Podniosłem głowę i rozejrzałem się po środku. Zniknęły jego ubrania i moja bluza. Uśmiechnąłem się szeroko i opadłem z powrotem na poduszkę, przyglądając się sufitowi, rozmyślałem o tym co wczoraj się działo. Było cudownie.
    Szkoda, że Louis wyszedł. Ale pewnie musiał iść do pracy. Miło, że wziął moje rzeczy, pewnie będzie w niej chodził, jak za mną zatęskni, czy coś. Zarumieniłem się na ten widok. Usiadłem i przetarłem twarz dłońmi. Byłem najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi! Louis... on mnie kochał! Serce zabiło mi mocniej. Co się stanie jak opowiem mu o Rose? Jak przyjmie to, że nie będę mógł mu poświęcić całego czasu? A może je polubi, a Teddy pokocha go jak mnie? Wtedy chyba nawet koniec świata nie zepsułby mi humoru. Westchnąłem.
     - Muszę z nim porozmawiać.- szepnąłem.
~*~
    W głowie układałem sobie całą mowę, w której wytłumaczę wszystko Louisowi. Skoro mnie kocha, to zrozumie, że dla Teddy zrobię wszystko? Jadąc windą do jego gabinetu, stresowałem się jeszcze bardziej, niż przed naszym pierwszym spotkaniem. Nerwowo zaciskałem na dłoń na bukiecie białych róż, które dla niego kupiłem. Winda się zatrzymała, a ja ruszyłem długim korytarzem prosto do jego gabinetu. Serce waliło mi jak oszalałe, a słowa już się pomieszały.
     - Harry?- usłyszałem zmartwiony głos Vivienne.- Co ty tu robisz?
     - Przyjechałem do Louisa. Nie ma go?- zdziwiłem się.
     - Nie ma. Wpadł rano po dokumenty i wrócił do domu.- szepnęła. Staliśmy chwilę w ciszy, nie wiedząc co robić. Było trochę nerwowo, a ona nad czymś się zastanawiała. Nagle jęknęła i złapała się za głowę.- Harry... co między wami się zdarzyło?- spuściła wzrok i czekała na to co powiem. Opowiedziałem jej co się stało wczoraj, oczywiście ominąłem parę szczegółów, ale dziewczyna mogła się ich domyśleć. Uśmiech nie schodził mi z twarzy i nie mogłem się już doczekać, kiedy spotkam się z moim Louisem.
     - Nie jedź do niego.- powiedziała stanowczo.- Proszę Harry... kiedyś ci to wyjaśnię, ale nie jedź tam.- zatrzymała się na chwilę.- to koniec.- dodała szeptem. Nie miała odwagi podnieść wzroku. Rzuciłem kwiaty na jej biurko i oparłem się rękoma o blat. Byłem zdezorientowany, ale i wściekły.
     - Jesteś moją przyjaciółką! Vivienne, do cholery, co tu się dzieje? Co wiesz czego ja nie wiem?!
     - Kędziorku, proszę nie krzycz! Porozmawiam z nim najpierw, a potem wyjaśnię wszystko tobie! Błagam, nie jedź tam!- spojrzała na mnie błagalnie. Moje oczy napełniły się łzami, dłonie zacisnąłem w pięści. Nie chciałem już na nią patrzeć.
     - To po co mi ciągle pomagałaś, skoro wiedziałaś, że taki będzie tego koniec?- powiedziałem załamanym tonem.
