niedziela, 10 sierpnia 2014

Rozdział 6

  Wiem, że to nie męskie, ale zacząłem prowadzić pamiętnik. Taa... sporo gadałem wczoraj z Harrym i on mi to polecił. To jest chore, ale cóż warto spróbować. Wczoraj u Harry'ego nic się nie zdarzyło- co było do przewidzenia. Ale dużo się o nim dowiedziałem. Nie wiem co w nim takiego jest, ale chcę go poznać... Na ogół bym sobie darował po 2 dniach, ale coś w nim jest co mnie przyciąga. Ma w sobie tyle pozytywnej energii... Jeszcze nikt z mojej "kolekcji" tego nie miał.
  Dlatego muszę go zdobyć.
  Harry mieszka tu 2 lata. Nie przyjęli go na fotografię,  więc poszedł na resocjalizację. Chodził tam 1 semestr, a potem uznał, że to nie dla niego. Ma młodszą siostrę,  która jest do niego bardzo podobna (jak skończę z Harrym to wezmę się za nią). Jego rodzice nie należą do bogatych (w tym miejscu był nudny wykład o miłości i szczęściu w rodzinie), dlatego chciał mieć jakiś fajny zawód. I dobrze płatny. Uznałem,  że mogę kupić studio fotografii czy coś w tym stylu i zatrudnić Harry'ego. Wtedy szybciej zdobędę jego zaufanie.
  Co jeszcze o nim wiem.... o to chyba ważne- pisze pamiętnik odkąd skończył 16 lat. Przed przyjazdem tutaj był zakochany w pewnym chłopaku. Między innymi dlatego wyjechał. W jego mieście nie przepadali za gejami. Myślał, że jak wyjedzie to przejdzie albo będą go chociaż akceptować. 
  Dla mnie to lepiej.
  Dowiedziałem się, że lubi jak mówi się do niego zdrobniale. Hazz, Loczek albo cokolwiek innego. Według mnie to jest durne. Ale jak kto woli.
  Wiem też czemu nie lubi spać sam. W dzieciństwie jego tata miał problem z alkoholem. Którejś nocy widział, że próbuje popełnić samobójstwo. Harry miał wtedy tylko 10 lat, więc pobiegł do niego i chciał go powstrzymać. Niestety sam oberwał kulką w ramię i nie mógł wytrzymać z bólu. Wtedy zobaczył nienawiść w oczach ojca, bał się go. To musiało być okropne przeżycie. Teraz co noc ma ten sam sen- dużo krwi, chęć mordu w oczach własnego taty i blizna na ramieniu. Nikt o tym nie wiedział, a po jakimś czasie poszli wszyscy na terapię. Zwłaszcza Harry i jego tata. Teraz na miejscu blizny ma tatuaż statku. 
  Cóż chyba tyle na dziś.
       Louis.
***
 Zamknąłem czarny, skórzany notes i schowałem go do szuflady biurka. Dzisiaj pracowałem w domu, wiec cały dzień się nudziłem przed tabletem i próbowałem się skupić na moim zadaniu.
 Właściwie nawet nie wiem co w tym momencie mam robić...
 Nagle dostałem sms'a. Spojrzałem na ekran i się wyszczerzyłem. Harry.
 "Przyjęli mój projekt! Jeśli dobrze pójdzie to może od września pójdę do szkoły fotograficznej!"
 "Gratulacje!"- odpisałem. Niedługo powinien u mnie być, więc posprzątałem wszystko ze stolika i ruszyłem do kuchni.
 -Jak ja dawno nie gotowałem...- szepnąłem do siebie i włączyłem tablet. Wpisałem stronę sklepu, gdzie przywożą zakupy do domu.- Ciekawe czy mu posmakuje?- dodałem parę rzeczy do koszyka i czekałem, aż przyjadą.
***
Po jakiś 30 minutach przywieźli moje zakupy. Ruszyłem do kuchni i zacząłem je rozpakowywać i wkładać do lodówki. Przejrzałem zeszyt z różnymi przepisami i nie wiedziałem co dokładnie mogę zrobić. Nagle zadzwonił domofon.
 -Co?- zawołałem zszokowany i poszedłem otworzyć. Po chwili na górze pojawił się Harry.
 Szeroko się uśmiechał i lustrował mnie wzrokiem.
 -Fajny fartuszek.- zachichotał, a ja spojrzałem w dół. Rzeczywiście. Musiałem go nie zdjąć wcześniej.- "Nie zadzieraj ze mną, bo mam patelnie"?- śmiał się coraz głośniej.
 -Jak się uspokoisz to czekam w kuchni i będziemy gotować.- powiedziałem i ruszyłem w stronę pomieszczenia. Spojrzałem na zeszyt i zdecydowałem się na kurczaka.
 -Co mam robić?- Harry wszedł do kuchni i spojrzał na mnie.
 -Załóż swój fartuch i zacznij kroić warzywa.- powiedziałem, a on zasalutował i wykonał polecenia.
***
 -Na pewno umiesz gotować?- zapytał Harry po raz setny tego wieczora.
 -Tak.- powiedziałem.- Nie otruję cię. Tylko bym na tym stracił. A teraz otwórz mi piekarnik.
 Posłusznie zrobił to o co prosiłem, a ja włożyłem blachę do środka.
 -Teraz trzeba posprzątać.- powiedział i zaczął układać wszystko do szafek. Zrobiłem to samo.
 Po chwili poczułem coś zimnego na moich plecach. Mimowolnie krzyknąłem i odwróciłem się. Harry się śmiał, a w dłoni miał szczypce, a na stoliku stała miska z kostkami lodu.
