~Harry's POV~
Wybrałem jej numer i pierwsze co zrobiłem, gdy odebrała telefon to rozpłakałem się.
- Hazz? Kędziorku, co się stało?- zapytała zaspanym głosem, a ja zaszlochałem jeszcze głośniej.- Będę za 10 minut.- powiedziała i rozłączyła się, a ja usiadłem skulony na kanapie. Ręce schowałem w sweter i rękawem wytarłem łzy spadające po moich policzkach. Tak jak obiecała zjawiłam się po kilku minutach. Otworzyła drzwi moim zapasowym kluczem, który dałem jej jakiś czas temu i mocno mnie przytuliła.
- Ja go kocham. Tak mocno go kocham, a on tego nie widzi. Albo nie chce widzieć. Boję się, że on mnie nie kocha. Że jestem tylko osobą obok, albo tylko na chwilę.- zawyłem i pociągnąłem nosem. Dziewczyna wyjęła chusteczki z torebki i mi je podała. Gdy wysmarkałem nos kontynuowałem:
- Czemu to takie trudne? Może, gdybym mu wszystko powiedział to byłoby łatwiej. Może gdyby pamiętał, że znamy się dłużej niż miesiąc to zrozumiałby. Gdybym nie miał tylu tajemnic przed nim, gdybym mu powiedział o Teddy, Rose... mam wrażenie, że się domyśla. Ale pewnie jego przypuszczenia nie są prawdziwe, bo sam gdybym nie znał tej sytuacji pomyślałbym inaczej. Nie wiem, nie wiem co myśleć. -rozpłakałem się na dobre i nie mogłem się uspokoić przez jakieś 30 minut.
- Wszystko będzie dobrze, skarbie. Jestem twoją przyjaciółką i ci pomogę. Ale musisz porozmawiać z Louisem, bo bez tego nikt nie będzie w stanie ci pomóc.- westchnęła, a ja się w nią wtuliłem, jakby była moją mamą.
~Louis' POV~
Obudziłem się rano... a dokładniej podniosłem z łóżka, bo nie przespałem nocy. Ciągle rozmyślałem co mam zrobić. Byłem tak blisko, żeby całkowicie otworzyć się przed Harrym, żeby mu zaufać i powiedzieć te dwa słowa, które każdy pragnął usłyszeć. Ale jednak była jakaś Rosa, była jakaś Teddy i wiem, ze były dla mojego Harry'ego bardzo ważne.
Mojego. Mojego. Mojego. On jest tylko mój.
Z podkrążonymi oczami zszedłem do kuchni i wyjąłem płatki kukurydziane. Nawet nie chciało mi się szukać mleka, więc usiadłem przy blacie i zjadłem je na sucho. Spojrzałem na potłuczony ekran mojego telefonu i rozmyślałem nad moją głupotą. Po pierwsze - mogłem kupić nowy telefon, a ciągle kaleczę sobie palce, jak coś piszę. Po drugie - ciągle okazuje, jaki jestem słaby. Gdybym był prawdziwym facetem to nie zakochałbym się lub powiedział to wprost. Walczył o to co moje, a nie płakał w poduszkę.
Jesteś ciotą i tyle w tej sprawie, Tomlinson.
Odblokowałem telefon i spojrzałem na znaczek wiadomości przy którym widniała mała, czerwona jedynka. Kliknąłem na kopertę i pojawił mi się szereg literek. Musiałem chwilę się skupić i przetrzeć oczy, zanim przeczytałem cokolwiek. W końcu, gdy mój wzrok nabrał ostrości przeczytałem to co napisał mi Loczek.
"Spotkamy się w studio? xx"
Przełknąłem ślinę. Dam radę mu się pokazać w takim stanie? Ugh. Tyle myśli kłębiło się w mojej głowie, a ja nie wiedziałem co mam zrobić, żeby później tego nie żałować.
"Będę za godzinę. xx"
Jestem idiotą.
~*~
Nie potrafiłem się opanować. Buzia mi się nie zamykała i stałem w jednym miejscu, po drugiej stronie Styles Photography. Kolejka ciągnęła się aż do rogu ulicy i wszyscy przepychali się, żeby tylko wejść do środka. Jeden facet miał nawet rozcięte czoło, ale uparcie stał przed drzwiami i taranował drogę, każdemu kto chciałby wejść przed nim. Przełknąłem ślinę i przebiegłem przez jezdnię. Poczekałem, aż mężczyzna wejdzie do środka i wkradłem się razem z nim.Harry stał przy przy ladzie, obok niego jakaś młoda kobieta, a po drugiej stronie mężczyzna, który rozwieszał wystawę. Przyjrzałem się uważnie i zauważyłem kilka zdjęć, na których byłem ja. Zarumieniłem się na ten widok i podszedłem do uśmiechniętego Loczka. Stał odwrócony i sprawdzał coś w laptopie.
