~Vivienne's POV~
Wyszłam z gabinetu Louisa i gdy upewniłam się, że drzwi są zamknięte to odetchnęłam z ulgą.
Ten gościu cholernie mnie stresuje.
Wzięłam torebkę z zaplecza, przekręciłam klucz w zamku i ruszyłam w stronę windy
Jak tylko wszedł taki zadowolony do biura to wiedziałam, że coś jest nie tak. Nie sadziłam, że ten chłopak tak zmieni jego, ale również i moje życie.
Przyjacielskie rady dla Louisa? Gdyby nie to, że nie chcę stracić pracy to bym go olała. Gdzie znalazłabym taką dobra pracę, zaraz po studiach i za takie świetne pieniądze? Pracowałam tutaj od półtora roku i już po pierwszym miesiącu wiedziałam, że coś z nim nie tak. Wydawał się taki tajemniczy, zamknięty w sobie, człowiek zagadka. Był rygorystyczny, ale też opanowany, stanowczy i stąpający twardo po ziemi.
Jakby trzymał się wyznaczonych zasad.
Ostatnio poszłam z nim do łóżka, no cóż mimo wszystko jest cholernie seksowny. Nie da się nie zwrócić na niego uwagi, więc mimo iż było mi strasznie przykro po tym wszystkim to nie żałowałam tego.
Nie mogę uwierzyć jaki on potrafi być dziwny. W jednej chwili z "Panie Tomlinson" mówię do niego na "ty". Ale co miałam zrobić? Powiedzieć, żeby się pierdolił i wyjść? W końcu nadal jest moim szefem i nawet, jeśli będę musiała udawać jego przyjaciółkę to muszę dostosować się do jego warunków.
Z drugiej strony ucieszyłam się, że mi zaufał, a jego historia mnie wzruszyła. To było fajne uczucie poznać go od tej przyjemniejszej strony.
Tym razem nie rzucał we mnie kieliszkiem...
Rzuciłam krótkie "do widzenia" ochroniarzowi i ludziom, którzy stali w przedsionku i palili papierosy. Wyszłam z budynku i skierowałam się na parking. Znalazłam mój samochód i zatrzymałam się przy nim. Zlustrowałam wieżowiec wzrokiem i zmarszczyłam brwi. Skoro mam być jego przyjaciółką to muszę mu na prawdę pomóc, a nie mówić co chce usłyszeć.
Wyciągnęłam komórkę z torebki i oparłam się o maskę mojego BMW. Wybrałam numer i dostawiłam słuchawkę do ucha.
-Dzień dobry, czy to biuro numerów?- zapytałam.- Potrzebuję numeru pana Harry'ego Stylesa.
~Louis' POV~
Czekałem podekscytowany na Harry'ego. Nie mogłem się doczekać, aż pokażę mu niespodziankę. Podobno Vivienne szukała tego lokum przez 2 czy 3 godziny, wiec mam nadzieję, że mu się spodoba.
Po raz ostatni oglądam ogłoszenie, które wstawił mężczyzna, od którego odkupiłem to studio. Pierwsze pomieszczenie przestronne, duże gabloty, widoczne i w gęsto zaludnionej dzielnicy. Drugi pokój jest z wyposażeniem do wywoływania zdjęć, ceglane ściany i odpowiednie naświetlenie. Nie znam się na tym, więc mam nadzieję, że dobrze, ze zaufałem Viv. Biuro było nieduże, ale wystarczające na biurko i dwie spore komody z papierami. Przynajmniej tak napisał ten facet. Dzwoniłem już do niego, obiecał, że zmieni już nazwę sklepu z własnych pieniędzy. W sumie zapłaciłem mu dwa razy tyle niż oczekiwał, więc łaski nie zrobił. Klucze dostarczył kurier, więc spokojnie czekały w kieszeni moich spodni na odpowiedni moment.
Dostałem sms'a od Loczka, że czeka na dole, wiec zamknąłem gabinet i pobiegłem w kierunku windy. Guzik wcisnąłem jakieś 100 razy, myśląc, że dzięki temu szybciej będę mógł wsiąść i być już przy chłopaku.
