czwartek, 28 sierpnia 2014

Rozdział 9

 Otrząsnąłem się po dłużej chwili i spojrzałem na Loczka. Bawił się palcami i chyba zasmuciła go moja reakcja. Złapałem jego dużą rękę i mocno ścisnąłem. Podniósł głowę do góry i spojrzał na mnie z neutralnym wyrazem twarzy.
 - Jest cudownie. Nigdy w życiu nikt dla mnie czegoś takiego nie przygotował.- musnąłem jego usta, które od razu przerodziły się w piękny uśmiech. Spojrzałem na pokój i tym razem uważniej się mu przyjrzałem.
 Meble były gdzieś wyniesione, stała tylko kanapa, która była odwrócona oparciem do wewnętrznej części pokoju. Przed nią leżało największe skupisko poduszek. Zaraz obok stał niski stolik, a na nim podwójny świecznik z dwoma jasnoróżowymi świecami, srebrny duży talerz z przykrywką. To wszystko było na białym kwadratowym obrusiku ustawionym po przekątnej. Wszystko było na przeciwko ściany ze zdjęciami.
 Puściłem rękę Harry'ego i wszedłem do pokoju. Zacząłem układać poduszki tak, żeby było mi wygodnie i usiadłem na moim niby fotelu. Oparłem się o sofę, wyprostowałem nogi, a ręce położyłem na nich.
 - Może się dołączysz, co?- oblizałem wargi, a Harry podszedł do mnie. Usadził się tuż obok i spojrzał na mnie niepewnie. 
 - Głodny?- popatrzyłem mu w oczy i spostrzegłem w nich zdenerwowanie. To samo widziałem czasem w oczach Vivienne. Jakby się mnie bali, czy stresowali moim towarzystwem.
 - Co masz tam pysznego, panie fotografie.- odpowiedziałem uśmiechnięty.
 - Lubisz owoce morza?
 - Nigdy nie jadłem.- skrzywiłem się, bo przerażała mnie wizja jedzenia wodnych robali.
 - To spróbujesz.- Loczek podał duży talerz z przykrywką. Podniósł ją do góry i odstawił na jasny stoliczek obok czarnego świecznika. Zobaczyłem tuzin ostryg. Z początku wyglądały jak jakiś glut, a mi zrobiło się trochę niedobrze.- Jeśli nie chcesz to zrobię coś innego.- podniosłem wzrok. Harry był trochę zawiedziony, że niespodzianka mu nie wyszła.
 - Z chęcią spróbuję.- wziąłem jedną z ... można chyba to nazwać muszlą i dostawiłem do ust. Zamknąłem oczy i przechyliłem głowę do tyłu zasysając lepką maź. Przełknąłem wszystko i zamrugałem oczami.- To jest pyszne.- odpowiedziałem zdziwiony, a Harry szeroko się uśmiechnął i sam zaczął jeść.
 Tyle nowych rzeczy odkrywam przy nim.
 Gdy zjedliśmy Hazz włączył jakąś muzykę z wieży, bodajże Elvis Presley. Pamiętałem, że go uwielbia. Oparł się o kanapę i położył swoją dłoń na moim kolanie. Odwróciłem głowę, a on udawał, że tego nie widzi i patrzył przed siebie. Złączyłem nasze dłonie, a na jego twarz zstąpił rumieniec.
 - Widzę, że masz szampana.- powiedziałem i sięgnąłem po butelkę.
 - Pójdę po kieliszki...- Harry próbował wstać, ale przytrzymałem jego ramię. Zmarszczył brwi i przyjrzał się mi się. Przerzuciłem jedną nogę przez jego ciało, tak że teraz siedziałem na nim.- Co... robisz?
 - Mam lepsze naczynie.- zacząłem odkręcać metalowe zabezpieczenie i wyjąłem korek. Odrobina piany poleciała na koszulkę chłopaka. Włożyłem dłoń pod jego ubranie i położyłem ja na jego klatce piersiowej.- Chcesz spróbować szampana prosto ode mnie?- spytałem z uniesioną brwią, a on szybko pokiwał głową. Upiłem parę łyków i dostawiłem swoje usta do jego rozwartych warg i delikatnie wypuszczałem trunek do jego ust.
 - Nie sądziłem, ze to może smakować jeszcze lepiej.- oblizał usta.- Teraz ja.- zabrał mi butelkę i zrobił to samo co ja. Złapał mój podbródek i odchylił moją głowę trochę do tyłu w tym czasie wpuszczając gazowany napój wprost do mojego gardła. Bąbelki łaskotały moje podniebienie i język.
 - Najlepsze.- uśmiechnąłem się i spojrzałem na jego mokre ubranie. Złapałem za kraniec materiału i zacząłem go unosić do góry. Podniósł ręce, więc koszulka szybko znalazła się gdzieś na drugim końcu pokoju.  Przypomniało mi się jak pierwszy raz zobaczyłem jego tatuaże w piekarni, gdy przypalił sobie koszulkę. Ale wtedy to były ułamek sekundy. Teraz mogłem uważnie przyjrzeć się obrazkom pokrywającym całe jego ciało.