     - Myślałam, że się zmienił... Proszę. Porozmawiam z nim, a potem się spotkamy, dobrze?
    Nie odpowiedziałem jej. Ruszyłem w stronę windy i jedyne co teraz chciałem zrobić to nawrzeszczeć na Lou i zapytać, czy to prawda.
~*~
    Zmienił kod. Ten pieprzony idiota zmienił kod i nie otwiera mi drzwi. Stoję już dobre 30 minut i dzwonię domofonem, a on siedzi w mieszkaniu niewzruszony. A może go nie ma? Może Vivienne się myliła, a on po prostu musiał jechać, nie ma go w domu? Cokolwiek, ludzie! Na moje telefony też nie odbierał, na smsy nie odpisywał. Nic. Jakby zapadł się pod ziemię. Waliłem w drzwi windy. Krzyczałem w duchu, a łzy spływały mi po policzkach. Wszystko mnie bolało. Zwłaszcza serce. Wyobrażałem sobie, że teraz będzie pięknie. Będziemy razem, on pozna Rose i Teddy, może nawet ten związek miałby przyszłość? Ludzie omijali mnie szerokim łukiem i patrzyli jak na idiotę, kiedy raz za razem uderzałem w ścianę i wyłem z bólu. Nie wytrzymałem psychicznie i osunąłem się na ziemię, zaciskając telefon w palcach. wybrałem jeszcze raz jego numer z nadzieją, że może tym razem odbierze.
     - Słucham?- usłyszałem jego chłodny ton w słuchawce. Przeszły mnie dreszcze, nigdy nie był wobec mnie tak obojętny.
     - Możemy się spotkać?- zapytałem błagalnym tonem i starałem się nie wybuchnąć.
     - Przykro mi, nie mam czasu.- westchnął i mogę przysiąc, że wywrócił oczami.
     - Jutro? Pojutrze?- błagałem.
     - Wybacz Harry, nie mam już czasu.
     - Lou...
     - Nazywam się Louis, a nie Lou. Do widzenia Harry.- powiedział i się rozłączył.
    Moje serce pękło na tysiące kawałeczków. Nie da się już tego skleić. To było najgorsze uczucie na świecie. Jeszcze rano byłem taki szczęśliwy. Co się, stało? Czemu z "kocham" przeszliśmy na "nie mam czasu". Nawet nie miałem siły, żeby płakać. Czułem się jak wrak. Jakbym nie był pełny. Czułem się tak, jak wtedy, gdy Louis wyjechał z Doncaster, a ja zostałem tam sam z myślą, że więcej go nie spotkam. Może byłoby lepiej, gdybyśmy się nie poznali? Nagle obok mnie stanął ochroniarz, myślałem, że chce mnie wyprowadzić, ale chyba na kogoś czekał. Do lobby weszła na prawdę piękna kobieta. Miała jasne usta, niebieskie oczy i długie karmelowe włosy. Ubrana była w czarne spodnie i różową koszulkę, a na szyi zawisł jej naszyjnik z literką "L". Podeszła do ochroniarza, a ten się odezwał:
      - Pani do pana Louisa Tomlinsona, prawda?
      - Tak. Możemy już jechać?- odpowiedziała miłym tonem i oboje wsiedli do windy. Nabrałem powietrza i szybko opuściłem wieżowiec, wpadając na jakieś mężczyznę o oczach jak łania, ale wyminąłem go szybko i pobiegłem do domu.