- Dzień dobry, w czym mogę pomóc?- zapytał zmęczonym, ale pełnym radości głosem nawet się nie odwracając.
- Ja poproszę prywatną, nagą sesje zdjęciowa, romantyczną kolacje przy świecach i może najpiękniejszy pocałunek na świecie?- zaśmiałem się, a Hazz wypuścił rolkę ... czegoś, czego nazwy nie znałem i gwałtownie się odwrócił. Uśmiechnął się jeszcze szerzej i zbliżył się do mnie. Pochylił się nad ladą i pocałował mnie w czoło.
- Alice, odpraw wszystkich. Muszę zająć się projektem. Jak ktoś potrzebuje zdjęć od ręki, na przykład do dowodu to zajmij się tym z Davidem, a ja idę na zaplecze.- zwrócił się do dziewczyny ubranej na czarno, która miała różowe pasemka. Harry podniósł kawałek blatu, a ja przeszedłem obok niego i ruszyliśmy do jego gabinetu.
Jednak dekoratorzy, których tu wynająłem dobrze to zrobili. Meble były ciemne, tak samo jak płytki. Natomiast ściany, dywan i jakieś wykończenia były białe. Hazz podszedł do wielkiej szafy, która posiadała setki szufladek i otworzył jedną z nich z numerem 22. Wyciągnął kilka kopert wielkości A4 i rzucił je na biurko.
- Usiądź, ja na chwilę idę po resztę zdjęć.- uśmiechnął się, a ja rozłożyłem się za biurkiem, na skórzanym, obrotowym fotelu z narzutą z futra. To takie przyzwyczajenie, że zwykle siedzę po tej stronie. Hazz wszedł chwilę później z przerażoną miną.- Myślałem, że mnie zabiją, za to, ze ich wyrzuciłem.- westchnął i usiadł na przeciwko mnie.
- Co będziemy robić?- zapytałem, a on zaczął wertować zdjęcia znajdujące się w kopertach.
- Ty nic. Ja sporo.- mruknął podnosząc na chwilę wzrok i mrugając do mnie.- Nie za wygodnie panu, panie Tomlinson?
- Jest w sam raz, chociaż przydałaby się kawa i ciasteczka.- zachichotałem, a Loczek zbliżył się do mnie i pochylił. Otworzył szafkę i wyciągnął paczkę pierniczków, a oczy mi się rozszerzyły jak małemu dziecku. Kochałem te ciastka i zwykle zjadałem je sam, ale tym razem muszę zachować powagę.
Hazz stanął za mną i teraz zauważyłem mały stoliczek z czajnikiem elektrycznym i parę rodzai kaw i herbat.
- Zrób mi rozpuszczalną ze śmietanką.- wydąłem dolną wargę jak małe dziecko, a Hazz westchnął i nastawił wodę. Potem znowu się odwrócił w moją stronę oraz oparł się o parapet. Przyglądał mi się uważnie, a ja nie wiedziałem co ze sobą zrobić. Serce mi waliło jak oszalałe, w końcu podniosłem się i wtuliłem w Harry'ego.
Potrzebowałem tego bardziej, niż czegokolwiek. Jego ramion, jego zapachu, jego siły i tego poczucia bezpieczeństwa, które towarzyszyło mi, gdy byłem przy nim. Staliśmy tak chwilę, gdy usłyszałem pukanie. Odsunąłem się i odwróciłem w stronę drzwi. Do środka weszła dziewczyna z różowymi pasemkami.
- Harry, my już idziemy.- powiedziała, a Hazz kiwnął głową i wyszedł za nią, pewnie by zamknąć drzwi. Westchnąłem i zalałem sobie kawę oraz herbatę dla Loczka. Rzuciłem się na fotel i otworzyłem ciastka. W ciągu minuty zjadłem ich chyba z pięć.
- Louis!- chłopak krzyknął, a ja zerwałem się na równe nogi i ruszyłem w stronę, skąd dochodził głos.