Gdy w końcu znalazłem się na dole od razu zacząłem szukać Harry'ego. Stał po drugiej stronie ulicy i rozmawiał z kimś przez telefon. Miał zmarszczone brwi i było widać, że zależy mu, aby usłyszeć każde słowo, które osoba po drugiej stronie ma mu do powiedzenia. Poszedłem w stronę pasów i chwilę później byłem już przy Harrym. Uśmiechnął się do mnie ciepło i schował komórkę.
Miał na sobie brązowe spodnie i siwą bez żadnych napisów. Jego loczki przykrywała granatowa czapka. Wyglądał jak trochę typowy Brytyjczyk. Sam dawno się tak nie ubierałem, więc, aż dziwnie się poczułem, gdy go zobaczyłem.
-Witam, proszę pana.- powiedział niskim głosem, a mnie przeszły ciarki po plecach.
-Cześć.- przytuliłem go lekko i poklepałem po plecach.
-Gdzie jedziemy?- zapytał i chciał usiąść za kierownicą swojego nissana, ale przytrzymałem drzwi.
-Daj mi poprowadzić, chcę ci coś pokazać.- uśmiechnąłem się, a on wzruszył ramionami i poszedł usiąść z drugiej strony.
Był dużo wyższy ode mnie, ale chodził delikatnie zgarbiony. Włosy kręciły mu się w każdą stronę i bardzo fajnie wyglądał w tej czapce. Ręce trzymał w kieszeni i na pewno się nad czymś zastanawiał.
-Dawno temu zacząłeś przygodę z fotografią?- zapytałem, by rozładować napięcie. Spojrzał na mnie i po chwili namysłu odpowiedział:
-Odkąd skończyłem 14 lat. Aparat zabierałem wszędzie.- szeroki uśmiech zagościł na jego twarzy.- Robiłem zdjęcia dosłownie wszystkiemu. Niektórzy uważali, że to chore, ale ja we wszystkim widziałem inspiracje. Dzięki zdjęciom mogę stworzyć najróżniejsze historie. To jak narkotyk. Jak tylko coś zobaczę to zastanawiam się jak tylko to uwiecznić, obrobić, udoskonalić i przedstawić.
-A ktoś u ciebie w rodzinie tez ma takie zainteresowania?
-Siostra lubi jak się jej robi zdjęcia, więc się dopełniamy.- zaczął chichotać, a ja do niego dołączyłem.
-Aparat się sprawuje?- zapytałem po chwili.
-Jeszcze zbytnio nie miałem kiedy wypróbować, ale obiecuję, że niedługo będę go używał bez przerwy.- położył dłoń na sercu, a ja tylko pokręciłem głowa z politowaniem. Zatrzymałem się przed niskim budynkiem pomalowanym na jasnożółty kolor.
-Spójrz. "Styles Photography".- przeczytałem szyld i uśmiechnąłem się pod nosem.
-Ktoś ma tak samo na nazwisko jak ja.- Harry się zdziwił.
-Idziemy zajrzeć?- spojrzałem na niego.
-Louis... jest przed 8, na pewno zamknięte, a nie możemy się włamać...-powiedział cicho z przerażeniem w oczach.
-Co z tego, skoro możemy otworzyć?- zbliżam się do drzwi, a Loczek łapie mnie za łokieć.
-Ja nie chcę, Louis... to nielegalne.- szepnął, a ja wywróciłem oczami.
-Byłoby nielegalne, gdybym tego nie miał klucza oraz umowy, że teraz ja jestem właścicielem.- odpowiedziałem ironicznie i wyrwałem się z jego ucisku. Otworzyłem drzwi i wszedłem do środka. Odwróciłem się i zobaczyłem zszokowanego chłopaka z rozdziawioną buzią.- Idziesz, czy będziesz tak stał?
Chłopak się ruszył i przekroczył prób. Zamknąłem drzwi od środka i zapaliłem światło. Duże pomieszczenie, pomalowane na jakiś tam odcień pomarańczowego, ściany i gablota były puste. Po prawej stronie stało jakieś biurko i urządzenia, na których się nie znałem, natomiast Harry podleciał do nich od razu.