Louis' POV

    Siedziałem wtulony w bluzę Harry'ego i płakałem. Nie mogłem się opanować. Złamałem mu serce, ale za jakiś czas pewnie znajdzie sobie kogoś, kto go pokocha, tak jak na niego zasługuje. Sięgnąłem łyżką, po kolejną porcję lodów. Od rana tylko to zjadam, już chyba 5 opakowanie moich ulubionych, karmelowo - waniliowych lodów. Nie wierzyłem w to, że mogłem go tak spławić. Pewnie teraz jest na mnie wściekły, nie chce mnie znać. Nienawidzi mnie. Zakryłem twarz poduszką i wtuliłem się mocniej w jego bluzę i wdychałem zapach. Był taki idealny. Nie wiedziałem, co mam robić. Czekałem tylko, aż Liam ze swoją dziewczyną przyjdą i będę mógł spędzić z nimi czas. Nagle drzwi do windy się otworzyły i wysiadła z nich piękna dziewczyna. Liam zawsze wiedział jak dobierać sobie partnerki.
     - Cześć, pewnie jesteś Sophia.- powiedziałem zachrypniętym głosem i podszedłem do niej.
     - Tak. A ty Louis. Liam dużo mi o tobie opowiadał.- uśmiechnęła sie przyjaźnie i mnie przytuliła.
     - Ciesze się, że przyjechaliście. Gdzie Li?
     - Pomyślał, że pewnie nic nie jesz i poszedł po pizze.- odpowiedziała i zmierzwiła mi włosy. Wyglądała na starszą, zresztą jak i mój kolega. Musiała być mniej więcej w jego wieku, czyli około 25 lat. Poszliśmy do kuchni po sok, a po chwili pojawił się też mój przyjaciel.
     - Louis!- krzyknął, a ja odwróciłem się w jego stronę.- Ugh. Wyglądasz okropnie.- skrzywił się, ale wszyscy wybuchliśmy głośnym śmiechem.
     - Cieszę się, że wreszcie mogliśmy się spotkać. Ile to już? Prawie pół roku!- mężczyzna zbliżył się i mnie przytulił, odkładając pizze na blat.
     - Liam, tak trochę nie wypada pytać...
     - Czy ty kiedykolwiek zrobiłeś, coś co wypada?
     - No nie. Więc mieliście być w LA. Czemu przejechaliście całe Stany, aż do NY?
    Liam zadzwonił do mnie koło 10, gdy byłem zapłakany i jak mnie usłyszał, uznał, że przyjedzie niedługo. Pojawił się po dwóch godzinach i cieszę się, że mogłem go spotkać. Był zawsze takim porządnym, grzecznym chłopakiem. Czasami mi matkował i pouczał, ale dzięki niemu zachowałem resztki rozumu.
     - I tak mieliśmy tutaj pozałatwiać parę spraw i ty byłeś numerem jeden na naszej liście.
     - Pobieramy się w przyszłym roku!- pisnęła Sophia i wyjęła z torebki białą kopertę, na której widniał napis "Pan Louis Tomlinson z osobą towarzyszącą". Zacząłem na nowo płakać i przytuliłem się do szczęśliwej dwójki.
***
notka od autorki: Tak, rozdział miał być taki krótki. I mam do was prośbę. Zbliżamy się powoli do końca bloga (smuteczek), więc piszcie na twitterze to co najbardziej zapamiętałyście z tego ff! Nie zapomnijcie dodać hasztagu #RulesMemories ;) 
Wasza Lucy xx

14 komentarzy:

  1. O SHIT! JAKI GENIALNY ROZDZIAŁ! KOCHAM CIE NORMALNIE ZA NIEGO! JEST W NIM WIĘCEJ UCZUĆ NIŻ BEDZIE W CAŁYM MOIM ŻYCIU! PRZEPRASZAM, ŻE WSZYSTKO Z WIELKIEJ, ALE TE EMOCJE.... CHYBA ROZUMIESZ..
    BTW.. JAK ON MÓGŁ GO TAK ZOSTAWIĆ?! NIE ODCHODZI SIE JAK SIE KOGOŚ KOCHA NO! TO JEST DOPIERO PODŁA CHOLERA Z TEGO LOUISA...XD STRASZNIE SZKODA MI HARRY'EGO. OBY NIE ZROBIŁ NIC GŁUPIEGO..:(
    P.S. Świetnie się to czyta przy "18"..<3
    @UfoPornotic

    OdpowiedzUsuń
  2. Louis to dupekxD A Harry'ego było mi strasznie żal.Szkoda,że zaraz koniec tego ff:( /@Jumbie189

    OdpowiedzUsuń
  3. Omg! Nie moge uwierzyć ze na prawde tak go zostawił. Przecież sam dobrze wie ze go kocha. Miało byc tak pięknie ale wszystko sie spieprzyło, czyli nic nowego w życiu Lou. Jestem w szoku, ze Harry wyszedł. Miał wpaść do tej windy razem z Sophią i wytargać Lou za fraki. Bezczelny normalnie ;-; ugh jest na niego tak bardzo zła, ale mniejsza o to. Rozdział cudowny i troche przykro mi jak pomyśle ze pomału zbliżamy sie do końca rules, bo naprawdę zżyłam sie z tym opowiadaniem. Mam jednak wielka nadzieje, ze przypomnisz sobie o swoim drugim opowiadaniu i jeszcze nas nie opuścisz. Twoja na zawsze @dreamstobottom