- Czeka nas trochę pracy z projektem. Chcesz mi pomóc?- zapytał stojąc na przeciwko mnie przy drugich drzwiach. Pokiwałem głową i wróciłem się po szklanki. Zaniosłem je do pokoju, gdzie Hazz ściągał fotografie ze sznurków i układał je w czymś co przypominało suszarkę... tylko dla zdjęć, zamiast ubrań. Postawiłem kubki na stoliku, spoglądając na chłopaka, czy to miejsce nie będzie mu potrzebne. On pokiwał głową, a potem wyszedł. Wrócił z piernikami i teczkami, które wyciągnął wcześniej. Usiadłem pod ścianą i patrzyłem co robi mój przyjaciel. Przyjaciel? Nie mam pojęcia kim dla siebie jesteśmy.
Loczek przebierał między zdjęciami i co jakiś czas wyjmował któreś z nich i odkładał na jedną z trzech kupek, które utworzył. Przyglądałem mu się z zaciekawieniem, aż w końcu podszedł do mnie i usiadł na przeciwko.
- Trzymaj.- podał mi jedną z nich, druga położył między nami, a trzecią trzymał na swoich kolanach. Spojrzałem na niego pytająco.- Kiedyś ci to już tłumaczyłem. Ogólnie są trzy warstwy społeczne. Ja to bardziej nazywam poziomami, bo to kojarzy mi się z głupią grą, którą nie każdy potrafi przejść. Ty trzymasz grupę tych najbogatszych, co jest zapewne zrozumiałe. Ja trzymam tą środkową warstwę. Nie są najbogatsi, ale też nic im nie brakuje. A ta część, którą położyłem na ziemi to ci, którzy są najbiedniejsi.
- Czemu akurat ich?- zapytałem ciekaw, czemu nie pozostawił na przypadek.
- To oczywiste.- prychnął, a ja się zarumieniłem.- Masz pieniądze, wyjeżdżasz, latasz samolotami, kupujesz jachty, masz własne firmy, wyjeżdżasz na wakacje. Nic nie jest dla ciebie przeszkodą. A dla nich liczą się bardziej przyziemne rzeczy. Na przykład, czy starczy im na chleb kolejnego dnia.- zarumieniłem się i spuściłem wzrok. Nie wiedziałem co mam odpowiedzieć, ani czy przerywać ten monolog.- Pomożesz mi teraz ułożyć te zdjęcia?- zapytał.
- Tylko nie wiem jak...- szepnąłem nie podnosząc wzroku. Poczułem jak chłopak łapie mój podbródek. Spojrzałem mu w oczy.
- Intuicja.- powiedział i musnął mnie w usta. Wziął dwie kupki i ruszył w kierunku pustej ściany, obok której wisiały tylko białe sznureczki i spinacze. Przyjrzałem się temu i złapałem Harry'ego za rękę.
- Może zrobimy to tak... ci bogatsi dookoła, jako rama, później wzdłuż klasa średnia i na koniec ci biedniejsi?- zapytałem. Hazz ścisnął mocniej moją dłoń i odwrócił głowę w moją stronę.- Chodzi mi o to, że to będzie takie nawoływanie... żeby tacy jak ja pomagali tym przy ziemi. Żeby nie musieli martwić się o to, czy starczy im na chleb, czy mieszkanie. Że nie będę musieli mieszkać na ulicy lub w 10 osób w jednym pokoju.- zacząłem, ale szybko urwałem.- Przepraszam. To twoja wystawa.
- Jesteś najwspanialszym człowiekiem jakiego poznałem.- westchnął i objął mnie ramieniem.
~*~
- Gotowe!- zawołał Harry po jakiś kilku godzinach. Przyglądaliśmy się naszemu dziełu, którego ułożenie zmienialiśmy jakieś 3 razy. Jednak w końcu przystaliśmy na moją propozycje. Harry w tym czasie zachowywał się jak nieobecny, był w transie, z którego nikt nie potrafił go wybudzić. Cały czas mamrotał coś pod nosem. Tak trochę mnie tym przeraził, ale gdy go nawoływałem nie zwracał na mnie uwagi.- Ładnie wyszło.- zauważyłem. Hazz jedną rękę trzymał na biodrze, a drugą na brodzie i przyglądał się temu, a na jego czole pojawiła się słodka bruzda.