-To jest jeden z najlepszych sprzętów do wywoływania zdjęć natychmiastowych.- Uniosłem brew, a on westchnął.- Czyli jak ktoś robił sobie zdjęcia na wakacjach aparatem cyfrowym i przychodzi tylko wywołać.
-Okey, powiedzmy, że rozumiem. Co tam jeszcze masz?
-Tu mam miejsce na komputer stacjonarny do przegrywania na płyty, pen drive i inne urządzenia... których nazw możesz nie znać.- oblizał wargi i na mnie spojrzał.- Na tamtej ścianie jest specjalne tło, na którym będę mógł robić zdjęcia do legitymacji, dowodów i innych rzeczy.
-To brzmi... pospolicie.- zauważyłem.- Jesteś za dobry na to.
-Każdy musi jakąś zacząć.- wzruszył ramionami.- Poza tym nie wiem, czego oczekujesz jako mój szef.
-Nie jestem twoim szefem. Ja tylko jestem właścicielem.- powiedziałem.- Ty jesteś szefem, kierownikiem, czy kim tam chcesz. Cały dochód jest twój, możesz zatrudnić dobie kogo chcesz.Firma jest przepisana na ciebie.- wytłumaczyłem, a on się zarumienił.
-Ja... ja nie wiem co powiedzieć. Dziękuję Louis.
-Nie dziękuj, bo nie zobaczyłeś wszystkiego.- klasnąłem w dłonie.- Za tym dziwnym sprzętem do płyt czy chuj wie czego są drzwi do biura. Nie wiem co możesz tam robić...
-Przyjmować poważniejsze zamówienia?- przerwał mi.- Na przykład na jakieś sesje, jeśli komuś się spodobają moje zdjęcia. Albo na jakieś obrazy, czy kolaże.
-No powiedzmy, ale tam jest na razie pusto. Pojedziemy kiedyś kupić meble, ewentualnie farby do odświeżenia ścian, a teraz chodź do głównego centrum dowodzenia.- podszedłem do niego i pociągnąłem go za nadgarstek.- Zamknij oczy.- powiedziałem, gdy stanęliśmy przy drzwiach na przeciwko wejścia. Harry posłusznie zrobił to o co prosiłem. Otworzyłem drzwi i zapaliłem światło. W sumie nic nie pomogło, bo była to jedna żarówka dająca lekkie bicie światła na środku pomieszczenia.- Uwaga stopień.- weszliśmy do środka, a Hazz otworzył oczy. Usłyszałem cichy pisk zachwytu.
-Lou... kurwa.- zaczął mówić, ale nie wiedział jak skończyć. Nie znałem się na tym, ale po minie Harry'ego można było ocenić,że ten sprzęt jest dobry.
-Może być?
-Może być?! Żartujesz sobie, prawda? To jest o wiele więcej, niż marzyłem. Tu jest idealnie... nie wiem jak mogę ci podziękować.- podszedł do mnie i mocno mnie przytulił. Uniosłem jego głowę i spojrzałem mu prosto w oczy. Stanąłem na palcach i pocałowałem go w usta.
To był inny pocałunek niż do tej pory. Był przepełniony uczuciem... Czułem, że dla mnie znaczy coś więcej niż "chodźmy się pieprzyć". Moja dłoń jeździła po plecach Loczka. W brzuchu latały mi motylki, a serce waliło jak oszalałe. Tyle uczuć wiązało się z tym pocałunkiem. Ciepło przechodziło przez całe moje ciało, a ja nie mogłem zapanować nad tym co się ze mną dzieję.Tak bardzo chciałem w tym trwać i trwać... Jednak po jakimś czasie musieliśmy się oderwać. Nie wiem ile czasu minęło. sekundy, minuty, mogłoby trwać nawet godzinę, ale dla mnie było za krótko.
-Jestem ci na prawdę wdzięczny, Lou.- uśmiechnął się. Spojrzałem na kolekcję aparatów na ścianie, którą rano przywiózł mój pracownik.- Czemu się przyglądasz?