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak Ty mogłaś mi to zrobić...Pierwszy raz mam mieszane uczucia przez rozdział. Że niby Lou i Hazz to koniec? Ryczeć będę...Nie mogę uwierzyć. Jest mi tak strasznie szkoda loczka...Lou, ty debilu! Jak mógł go zostawić, jak?! Pewnie jest teraz wkurzony, smutny, zawiedziony...A Lou się dowiaduje, że Liam bierze ślub. Zajebiście, szczęścia życzę. Błagam, powiedz, że to nie koniec z Harry'm i Louis'em. Nie jestem Larry Shipper, a tak bardzo kocham to ff...W piekle się będę smażyć...Nie wiem co mam powiedzieć...Jest mi tak smutno, że Lou go tak poprostu zostawił. Ale jestem radosna na wiadomość o ślubie. A miało być tak pięknie...Niech Harry się trzyma, a Louis niech nie wpierdziela tyle lodów, bo jeszcze przytyje.
    Pozdrawiam @AJDirectioners xx

    OdpowiedzUsuń
  5. PŁACZE..
    BOŻE LOUIS NIE BĄDŹ GŁUPI
    MAM NADZIEJĘ, ŻE WSZYSTKO SIĘ UŁOŻY.
    TO SŁODKIE ŻE LOU WZIĄŁ TĘ BLUZĘ
    A HAZZ POWINIEN OD RAZU POWIEDZIEĆ O TEJ ROSE I TEDDY:(
    I LIAM I SOPHIA!!!! JACY KOCHANI *-*
    NIE WIERZĘ ŻE JUŻ KONIEC:( PRZECIEŻ NIEDAWNO DOPIERO ZACZYNAŁAŚ PISAĆ RULES:(

    OdpowiedzUsuń
  6. ojeju ;c nie mogę no niech się już wszystko ułoży szkoda mi ich bardzo,rozdział świetny czekam na kolejny ;333 nxd69

    OdpowiedzUsuń
  7. jejuu :'( ryczę.
    ale rozdział świetny czekam na następny

    OdpowiedzUsuń
  8. Jesu swietny ff wyczekuje kolejnych rodzialow strasznie ale boje sie konca boje sie co bedzie z nimi jesu ;-; nawet sobie nie wyobrazasz co czuje czytajac rules XD przeczytalam te 20 rozdzialow w mniej niz godzine sa swietne jesu wiecej i szybciej XD jesu placze ;-;

    OdpowiedzUsuń
  9. A-ale czemu t-to bedzie sie konczyc? :'(
    Ja nie chce!!!
    To bylo, jest i bedzie, najlepsze ff jakie istnieje o Larrym!!
    Wiesz ze jak to sie skonczy to bede rozpaczac przez najtepny miesiac?!
    To nie jest fajne bo jak mi sie cos przypomni to od razu bede tez pamietac ze jest juz koniec i bede ryczec!
    Mam nadzieje ze oni beda razem...
    Ze harry pojdzie do Lou i mu powie jak sie czuje kiedy go unimal i splawial i oni sobie wszystko wyjsnia i bedzie Happy End!
    I nadal nwm kto to Rose bo wiem ze Teddy to jest jego vorka ale nwm kto to Rose :/

    OdpowiedzUsuń
  10. Och ten Louis no głupek haha
    Jak to on mógł no! Dupek
    Ale no.. Będzie tak jak będzie xd
    CZEKAM NA NEXT MISIU x
    TWOJA ŻONA ŁUCYJKA <3

    OdpowiedzUsuń
  11. O mój Boże, Louis to ciota -.-
    DUPEK -.-
    Nienawidzę go za to!
    Ja chcę, żeby oni się pogodzili no! ;_;

    OdpowiedzUsuń
  12. Louis to pojebany samolubny fiut;)
    'Zapomni o mnie' chyba niedojebany jest ze Harold zapomni o tych wszystkich chwilach jakie przezyli

    OdpowiedzUsuń