- Lou... to jest niesamowite. Właśnie zainspirowałeś mnie do najpiękniejszej przemowy jaką mogłem ułożyć.- powiedział zachrypniętym głosem. Wzdrygnąłem się, zachowywał się, jakby był opętany. Oparłem się o ścianę i czekałem, aż chłopak zacznie mówić. Odwrócił się do mnie plecami i założył ręce na piersi ciągle obserwując podłogę.- Jestem taki głupi, że wcześniej na to nie wpadłem!
- Wydusisz to z siebie?- usiadłem na ziemi. Hazz chodził w tę i z powrotem i rozmyślając jak zebrać swoje myśli w odpowiednie słowa.
- Louis.- powiedział i gwałtownie się zatrzymał.
- Tak, to moje imię.- wywróciłem oczami.
- Nie, głupku! Chodzi mi o ciebie! Cholera jasna!- zaczął ciągnąc się za włosy, a ja nadal nie mogłem zrozumieć o co chodzi.- To jest to... o trud kochania. O to, że tak trudno jest nam się przyznać do tego uczucia, jeśli chodzi o bliskich, to niby jak mamy pomagać bezinteresownie innym? I jak mówiłeś o tej pomocy... chodzi o miłość! Nie taką jak między partnerami, czy rodzicami, a ich dzieckiem. Chodzi o bezinteresowną pomoc, chęć dawania siebie... w szukaniu siebie!- krzyknął i palcem wskazał na mnie, jakby odkrył coś nad czym ludzie pracowali tysiące lat.
- Louis, rozumiesz to?!- pokręciłem głową.- Ci najbogatsi powinni być takimi skrzydłami, ochroną dla tych biedniejszych. Powinni pomóc im się oderwać od ziemi i wznieść się choć odrobinę wyżej... Nieść pomoc. Nieść miłość. Trzeba zacząć od tych najbliższy, a potem wszystko pójdzie z górki. Tak, miłość to odpowiedź na wszystko!- zachichotał, a ja czułem, ze łzy napływają mi do oczu. On powiedział wszystko to co czułem. Skąd on mógł to wiedzieć? Łzy ściekały po moich policzkach, a mój Loczek klęknął przede mną i starł je kciukiem. Dotknął opuszkami palców mojego policzka i długo patrzyliśmy sobie w oczy.
- Zamówmy coś do jedzenia.- zachichotałem, a Hazz wyciągnął telefon z kieszeni.- Pizza?
- Pewnie.- odpowiedziałem.
- Bez ananasa!- powiedzieliśmy równo i wybuchliśmy donośnym śmiechem.
~*~
Śmieliśmy się cały wieczór siedząc na podłodze, opierając się o ścianę na przeciwko jego wystawy. Podobał mi się efekt naszej wspólnej pracy. Na niektórych fotografiach potrafiłem odnaleźć siebie i czułem motyle w brzuchu, gdy Hazz mocniej mnie przytulał podążając za moim wzrokiem. Rozmawialiśmy bardzo dużo i w pewnym momencie zapomniałem o Rose oraz Teddy, które niestety są ważną częścią życia Harry'ego. Nie chciałem psuć tego wieczoru, więc tylko siedziałem wtulony w Loczka i prawie usypiałem.- Może pojedziemy do domu?- zapytał, a ja pokręciłem głową.
- Śpijmy tutaj.- westchnąłem.
- Przyniosę koc, co ty na to?
- Skąd masz tutaj koc?!- ożywiłem się. Podniosłem głową i spojrzałem na Harry'ego.
- Myślisz, że to raz zostawałem tutaj na noc?
Pokręciłem z rozbawienia głową i czekałem, aż Loczek wróci z kocem... nawet nie jednym. A do tego przyniósł poduszki i nadmuchany materac. Otworzyłem buzię i nie wiedziałem co powiedzieć. Rzucił mi jeden z koców i zaczął się rozbierać. Nie wiedziałem co robić, więc spuściłem głowę w dół i czekałem, aż coś powie.
- Myślałem, że chce ci się spać.- powiedział rozbawiony, a ja podniosłem głowę. Siedział już na materacu, przykryty do pasa kocem i klepał miejsce obok siebie.
- Jesteś głupi.- westchnąłem i zrobiłem to samo co on. Wtuliłem się w jego bok, a on nakrył mnie kocem. Zamknąłem oczy i zatracałem się w dotyku Harry'ego. Gładził moje plecy i mruczał jakąś piosenkę pod nosem.
- Louis?- szepnął.
- Tak, Harry?- powiedziałem ziewając.
- Pokochałeś kiedyś kogoś, wiedząc, że nie jesteś wszystkim dla tej osoby?