-Zrób nam zdjęcie.- powiedziałem.- Pierwsze jakie zrobisz, chcę, żebyśmy byli na nim obaj.
Czekałem podekscytowany na Harry'ego. Nie mogłem się doczekać, aż pokażę mu niespodziankę. Podobno Vivienne szukała tego lokum przez 2 czy 3 godziny, wiec mam nadzieję, że mu się spodoba.
Po raz ostatni oglądam ogłoszenie, które wstawił mężczyzna, od którego odkupiłem to studio. Pierwsze pomieszczenie przestronne, duże gabloty, widoczne i w gęsto zaludnionej dzielnicy. Drugi pokój jest z wyposażeniem do wywoływania zdjęć, ceglane ściany i odpowiednie naświetlenie. Nie znam się na tym, więc mam nadzieję, że dobrze, ze zaufałem Viv. Biuro było nieduże, ale wystarczające na biurko i dwie spore komody z papierami. Przynajmniej tak napisał ten facet. Dzwoniłem już do niego, obiecał, że zmieni już nazwę sklepu z własnych pieniędzy. W sumie zapłaciłem mu dwa razy tyle niż oczekiwał, więc łaski nie zrobił. Klucze dostarczył kurier, więc spokojnie czekały w kieszeni moich spodni na odpowiedni moment.
Dostałem sms'a od Loczka, że czeka na dole, wiec zamknąłem gabinet i pobiegłem w kierunku windy. Guzik wcisnąłem jakieś 100 razy, myśląc, że dzięki temu szybciej będę mógł wsiąść i być już przy chłopaku.
Gdy w końcu znalazłem się na dole od razu zacząłem szukać Harry'ego. Stał po drugiej stronie ulicy i rozmawiał z kimś przez telefon. Miał zmarszczone brwi i było widać, że zależy mu, aby usłyszeć każde słowo, które osoba po drugiej stronie ma mu do powiedzenia. Poszedłem w stronę pasów i chwilę później byłem już przy Harrym. Uśmiechnął się do mnie ciepło i schował komórkę.
Miał na sobie brązowe spodnie i siwą bez żadnych napisów. Jego loczki przykrywała granatowa czapka. Wyglądał jak trochę typowy Brytyjczyk. Sam dawno się tak nie ubierałem, więc, aż dziwnie się poczułem, gdy go zobaczyłem.
-Witam, proszę pana.- powiedział niskim głosem, a mnie przeszły ciarki po plecach.
-Cześć.- przytuliłem go lekko i poklepałem po plecach.
-Gdzie jedziemy?- zapytał i chciał usiąść za kierownicą swojego nissana, ale przytrzymałem drzwi.
-Daj mi poprowadzić, chcę ci coś pokazać.- uśmiechnąłem się, a on wzruszył ramionami i poszedł usiąść z drugiej strony.
***
Samochód zaparkowałem 10 minut drogi od studia, żebyśmy mogli się przejść i pogadać. Wysiedliśmy z auta. Podałem Harry'emu kluczyki i gestem dłoni wskazałem kierunek, w którym mieliśmy iść. Chwilę szliśmy w ciszy i mogłem mu się uważnie przyjrzeć.Był dużo wyższy ode mnie, ale chodził delikatnie zgarbiony. Włosy kręciły mu się w każdą stronę i bardzo fajnie wyglądał w tej czapce. Ręce trzymał w kieszeni i na pewno się nad czymś zastanawiał.
-Dawno temu zacząłeś przygodę z fotografią?- zapytałem, by rozładować napięcie. Spojrzał na mnie i po chwili namysłu odpowiedział:
-Odkąd skończyłem 14 lat. Aparat zabierałem wszędzie.- szeroki uśmiech zagościł na jego twarzy.- Robiłem zdjęcia dosłownie wszystkiemu. Niektórzy uważali, że to chore, ale ja we wszystkim widziałem inspiracje. Dzięki zdjęciom mogę stworzyć najróżniejsze historie. To jak narkotyk. Jak tylko coś zobaczę to zastanawiam się jak tylko to uwiecznić, obrobić, udoskonalić i przedstawić.
