niedziela, 7 września 2014

Rozdział 11

 Promienie słońca nieuporczywie dawały się we znaki i światło padało na moją twarz przez półotwarte żaluzje. Za każdym razem, gdy się przekręciłem towarzyszył temu niesamowity ból głowy i szum w uszach, więc od dłuższego czasu leżałem w jednej pozycji. Niestety teraz mnie raziło, więc nie mogłem dalej spać. Poza tym- strasznie suszyło mnie w gardle. Miałem wrażenie jakbym nie miał wody w ustach od pary tygodni, a nie kilku godzin.
 Westchnąłem.
 Uniosłem głowę i od razu tego pożałowałem, bo poczułem ostre kłucie w skroniach. Ścisnąłem powieki i po chwile znowu rozluźniłem mięśnie twarzy. Podniosłem się bardzo powoli na ramionach, gdy już siedziałem rozejrzałem się po pokoju. Moje ubrania były złożone na szafce obok, ale nie miałem siły ich zakładać. Zsunąłem z siebie kołdrę i opuściłem nogi na podłogę. Stanąłem wyprostowany i z dłonią na czole ruszyłem w stronę wyjścia z pokoju. Nie chciało mi się nawet podnosić nóg, więc szuranie stóp przyprawiło mnie o jeszcze większy ból. Cały czas jęcząc z dyskomfortu otworzyłem drzwi. Strasznie skrzypiały, głośniej niż ostatnim razem, gdy tu byłem. A może to wina wczorajszego alkoholu?
 Nigdy w życiu nie miałem kaca.
 Nigdy się nie upiłem tak jak wczoraj.
 Oczywiście lubiłem pić piwo przy oglądaniu meczu, wino lub szampana, żeby zrobić romantyczny nastrój i wylądować z kimś w łóżku, a nawet próbowałem czegoś mocniejszego, ale to co zrobiłem wczoraj pobiło wszystko, zwłaszcza, że nie pamiętam niczego.
 Jakim cudem znalazłem się znowu w domu Harry'ego?
 Poprawka- Jakim cudem znalazłem się w jego łóżku?
 Stałem tak na korytarzu, nie wiedząc co zrobić. Patrzyłem przed siebie jak jakiś idiota, jeszcze zbyt nie kontaktując. Usłyszałem jakiś szmer, więc poszedłem wzdłuż korytarza i skręciłem na samym końcu w prawo. Zobaczyłem Loczka, który szukał czegoś w szafce. Przypatrywałem się mu dłuższą chwilę. Stał w samych dresach, które swobodnie zwisały mu na biodrach. Gdy stanął na palcach, żeby czegoś dosięgnąć, uwidocznił swoją linię "V". Przygryzłem wargę i nie mogłem oderwać wzroku od niego. Nagle to co trzymał w rękach spadło na blat i głośnie huknęło. Jęknąłem z bólu, zaczęło mi pulsować w głowie i od razu zatkałem uszy, bo ów przedmiot przeturlał się na podłogę.
 - Przepraszam Lou, nie wiedziałem cię!- usłyszałem głos chłopaka, a po chwili poczułem jego duże, ciepłe dłonie na moich plecach. Wyprostowałem się i chciałem coś odpowiedzieć, ale przez suchość w gardle nie mogłem wypowiedzieć nawet słowa. Wszedłem za nim do kuchni i rozejrzałem się po małym pomieszczeniu.
 Białe szafki były stare oraz zniszczone, a ich drzwiczki oklejone niebieską okleiną, co kompletnie nie pasowało do jasnożółtych ścian. Pewnie nie dostał pozwolenia na remont, jeśli to wynajmuje, albo po prostu go nie stać. Zobaczyłem parę szklanek na suszarce, więc sięgnąłem po jedną i wlałem sobie trochę wody z czajnika i wypiłem ją jednym duszkiem.
 Poczułem się o wiele lepiej.
 Wlałem sobie więcej, a potem znowu. Gdy piłem już czwartą lub piątą szklankę usłyszałem śmiech Harry'ego. Spojrzałem na niego i czekałem na wytłumaczenie.
 - Myślałem, ze sobie żartujesz z tym, że mam najlepszą... jak ty to ująłeś? Czajnikówę. Ale po twoim zachowaniu, chyba mogę ci uwierzyć.- powiedział i oblizał usta.
 - O czym ty mówisz?- szepnąłem, bo teraz nawet myślenie przyprawiało mnie o ból głowy.
 - Szkoda, że nie nagrałem wszystkiego co mówiłeś, bo chyba byś się troszeczkę skompromitował.
 - Nie mów już nic więcej, bo się załamię.- jęknąłem i usiadłem na stołku. Momentalnie zrobiło mi się nie dobrze i chciałem wstać, ale straciłem równowagę. Harry złapał mnie za ramię i podstawił jakąś miskę.
 To było cholernie nieprzyjemne...