 -Zacząłeś wojnę!- powiedziałem i rzuciłem w niego sałatką.
 -Ale jesteś pomysłowy!- zaśmiał się i schował się za szafką.
 -Bądź mężczyzna i chodź tutaj!- obiegłem blat dookoła i stanąłem obok niego. Spojrzałem na niego z góry.- Co teraz zrobisz?- położyłem ręce na biodrach, a on się uśmiechnął i złapał mnie za nogi, a ja się wywróciłem na tyłek. Harry na mnie usiadł i przytrzymał ręce nad głową.
 -Poluzuj trochę nadgarstki, bo boli.- skłamałem i poczułem jak rozluźnia ucisk, a w tym czasie wyrwałem ręce i przekręciłem się, tak, że teraz ja siedziałem na górze.
 -Nie lubię cię!- wystawił mi język, a ja się uśmiechnąłem. Sięgnąłem ręką po olej, który stał na blacie.- Nie zrobisz tego.- powiedział z przerażeniem w oczach.- Lou, błagam.
 Przechyliłem butelkę tuż na jego włosami i tłusty olej popłynął na jego loczki. Przygryzłem wargę, a gdy zniknęła połowa zawartości postawiłem go na podłodze.
 -I co teraz?- zacząłem się śmiać, a Harry próbował wstać.
 -Jesteś okropny!- pisnął i wreszcie się podniósł.
 -Nie przeżywaj. Umyjesz sobie włosy.- podniosłem się wraz z nim i siadam na blacie.
 -Mała, wredna kanalia z ciebie.- zmrużył oczy i spojrzał się na mnie, a ja wzruszyłem ramionami.
 -Oops?- zachichotałem, a Harry zbliżył się do mnie. Spojrzałem w jego zielone oczy i delikatnie się uśmiechnąłem. Zbliżyłem się do niego i musnąłem wargami jego usta.
 -Chyba lubię spędzać z tobą czas.- szepnął i powtórzył mój ruch. Złapałem jego twarz w dłonie i wpiłem się mocniej, czekając na jakąś reakcje. Szybko odwzajemnił pocałunek i poczułem jak się uśmiecha.
 -Hazz, chyba masz brudne włosy.- zachichotałem i poczułem jak mnie uderza w ramię.
 -Chyba lubisz mieć kostki lodu na sobie, co?- zmarszczył brwi.
Oj, żebyś wiedział, że często używam lodu. Tylko nie na swojej skórze.
 -Dobra, bo niedługo kurczaka będę musiał wyjąć, a pieczarki nie usmażone, a sałatka nie dokrojona.- zeskoczyłem z blatu.
 -Do pracy rodacy!- zawołał Harry.
***
 -Lou, jakie to dobre!- powiedział Hazz z pełną buzią.
 -Jednak cię nie otrułem.- uśmiecham się.
 Gdy kończymy zabieram talerze do kuchni i wracam do salonu. Przekręcam gałkę i światło powoli gaśnie, pozostawiam tylko delikatny pobłysk lampy i siadam z powrotem obok Harry'ego. Film, który oglądaliśmy właśnie się skończył i zaczął się kolejny.
 -Co to?- Harry wziął pilota i zaczął czytać opis.- Jakiś horror.- powiedział z przerażeniem, a ja wzruszyłem ramionami.
 -Boisz się?- zapytałem, a on przygryzł wargę i spojrzał na mnie.- Nie gadaj.- zaśmiałem się.
 -Troszkę.- powiedział, a ja się uśmiechnąłem. Nic więcej nie mówię.
***
 -Kurwa!- krzyknął Harry, gdy jakaś postać wyskoczyła prosto w ekran. Zasłonił twarz ozdobną poduszką i przez jakiś czas nie patrzył.
 -Co to za oglądanie filmu, gdy nic się nie widzi?- spytałem go, a on spojrzał na mnie z rządzą krwi w oczach.
 -To jest straszne!- powiedział piskliwie i krzyknął znowu, gdy z telewizora dobiegł jakiś przerażający dźwięk. Przesunąłem się bliżej niego i przytuliłem. Na początku się wzdrygnął, a potem poczułem, że się rozluźnia. Złapałem go w biodrach i posadziłem na moich kolanach.
 -Zostaw tą poduszkę, ona ma ładnie wyglądać.
 -Dobrze.- wykonał moje polecenie z wielkim uśmiechem na twarzy. Poprawił się i położył głowę na zagłębieniu mojego ramienia, a ręce zawiesił wokół mojej szyi.- Dziękuję.- szepnął i oglądaliśmy dalej film. Co jakiś czas się wzdrygał, albo odwracał wzrok, ale już nie krzyczał, ani nie marudził. Szczerze to było... przyjemne.
 -Koniec.- powiedziałem jakieś 40 minut później, a chłopak nie wstawał z moich kolan. Spojrzałem na niego i zauważyłem, że śpi. Westchnąłem i jedną rękę położyłem na jego plecach, a druga pod pośladkami i podniosłem się. Ruszyłem w stronę schodów i wniosłem go do sypialni gościnnej. Położyłem go na łóżku i przykryłem kołdrą. Uśmiechnąłem się, gdy od razu przytulił się do poduszki. Odwróciłem się i chciałem wyjść, ale coś mnie powstrzymało. Pochyliłem się nad Harrym i pocałowałem go w czoło.
 -Dobranoc Loczku.- szepnąłem i wyszedłem.
***
notka od autorki: Podoba mi się ten rozdział c: a jak tam wasze odczucia po nim? Troszkę czekałyście, ale chyba było warto, co? Ogólnie zapraszam na moje kolejne ff o Larrym, które piszę z Skyfallgirl (chyba dużo osób ją kojarzy) >>klik<<
Lucy xoxo