Podniosłem się i spojrzałem na Loczka. Miałem wrażenie, że czyta mi w myślach. To zastanawiało mnie od kilku dni. Czy na pewno Harry tylko mnie darzy takim uczuciem? Jeśli jakieś uczucie istnieje między nami. Ugh. To gdybanie i gdybanie. Czemu to nie jest pewne?
- Chyba tak.- ułożyłem znowu głowę na poduszce i wtuliłem się w niego.
- Louis?- powiedział jeszcze ciszej. Westchnąłem.
- Tak, Hazz?
- Jak ci coś powiem to nie uciekniesz?- zapytał zlękniony.
- Nie ucieknę.- odpowiedziałem.
- Trudno jest cię kochać.
- Wiem, o tym.
- Ale spróbuję.- powiedział całując mnie w czoło. Serce waliło mi jak oszalałe, a on pewnie to wyczuł. Panowała przez chwilę napięta atmosfera i żaden z nas nie chciał nic powiedzieć. Bałem się, że jak coś powiem to zepsuje moment i będę musiał wyjść. Całe szczęście gdzieś w portfelu miałem zapasowy klucz.
- Louis?
- Tak, Harry?- tym razem to ja przyciszyłem głos.
- Kochasz mnie?- zapytał, a ja poczułem jak jego łza spłynęła na mnie.
- Nie wiesz jak mocno, Harry.- powiedziałem. Chłopak podniósł się i odkrył mój koc. Zdziwiłem się, a on usiadł na mnie okrakiem i schylił się, żeby mnie pocałować. Jęknąłem w jego usta, gdy włożył swoją chłodną dłoń pod materiał moich bokserek.
- Chcę ciebie tu i teraz.- powiedział znowu przywierając swoimi ustami do moich.
***
notka od autorki: okejka... chyba mnie znienawidzicie. Hehe... ja taka niedobra, przerwałam w takim momencie. 2 moje czytelniczki mieszkają na przeciwko mnie.... ok... pamiętajcie o Rules na wattpadzie, a teraz moja ważna wiadomość
kiedyś wspominałam, że mam dla was niespodziankę, która dam pod koniec tego roku (jakoś w święta). Ale dam ją każdemu osobno. Taki mały szantaż... Wyślę ją na tt, czy gg tylko tym osobom, które komentują. Bo wtedy nie wiem, ile jest czytelników, kogo mam powiadamiać i czy marnować czas na pisanie tego beznadziejnego ff. Niektórzy już wiedzą o co chodzi, ale nie mówcie ^^
Btw. następny rozdział to jeden z moich ulubionych >>
wasza Lucy xx
Jak mogłaś to zrobić w takim momencie?! Masz racje... Nienawidzę cię (nie no... Tylko tak troszkę) świetny rozdział... Czekam na next..:*
OdpowiedzUsuń@UfoPornotic
W takim momencie przerwać kdndkdnndkdjdnsj
OdpowiedzUsuńAle i tak rozdział świetny.
Szczególnie końcówka.
@awwharrex
��
o mój boże! Dzisiaj przeczytałam wszystkie rozdziały, cudowne ff, chyba się zakochałam, czekam na kolejne części bo to jakieś cudo! Kurde, zrób to jak najszybciej!
OdpowiedzUsuń@oralous
Ten rozdzial >>>>>>>
OdpowiedzUsuńOgólnie to ff >>>>>>>
Jak mogłaś? W takim momencie?
Ughhhh. Chyba nie dziwię się że następny rozdzial będzie twoim ulubionym ^^ Awwwww ;3
KOCHAM CIEBIE I TO FF!
@AwhMyLarry69
UsuńZabiję Cię kiedyś !
OdpowiedzUsuńUhh....
tt;
@HarryIsMyyBaby
NO ALE W TAKIM MOMENCIE!?
OdpowiedzUsuń@SaraZapora
Jak mogłaś przerwać w takim momencie no jak???? A tak na serio to rozdział zajebisty. Kocham*.*
OdpowiedzUsuń@luvmydreams
Świetny rozdział
OdpowiedzUsuńHaha ok @One_Dream_x
OdpowiedzUsuńSuper, komentarz się nie dodał -.-
OdpowiedzUsuńZamorduję Cię!
Jak mogłaś przerwać a takim momencie?!
ZGINIESZ MARNIE -.-
Ale rozdział zajebisty *o*
Czekam na NN :*
/Hi!