***
 - Lepiej?- spytał Harry z troską w oczach. Siedziałem na kanapie z szklanką wody i aspiryną. Łyknąłem drugą tabletkę w przeciągu godziny, ale nadal nie pomagało. Chłopak co chwile doglądał do mnie i sprawdzał, czy nic się nie dzieje.
 - Tak, dziękuję.- uśmiechnąłem się do niego. Czułem się strasznie głupio, że zawracam mu tak głowę.
 - Będzie ci przeszkadzać jak przyniosę tutaj laptopa i będę tutaj zajmował się stroną internetową?- spytał niepewnie, a ja kiwnąłem delikatnie głową. Loczek zniknął na chwilę i zaraz wrócił z całym sprzętem. Usadził się obok mnie i włączył jakiś program do tworzenia stron.
 - Co to jest?- przybliżyłem się do niego i oparłem głowę na jego ramieniu.
 - Zająłem się stroną internetową tego studia. Rozmawiałem rano z właścicielką piekarni i już zaczęła szukać kogoś na moje miejsce, żebym mógł zająć się realizacją moich marzeń, a jak będę chciał to zawsze mogę wrócić.
 - A co z twoją drugą pracą, o której wspominałeś?- poczułem jak chłopak się spina. Chyba nie lubi o tym mówić...
 - Będę tam jeździł... no jak znajdę czas, czy coś... nie mam ustalonych godzin... coś w stylu wolontariatu...- zaczął się jąkać. Nie będę go więcej o to wypytywał.
 - Pokaż co zrobiłeś na tej stronie.- nakazałem, a on wpisał link i po chwili zobaczyłem na prawdę świetny szablon. Szczęka mi opadła tak samo, gdy pierwszy raz zobaczyłem jego projekt na konkurs.
 - Obróbka graficzna, sesje, zdjęcia, różne projekty. Może to się kiedyś rozwinie?- uśmiechnął się i odwrócił głowę w moją stronę. Jego loczki łaskotały mnie w czoło, a nasze usta były milimetry od siebie.
 Mogę go pocałować?
 Pierwszy raz zawahałem się, żeby to zrobić.
 Co ze mną nie tak?
 Zbliżyłem się do niego i musnąłem jego usta bardzo delikatnie tak, że ledwo się dotknęły.
 - Na pewno, jesteś świetny.- szepnąłem i ponownie złączyłem nasze wargi. Pocałunek był słodki, powolny i romantyczny. Położyłem dłoń na jego twarzy i kciukiem rysowałem kółka na jego policzku.
 Nagle poczułem, że coś ścieka po moim palcu. Odsunąłem się od chłopaka i spojrzałem mu w oczy, z których płynęły pojedyncze łzy. Starłem je wierzchem dłoni i niepewny co mogę odpowiedzieć pocałowałem go w czoło i mocno przytuliłem. Harry objął mnie w pasie i położył czoło na zagłębieniu mojego ramienia.
 Ból głowy się zaostrzył i to nie tylko przez kaca...
 Usłyszałem sygnał mojego telefonu i jęknąłem. Loczek się ode mnie oderwał i przyniósł mi komórkę. Vivienne.
 - Słucham?- zapytałem szepcząc.
 - Panie... Louis, słuchaj. Wszyscy są zaciekawieni twoją nową inwestycją i masz parę propozycji wywiadów....- mówiła głośno, a ja tylko odstawiłem telefon na odległość.
 - Poczekaj chwilę, wezmę cię na głośnik i błagam ciszej...- mruknąłem i położyłem urządzenie na blacie.
 - Jeszcze raz: masz 3 propozycje wywiadów, dwie do gazet i jedna do telewizji. Decydujesz się na jakąś?- powiedziała troszkę ciszej.
 - Wiesz, że ja nie udzielam wywiadów...- zacząłem, ale spojrzałem na zamyślonego Harry'ego.- Albo wiesz co. Mogę jeden do gazety, ale pod warunkiem, że do sesji czy jak to tam się zwie, biorę osobistego fotografa.- powiedziałem z uśmiechem, a Loczek spojrzał na mnie z wysoko uniesionymi brwiami.
 - Na kiedy?
 - Obojętnie, byle nie dzisiaj, bo biorę sobie wolne.- odpowiedziałem i miałem ochotę się rozłączyć, ale uznałem, że muszę traktować lepiej ludzi.- Przypilnuj, żeby nic się nie działo i dzwoń tylko w ważnych sprawach. Do zobaczenia.
 - Do widzenia...- odpowiedziała, a ja się rozłączyłem. Przez chwilę się w ogóle nie odzywaliśmy, między nami panowało napięcie. Nie wiedziałem dokładnie o co mogę go zapytać, albo czy w ogóle mogę to zrobić. Powinienem czekać, aż on zacznie, opowie mi o wczorajszej nocy czy sam mam się wypytać?