 Zdecydowanie najbardziej podobały mi się dwie jaskółki na klatce piersiowej i wielki statek na lewym ramieniu. Miał ich o wiele więcej- pewnie niektórych żałował albo sam zapomniał, że je ma, ale bardzo mi się podobały. Chociaż nie wiem, czy sam zdecydowałbym się na taki krok. W końcu to zostaje na zawsze.
 Wróciłem do poprzedniej pozycji i znów złapałem dłoń Harry'ego. Tym razem pewniej zareagował i ścisnął mnie mocno. Zbliżyłem się do niego i objąłem go ramieniem. Położył głowę na mojej klatce piersiowej i zawiesił wolną rękę z tyłu mojej talii. Czułem ciepło w całym ciele i nie mówię tu tylko o żarze świec.
 Harry zaczął jeździć palcem po moim boku, co na prawdę mnie łaskotało. Zacząłem dziwnie chichotać, a Loczek przestał i się podniósł.
 - Czemu zacząłeś się śmiać... TAK?- zapytał z uniesioną brwią. Przełknąłem ślinę i nie wiedziałem co odpowiedzieć. Hazz mnie szturchnął i wyczekiwał na moje słowa.
 - Zawsze tak się śmieję, gdy ktoś mnie łaskocze.- powiedziałem cicho i spojrzałem na chłopaka. Przygryzał wargę, a w oczach można było dostrzec błysk.- Nawet nie próbuj.
 - Ale czego?- zbliżył się do mnie i zaczął całować. Cóż spodziewałem się czegoś innego, ale nie powiem, było przyjemnie. Zaczął na mnie napierać, tak że traciłem równowagę i przechyliłem się do tyłu. Moje plecy dotykały ziemi, a Harry przestał mnie całować. Usiadł na mnie, a cały ciężar opierał na rękach znajdujących się po obu stronach mojego ciała. Złapałem jego łańcuszek, który zwisał tuż przed moją twarzą.
 - Co on znaczy?- przyjrzałem się srebrnej kotwicy z czarnymi zdobieniami.
 - Kotwica oznacz, że spadam na dno, a tylko silny sznur może mnie przytrzymać.- przejechałem po błyszczącym czarnym zdobieniu.- Na zawsze.- dodał. Jego dłoń przejechała po moim policzku, a kciukiem musnął moje usta.
 - Co jest tym sznurem?- spytałem szeptem.
 - Miłość.- odpowiedział równie cicho. W końcu jednak zaczął mnie łaskotać, a ja nie mogłem powstrzymać chichotu.
 - To. Nie. Śmieszne. Hazz.- powiedziałem między histerycznymi napadami śmiechu. Szybko przestał i znowu się nade mną pochylił.- To głupie.- oburzyłem się.
 - Bardzo mi się podoba.- uśmiechnął się.- Wtedy nie udajesz. Nie musisz być idealny, porządny, stanowczy tak jak w pracy. Wydaje mi się, że wtedy jesteś po prostu sobą. Taki Louis mi się podoba i przy takim Louisie czuję się wyjątkowo.- powiedział, a mnie stanęło serce. Otworzyłem szeroko oczy i zacząłem się jąkać.
 Co mam odpowiedzieć?!
 Zacząłem się unosić, a Harry wraz ze mną. Zapadła trochę niezręczna atmosfera. Wyjąłem telefon z kieszeni i spojrzałem na wyświetlacz. Jest już wpół do 10.
 -Hazz, ja już będę leciał.- wstałem i ruszyłem w stronę wyjścia. Założyłem szybko boty i odwróciłem się by zobaczyć go jeszcze raz. Podwinął nogi, a ręce zacisnął w pięści. Patrzył się w bok z zawiedzionym i przygnębionym spojrzeniem.
 Jestem skończonym chujem.
 Podszedłem do drzwi i chciałem je otworzyć, ale usłyszałem jego głos:
 - Dobranoc Lou.- nic nie odpowiedziałem i wyszedłem z mieszkania.
***
 Zbiegłem po schodach i otworzyłem wielkie, drewniane drzwi. W środku było prawie pusto, więc lepiej dla mnie, że nikt mnie tu nie zobaczy. Rozejrzałem się po barze. Było tu ciemno, gdzieniegdzie pozapalane światła, a w paru miejscach na ścianie wisiały żółte lub białe dekoracje, ale ogólnie panował tu mrok.
 Usiadłem przy ladzie i włożyłem rękę do kieszeni. Dzięki Bogu wypłaciłem pieniądze z karty i mam czym zapłacić. Młoda barmanka podeszła do mnie i szeroko się uśmiechnęła.
 Zlustrowałem ją od góry do dołu. Miała na sobie jasne jeansy i czarną koszulkę bez rękawów. Włosy miała rude, a oczy zielone. Tak jak Harry, ale jego były ładniejsze.
 Ugh, Louis skup się.
 - Coś podać?- zapytała bawiąc się długopisem. Przygryzała go seksownie i trzepotała rzęsami. Gdyby nie ta ilość tuszu to Hazz miałby dłuższe...
 - 2 butelki whiskey, płace z góry, a ty masz pilnować, żeby moja szklanka nie była pusta.- rozkazałem i podałem jej plik banknotów. Nic nie odpowiedziała tylko od razu przyniosła mi moje zamówienie.