Awwwww*.* o boziu kocham kocham kocham ;** to takie piękne <3 czekam z niecierpliwością na kolejny ;33 @nxd69
OdpowiedzUsuńW taaaakim momencie.... Rozdział super.. Oni są tacy kochani!:)
OdpowiedzUsuńGenialny rozdział kochana, zakochałam sie w tym rozdziale. czekam cierpliwie na naxta /@justin4ever07
OdpowiedzUsuńSuper rozdzial ,czytam od początku ,nie zawsze komentuje ,bo poprostu zapominam ,ale czytam :)) @sharpraain
OdpowiedzUsuńJaram się. Genialny rozdział. Nic dodać, nic ująć. Komentuje zawsze (chyba o tym wiesz) i nie mogę doczekać się następnego rozdziału. Nie jestem zła, że przerwałaś w takim momencie. Jestem prędzej rozbawiona, bo często jak czytam ff kończycie w takich mamentach. Nie wiem czemu, ale wtedy chce mi się śmiać. Wiem, że to czytasz, więc czy ja wiem o co chodzi? Jeśli następny rozdział jest Twoim ulubionym to moim pewnie też. Kocham Cie poprostu, poprostu Cie kocham ♥. Nie mogę doczekać się następnego rozdziału, naprawdę. Życzę weny i pozdrawiam - @AJDirectioners xx
OdpowiedzUsuń
OdpowiedzUsuń" - Louis?
- Tak, Harry?- tym razem to ja przyciszyłem głos.
- Kochasz mnie?- zapytał, a ja poczułem jak jego łza spłynęła na mnie.
- Nie wiesz jak mocno, Harry.- powiedziałem. Chłopak podniósł się i odkrył mój koc. Zdziwiłem się, a on usiadł na mnie okrakiem i schylił się, żeby mnie pocałować. Jęknąłem w jego usta, gdy włożył swoją chłodną dłoń pod materiał moich bokserek.
- Chcę ciebie tu i teraz.- powiedział znowu przywierając swoimi ustami do moich" -O MÓJ BOŻE! ASDFGGHJK ! NARESZCIE BĘDZIE DŁUGO WYCZEKIWANY PIERWSZY RAZ LARREGO ASDFGHJK POWIEDZIELI SOBIE "KOCHAM CIĘ" FANGIRLUJĘ NANANANANA /@iwannapaynohug
Hej chciałam cię poinformować, że twój blog został nominowany do Liebster Awards. Więcej informacji na: http://imagioonedirection5secondsofsummer.blogspot.com/2014/11/libster-award.html
OdpowiedzUsuńNieee tylko nie w takim momencie.... Boze dziewczyno swietny blog i wszystko. Pisz szybko bo juz nie moge sie dooczekac :)
OdpowiedzUsuń@szklanyksiezyc
Jeju nienawidze jak w takich momentach͡° ͜ʖ ͡° ktoś przerywa xd Twoje ff jest świetne, czekam na następny rozdział :D
OdpowiedzUsuńRozdzial jest swietny,.. Ale teraz czm mnie nie bylo
OdpowiedzUsuńDyrektorka zabrala mi tel na 3 tygodnie a twojego bloga czytalam tylko na tel bo fostalam nowego lapka i szukalam go aale za chiny nie moglam go znalesc i nawet nie wiesz jak sie wkurzalam ze mama zabrala i mi lapka i nie miaalam nic :c no aale rozdzial jest swietny <3 <3
TERAZ JUŻ WIEM CO STRACIŁAM PRZEZ TAK DŁUGIE ZWLEKANIE Z PRZECZYTANIEM ROZDZIAŁÓW! Jestem totalnie zaskoczona i wow! Nareszcie mu to powiedział! Tak! Tak! Tak! okej oddychaj *wdech,wydech* a teraz na spokojnie, jestem pod wielkim wrażeniem tego rozdziału bo nie spodziewałam się takiego przebiegu akcji, myślałam że Lou zrobi jakąś wielką dramę a tu proszę wyznanie *o* kocham tak mocno to opowiadanie i już nie mogę doczekać się tej świątecznej niespodzianki :P ps. mam nadzieję, że jeszcze kiedyś będę twoją inspiracją <333 @dreamstobottom
OdpowiedzUsuńJeju, zainspirowalas mnie do pisania wlasnego ff, rozkochalas mnie w chlopcach jeszcze bardziej. Idealne.
OdpowiedzUsuńPLACZE JEZU JAKIE TO UROCZE
OdpowiedzUsuń