~Harry's POV~

 Po tym jak Louis przestał rozmawiać z Vivienne nastąpiła niekomfortowa cisza. Czułem się dziwnie, bo to co wczoraj się działo, pamiętałem tylko ja. Ale to co mówił to mogła być prawda- w większości przypadków ludzie pijani mówią to, czego nie powiedzieliby na trzeźwo. Ale również opowiadał o amputacji stopy, co było totalną bzdurą. Pamiętam, kiedy sam chodziłem na imprezy z kumplami to, gdy opowiadali mi o tym co nagadałem to wyparłem się wszystkiego. No bo jak miałem przyznać się, że nie umiem usnąć sam? Właściwie, mógłbym się kiedyś spotkać z moimi znajomymi...
 - Harry.- usłyszałem głos Louisa i spojrzałem na niego. Był zaniepokojony i zbytnio nie wiedział co może robić.
 - O co chodzi?- spytałem rzeczowo.
 - Umm... powiedziałem coś wczoraj, czego nie powinienem?- uniósł głowę do góry i czekał, aż odpowiem. Zastanowiłem się chwilę i uznałem, że mu o tym nie wspomnę.
 - Troszkę dziwne rzeczy. Zgubiłeś buta, a myślałeś, że ci utną nogę. Albo jak uznałeś, że sygnalizacja to piękna, czerwona pełnia.
 - Coś jeszcze się działo jak wróciliśmy?- pierwszy raz zobaczyłem jak się rumieni. Chyba stracił swoją pewność siebie.
 - Sporo wymiotowałeś, no i kazałeś mi ze sobą spać.- to chyba nic takiego, że mu powiedziałem.
 Znowu zapadła cisza, a ja nie chciałem jej przerywać. Spojrzałem na ekran laptopa i uznałem, że głupio będzie jeszcze bardziej doskonalić tą stronkę, skoro jest już zrobiona. Ale wszystko, byle zająć się czymś innym niż myśleniem o wczorajszej... dzisiejszej nocy.
 - Słuchaj, ja będę szedł, bo miałem jechać ogarnąć tą budowę. A zanim tam dolecę to minie sporo czasu.- powiedział wstając.
 - Dolecisz?- zdziwiłem się.
 - Moim samolotem... nadal dziwią cię takie rzeczy?- uniósł brew do góry, a ja zdałem sobie sprawę, że mnie już nic nie zadziwi, jeśli chodzi o Louisa.
 "Ja przy tobie też czuję się wyjątkowo, Harry."
 Jego słowa odbijały się w mojej głowie jak echo, a serce nadal biło jak oszalałe.
 - Zostań na śniadanie chociaż.- uśmiechnąłem się blado, a on westchnął.
 - Dobrze, ale tylko na śniadanie.
***
  Śniadanie minęło w ciszy. Chyba, żaden z nas nie wiedział jak skomentować to co się wczoraj stało. To po prostu przerosło nas obu.
 - Dobra, było pyszne, ale teraz idę się ubrać i wychodzę.- powiedział i wziął nasze talerze. Chwilę później usłyszałem jak zamyka się w łazience. Wziąłem swój telefon i włączyłem wiadomości.
 "Musimy się spotkać i pogadać" wysłałem.
 "Opowiesz mi wszystko co się wczoraj stało." odpisała mi, a ja myślałem, że ją uduszę. Nigdy więcej nie posłucham się kobiet.
 - Ymm... Dzięki za wszystko.- odwróciłem się gwałtownie i spojrzałem na Louisa. Wstałem z kanapy i podszedłem do niego.
 - Nie ma sprawy.- podrapałem się po karku, zdezorientowany z powodu tej niezręcznej sytuacji. Biznesmen podszedł do drzwi i pociągnął za klamkę. Jeszcze na chwile się odwrócił i długo utrzymywał kontakt wzrokowy.
 - Nie wiem dokładnie, co powiedziałem, ale wiem tylko, że nie kłamałem.- szepnął i wyszedł na klatkę.
 Stanąłem jak wryty i nie wiedziałem co zrobić. Podbiegłem do okna w kuchni i wyjrzałem przez nie. Louis wsiadał do taksówki i już rozmawiał z kimś przez telefon. Odwrócił się w moją stronę. Uśmiechnął się i puścił mi oczko, a ja natychmiastowo przykleiłem plecy do ściany. Osunąłem się po niej i wysłałem kolejną wiadomość:
 "Oj, koniecznie musimy się spotkać..."
 "Przyjedź do mnie, tylko tak, żeby Lou nie wiedział."- szybko odpowiedziała, a ja westchnąłem i zacząłem się szykować.
***
  Zdecydowanie nie wiem co się ze mną dzieje.
  Czuję się jak szkolny urwis, który ciągle łamie klasowy regulamin, żeby tylko się popisać.
  Czyli tak jak kiedyś się zachowywałem. Przecież po to mam swoje zasady, żeby ich przestrzegać. A wczoraj złamałem ich więcej, niż odkąd mieszkam w Nowym Yorku. Nie zostaję u nikogo na noc- zwłaszcza w czyimś łóżku. Praca najważniejsza, a ja upiłem się do nieprzytomności, że dzisiaj nie mogę siedzieć w biurze. Przynajmniej tyle, że pojadę na tą budowę.
  Czemu Harry tak na mnie działa?
  Przecież to kolejny facet w mojej kolekcji. Było ich kilku wcześniej, więc to nie robi żadnej różnicy.
  Ale on się stara... Chce poznać prawdziwego mnie, a nie tylko tego przepisowego milionera.
  Cóż, nie uda mu się, bo ja nigdy nie mówię o sobie ludziom z którymi sypiam.
  To moja gra, a Harry jest tylko w niej pionkiem, który albo zostanie zdobyty albo po prostu nie zostanie postawiony na planszy. A każda gra ma swoje zasady, które ustalam ja.
  Pozostaje pytanie: Czy dla Harry'ego mogę ułożyć je troszeczkę inaczej?
    Louis
***
notka od autorki: Bardzo was przepraszam, że naskoczyłam tak ostatnim razem. Wiem, że komentowanie to nie jest wasz obowiązek, tylko po prostu milej się robi na serduszku, gdy widzę 20 KOMENTARZY! Wow, jestem pod wrażeniem :) Mam nadzieję, że to nie spadnie, tylko z powodu szkoły. Chcę powiedzieć wam, że teraz rozdziały będę raz na tydzień, bo mam dużo nauki, a od tego świadectwa zależy moja przyszłość, więc staram się o jak najwyższą średnią. 1 tydzień, a ja cały czas kułam :/. Ale postaram się, żeby te rozdziały były co niedzielę przynajmniej :). Chyba tyle ogłoszeń na dzisiaj, zostawcie po sobie ślad misiaki ;)
10 komentarzy = kolejny rozdział
Wasza Lucy xxx