-A ktoś u ciebie w rodzinie tez ma takie zainteresowania?
-Siostra lubi jak się jej robi zdjęcia, więc się dopełniamy.- zaczął chichotać, a ja do niego dołączyłem.
-Aparat się sprawuje?- zapytałem po chwili.
-Jeszcze zbytnio nie miałem kiedy wypróbować, ale obiecuję, że niedługo będę go używał bez przerwy.- położył dłoń na sercu, a ja tylko pokręciłem głowa z politowaniem. Zatrzymałem się przed niskim budynkiem pomalowanym na jasnożółty kolor.
-Spójrz. "Styles Photography".- przeczytałem szyld i uśmiechnąłem się pod nosem.
-Ktoś ma tak samo na nazwisko jak ja.- Harry się zdziwił.
-Idziemy zajrzeć?- spojrzałem na niego.
-Louis... jest przed 8, na pewno zamknięte, a nie możemy się włamać...-powiedział cicho z przerażeniem w oczach.
-Co z tego, skoro możemy otworzyć?- zbliżam się do drzwi, a Loczek łapie mnie za łokieć.
-Ja nie chcę, Louis... to nielegalne.- szepnął, a ja wywróciłem oczami.
-Byłoby nielegalne, gdybym tego nie miał klucza oraz umowy, że teraz ja jestem właścicielem.- odpowiedziałem ironicznie i wyrwałem się z jego ucisku. Otworzyłem drzwi i wszedłem do środka. Odwróciłem się i zobaczyłem zszokowanego chłopaka z rozdziawioną buzią.- Idziesz, czy będziesz tak stał?
Chłopak się ruszył i przekroczył prób. Zamknąłem drzwi od środka i zapaliłem światło. Duże pomieszczenie, pomalowane na jakiś tam odcień pomarańczowego, ściany i gablota były puste. Po prawej stronie stało jakieś biurko i urządzenia, na których się nie znałem, natomiast Harry podleciał do nich od razu.
-To jest jeden z najlepszych sprzętów do wywoływania zdjęć natychmiastowych.- Uniosłem brew, a on westchnął.- Czyli jak ktoś robił sobie zdjęcia na wakacjach aparatem cyfrowym i przychodzi tylko wywołać.
-Okey, powiedzmy, że rozumiem. Co tam jeszcze masz?
-Tu mam miejsce na komputer stacjonarny do przegrywania na płyty, pen drive i inne urządzenia... których nazw możesz nie znać.- oblizał wargi i na mnie spojrzał.- Na tamtej ścianie jest specjalne tło, na którym będę mógł robić zdjęcia do legitymacji, dowodów i innych rzeczy.
-To brzmi... pospolicie.- zauważyłem.- Jesteś za dobry na to.
-Każdy musi jakąś zacząć.- wzruszył ramionami.- Poza tym nie wiem, czego oczekujesz jako mój szef.
-Nie jestem twoim szefem. Ja tylko jestem właścicielem.- powiedziałem.- Ty jesteś szefem, kierownikiem, czy kim tam chcesz. Cały dochód jest twój, możesz zatrudnić dobie kogo chcesz.Firma jest przepisana na ciebie.- wytłumaczyłem, a on się zarumienił.
-Ja... ja nie wiem co powiedzieć. Dziękuję Louis.
-Nie dziękuj, bo nie zobaczyłeś wszystkiego.- klasnąłem w dłonie.- Za tym dziwnym sprzętem do płyt czy chuj wie czego są drzwi do biura. Nie wiem co możesz tam robić...
-Przyjmować poważniejsze zamówienia?- przerwał mi.- Na przykład na jakieś sesje, jeśli komuś się spodobają moje zdjęcia. Albo na jakieś obrazy, czy kolaże.