~Harry's POV~
 Sprzątałem poduszki i układałem je w stosy przy oknie, żebym mógł wstawić z powrotem meble. Po pokoju nadal roznosił się zapach świec. Zamknąłem oczy i westchnąłem. Chyba za wcześnie mu o tym powiedziałem. Znam go dosłownie... niecały tydzień.
 Nie moja wina, że spodobał się... bardzo. Był taki zagadkowy. Nie bał się niczego powiedzieć, ani posunąć dalej, ale nie chciał opowiadać o sobie. Był pomysłowy, zabawny i zaradny. Osiągnął tyle zupełnie sam. Poza tym miał taki śliczny uśmiech i te jego niebieskie oczy... mógłbym w nich utonąć. Dzisiaj był nieogolony, więc to jeszcze bardziej podkreślało linie jego szczęki. Był tak cholernie seksowny.
 Westchnąłem. Przecież wiedziałem, że nie należy do tych co się szybko angażują. Mogłem poczekać, aż mu o tym powiem.
 Ugh. Mogłem JEJ nie słuchać.
 Gdy wszystko było na swoim miejscu, rzuciłem się na kanapę i włączyłem telewizor. Nie mogłem się na niczym skupić i myślałem tylko o dzisiejszym dniu. Po chwili poczułem wibracje telefonu. Wyjąłem go z kieszeni i spojrzałem na wyświetlacz. Podniosłem się i odebrałem.
 - Halo?- zapytałem zdziwiony.
 - Harry!- usłyszałem wystraszony i niewyraźny głos Louisa.- Harry, przyjedź proszę.
 - Co się stało?- próbowałem zrozumieć co mówi.
 - Przyjedź i zobacz.- Louis zaczął czkać.
 - Gdzie jesteś?- zapytałem i długo czekałem na odpowiedź. Dopiero w tle usłyszałem kobiecy głos. Biznesmen niewyraźnie powtórzył to co ona.
 Skądś znałem ten adres. To był jakiś klub czy bar, do którego przychodziłem, po tym jak tu zamieszkałem. Chciałem się rozłączyć, ale w słuchawce zabrzmiał donośny huk i siarczyste "kurwa" kobiety obok.
 Musze się pospieszyć.
***
notka od autorki: Hej skarby :) Witam nowym czytelników i dziękuję za wsparcie tych, którzy są ze mną od początku. Mam nadzieję, że nie zawiedliście się, bo od paru osób dostałam wiadomości, że nie mogą doczekać się, aż Louis dopnie swego i wylądują razem w łóżku xD Hah ♥ Kocham Larry Shippers ^^ Ważne info: mam teraz 12 informowanych na tt, 2 na gg i parę osób, które na własną rękę zagląda na bloga, więc jest tu was ok.20, a komentarzy ledwo co 5 czy 6 pod postem. Chcecie częściej dodawane rozdziały? IM WIĘCEJ KOMENTARZY TYM SZYBCIEJ BĘDĘ PUBLIKOWAĆ ♥ Ahh, zapomniałabym. Dziękuję mojej przyjaciółce za spam z linkiem do bloga :) Brawa dla niej ^^ I drugiej też dziękuję za wysiłek, bo też się starała :* .
Przypominam: twitter Louisa i Harry'ego oraz czy chcecie aska bloga- odpowiedź w komie :) 
BLOG MOJEJ KOLEŻANKI O HARRYM: http://vanillia-fanfiction.blogspot.com/ POLECAM :) 
Lucy xxx

8 komentarzy:

  1. Co się stało?! Co z nim jest? Ja pierdole Louis wkurwiasz mnie człowieku
    No dobraaa masz prawo ale Harry jest taki milusi ze mógłbyś ruszyć sumienie
    Świetny rozdział i dziękuję ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. jestem ciekawa co się stało w barze! czekam na dalsze rozdziały ! :))

    OdpowiedzUsuń
  3. kurwa, kurwa, kurwa, kurwa!
    CUDOWNE!
    Dawaj szybko next!
    Boże, a ja przez dwa tygodnie tego nie czytałam ;_;
    /Hi!

    OdpowiedzUsuń
  4. co ona mu powiedziała??

    zaraz zaraz...

    teraz będzie pijany Louis tak??

    drunk louis is the best Louis

    OdpowiedzUsuń
  5. Zajebiście. Akcja się rozwija. Podoba mi się to. Pozdr ;-)

    OdpowiedzUsuń
  6. Lou się upił o.o jezu co on mu teraz powie ;-; @dreamstobottom

    OdpowiedzUsuń
  7. Hej, właśnie dzisiaj znalazłam tego bloga i za jednym zamachem przeczytałam wszystkie rozdziały. Naprawdę podoba mi się pomysł na to opowiadanie, od dzisiaj zyskałaś kolejnego czytelnika. Będe tu często wpadać, do następnego! :)

    OdpowiedzUsuń