15 komentarzy:

  1. Hdksgskfhsksjdkahf
    Cudowny *.*
    Czekam na następny x

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny, jak zawsze. Teraz tylko wyczekiwac na następny.

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudny *.* Dawaj szybko nn :D

    Alexxx

    OdpowiedzUsuń
  4. Omg!! Szczerze jestem miłe zaskoczona postępowaniem Lou, chciałbym żeby był taki cały czas ;-; nie wiem co go tak zmieniło, ale to musiało byc cos okropnego, co do pracy Harry'ego to w pewnym stopniu sie domyślam no bo skoro to praca bez godzin to chyba logiczne. Mam tylko nadzieje, ze gdy Lou sie dowie nie zrazi go to. Kocham i czekam na kolejny @dreamstobottom

    OdpowiedzUsuń
  5. awwwww...zakochałam się tym rozdziale.czekam na nn ♥ ♥

    OdpowiedzUsuń
  6. Juz nie mogę się doczekać następnego <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Nexttt plisss !!
    Ciekawi mnie jedna rzecz. Jaką ma drugą prace Harry.

    OdpowiedzUsuń
  8. Aww Świetny *.* boziu chce już następny ;33 ciekawa jestem co będzie dalej się dziać <3 @nxd69

    OdpowiedzUsuń
  9. yak Louis zmnień swoje zasady...
    dla Harry'ego warto...


    @SaraZapora

    OdpowiedzUsuń
  10. Jezu, cudo!
    Mam nadzieję, że Lou zmieni swoje zasady dla Hazzy :)
    I ten tekst, jak wychodził... "Nie wiem dokładnie, co powiedziałem, ale wiem tylko, że nie kłamałem" ahshgfagf *.*
    /Hi!

    OdpowiedzUsuń
  11. Lovciam <3 świetny rozdział. Pozdr ;-) Black

    OdpowiedzUsuń
  12. Swietny *.*
    Jeju Lou chyba sie domyślił vo mógł powiedzieć :DDD

    OdpowiedzUsuń
  13. Louis w takich sprawach nie klamie.. <3 jeju świetne. *.* misiek kc. Pls, give me moooooore XD <3 / Ł x

    OdpowiedzUsuń
  14. cudny jak zawsze

    OdpowiedzUsuń
  15. perfekcja to malo ����

    OdpowiedzUsuń