-No powiedzmy, ale tam jest na razie pusto. Pojedziemy kiedyś kupić meble, ewentualnie farby do odświeżenia ścian, a teraz chodź do głównego centrum dowodzenia.- podszedłem do niego i pociągnąłem go za nadgarstek.- Zamknij oczy.- powiedziałem, gdy stanęliśmy przy drzwiach na przeciwko wejścia. Harry posłusznie zrobił to o co prosiłem. Otworzyłem drzwi i zapaliłem światło. W sumie nic nie pomogło, bo była to jedna żarówka dająca lekkie bicie światła na środku pomieszczenia.- Uwaga stopień.- weszliśmy do środka, a Hazz otworzył oczy. Usłyszałem cichy pisk zachwytu.
-Lou... kurwa.- zaczął mówić, ale nie wiedział jak skończyć. Nie znałem się na tym, ale po minie Harry'ego można było ocenić,że ten sprzęt jest dobry.
-Może być?
-Może być?! Żartujesz sobie, prawda? To jest o wiele więcej, niż marzyłem. Tu jest idealnie... nie wiem jak mogę ci podziękować.- podszedł do mnie i mocno mnie przytulił. Uniosłem jego głowę i spojrzałem mu prosto w oczy. Stanąłem na palcach i pocałowałem go w usta.
To był inny pocałunek niż do tej pory. Był przepełniony uczuciem... Czułem, że dla mnie znaczy coś więcej niż "chodźmy się pieprzyć". Moja dłoń jeździła po plecach Loczka. W brzuchu latały mi motylki, a serce waliło jak oszalałe. Tyle uczuć wiązało się z tym pocałunkiem. Ciepło przechodziło przez całe moje ciało, a ja nie mogłem zapanować nad tym co się ze mną dzieję.Tak bardzo chciałem w tym trwać i trwać... Jednak po jakimś czasie musieliśmy się oderwać. Nie wiem ile czasu minęło. sekundy, minuty, mogłoby trwać nawet godzinę, ale dla mnie było za krótko.
-Jestem ci na prawdę wdzięczny, Lou.- uśmiechnął się. Spojrzałem na kolekcję aparatów na ścianie, którą rano przywiózł mój pracownik.- Czemu się przyglądasz?
-Zrób nam zdjęcie.- powiedziałem.- Pierwsze jakie zrobisz, chcę, żebyśmy byli na nim obaj.
Harry podszedł do półek i chwilę się zastanawiał, który wybrać. Wziął jakiś i odwrócił się do mnie. Zrobił szybko zdjęcie z zaskoczenia i uśmiechnął się szeroko.
-A ja chcę, żebyś ty był na moim pierwszym zdjęciu.- westchnąłem.
Hazz stanął za mną i oparł ramiona na mnie. Wyciągnął ręce i gdy się uśmiechnęliśmy to zrobił nam zdjęcie.
-Wywołam je i powieszę na ścianie, co ty na to?
-Nie za ciemno tutaj? Widać nas na tych zdjęciach?- zdziwiłem się. Harry spojrzał na mnie jak na idiotę.- Dobra, zostawiam to w dobrych rękach.
-Chcesz przyjechać do mnie?- zapytał zarumieniony.
-Pewnie. Chodźmy już.
-Zamknij oczy.- powiedział od razu jak weszliśmy. Zdziwiłem się, ale zrobiłem to o co prosił. Poczułem smród dymu, a po chwili jego miejsce zajął zapach owoców leśnych i mięty. Wciągnąłem orzeźwiającą woń, która uwielbiałem. Nagle Harry dotknął moją rękę i powoli mnie poprowadził w kierunku, który już kojarzyłem. Chyba salon. Otworzyłem oczy i nie mogłem uwierzyć własnym oczom. Kiedy on zdążył to zrobić?!
Wszędzie pozapalane świece, a na środku tuziny poduszek w różnych kolorach, kształtach i rozmiarach. Spojrzałem zdziwiony na chłopaka. Uśmiechał się szeroko, a ja stałem jak zamurowany.
-O kurwa. Tego się nie spodziewałem.- mruknąłem.
-A ja chcę, żebyś ty był na moim pierwszym zdjęciu.- westchnąłem.
Hazz stanął za mną i oparł ramiona na mnie. Wyciągnął ręce i gdy się uśmiechnęliśmy to zrobił nam zdjęcie.