9 komentarzy:

  1. Taaaaaaaak! Nareszcie Kurwa taak! Ahaha uwielbiam ♥
    Świetny rozdział, jak zawsze. Mi też się bardzo podoba. I ja tez zapraszam na nasze ff jeśli w ogóle ktoś przeczyta ten kom O_o.
    Kocham Cię!

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajne, hehe. Czekam na nexta! @castiel_bitches

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudowne *.*
    Zajebisty rozdział, masz pomysły c;
    Czekam na NN ;*
    ~Hi!

    OdpowiedzUsuń
  4. ZAJEBISTY! wreszcie przeczytalam i mamy nie bylo.
    Louis prowadzi pamieeetaniik leel :D
    ja bym sie wsciekla gdyby mi olej ktos na leb wylal xd
    szkoda ze nic sie nie wydarzylo :(
    Harremu sie powiodlo z projektem, cirkawe co bedzie dalej
    nie moge doczekac sie kolejnego. pisz szybko lmao <3 /Pedał :D haahahaha (wiesz kto lesbo ^^)

    OdpowiedzUsuń
  5. O JA PIERDOLE
    KURWA
    ZAJEBISTY
    WYJEBANY W KOSMOS
    KLAEHFVLAUSGJTHKJV
    JEZUUUUU
    UMARŁAM

    OdpowiedzUsuń
  6. To jest mega słodkie:') @UfoPornotic

    OdpowiedzUsuń
  7. Na razie to mój ulubiony rozdział :D

    OdpowiedzUsuń