-Wywołam je i powieszę na ścianie, co ty na to?
-Nie za ciemno tutaj? Widać nas na tych zdjęciach?- zdziwiłem się. Harry spojrzał na mnie jak na idiotę.- Dobra, zostawiam to w dobrych rękach.
-Chcesz przyjechać do mnie?- zapytał zarumieniony.
-Pewnie. Chodźmy już.
***
Harry zaparkował pod starą kamienicą. Ugh, nienawidzę tej klatki, ale cóż, jakoś muszę dać radę. Przeszliśmy przez nią szybko, ja z zatkanym nosem, a Hazz tylko wzdychał z politowaniem.-Zamknij oczy.- powiedział od razu jak weszliśmy. Zdziwiłem się, ale zrobiłem to o co prosił. Poczułem smród dymu, a po chwili jego miejsce zajął zapach owoców leśnych i mięty. Wciągnąłem orzeźwiającą woń, która uwielbiałem. Nagle Harry dotknął moją rękę i powoli mnie poprowadził w kierunku, który już kojarzyłem. Chyba salon. Otworzyłem oczy i nie mogłem uwierzyć własnym oczom. Kiedy on zdążył to zrobić?!
Wszędzie pozapalane świece, a na środku tuziny poduszek w różnych kolorach, kształtach i rozmiarach. Spojrzałem zdziwiony na chłopaka. Uśmiechał się szeroko, a ja stałem jak zamurowany.
-O kurwa. Tego się nie spodziewałem.- mruknąłem.
***
notka od autorki: Mam dla was parę wiadomości, więc cierpliwości ;)
1. Bardzo proszę o komentarze, to mnie motywuje. Następny rozdział to hm... 6 komentarzy.
2.Chciałabym, żeby ten blog doszedł do jak największej ilości czytelników, więc jeśli macie jakieś blogi/stronki/ludzi, którzy będzie interesować taka tematyka to wysyłajcie. Im was będzie więcej, więcej komentarzy tym szybciej będę pisała. :)
3.Wybaczcie, że rozdział tak późno, ale mam anginę. chciałam dodać w weekend ale nie miałam siły :(
4.Założyłam twittery Louisa i Harry'ego, pewnie nie raz się z takim czymś spotkaliście :). Jeśli jest ktoś chętny to szukam też kogoś kto mógłby założyć konto dla Vivienne.
5.Ostatnio myślałam nad tym opowiadaniem, rozpisałam sobie rozdziały i okazało się, że będzie 30 rozdziałów + prolog (który już jest) i epilog. Ale będzie również niespodzianka, ale teraz wam jej nie zdradzę ;)
6.Chcielibyście ask'a bloga? Czekam na odpowiedzi w komentarzu :)
7. Nowi bohaterzy! Pokazani zostali bracia Louisa :)
7. Nowi bohaterzy! Pokazani zostali bracia Louisa :)
Wasza Lucy xxx
Ciekawe ciekawe ;) wreszcie się doczekałam!
OdpowiedzUsuńJestem
Wierną
Czytelniczka
I
Ty
Wiesz
Ze
Cię
Kocham
O MAMO
OdpowiedzUsuńŚWIETNE
CUDOWNE
WSPANIAŁE
KOCHAM CIĘ
AGNRGNSLMNX ♥♥
Rozdział świetny ;)
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny rozdział :)
Super ! CXzekam na nn i to chyba najlepszy ff o Larrym jaki czytałam <3
OdpowiedzUsuńKurwa.
OdpowiedzUsuńCudowne!
Niesamowite!
Genialne!
Ja pierdolę, kocham Cię!
/Hi!
wow no tego to się nie spodziewałam, mam nadzieję, że Lou nie zrobił żadnej awantury za te poduszki xD @dreamstobottom
OdpowiedzUsuńNie mogę się oderwać. Jest świetne! Jedno z najlepszych ff, jakie czytałam xx
OdpowiedzUsuń@back_a_star
LECE DALEJ CZYTAX OMG DJRHBCBDBCBSBXB CUDO
OdpowiedzUsuń